Wiem dobrze, że góra SN niechętnie patrzy na wszelkie odnoszenie się blogerów do siebie i ja to doskonale rozumiem. Trzymam się z dala od wszelkich internetowych waśni i sprzeczek, bo mam ich w realu wystarczająco już dużo. No ale wiadomo - człowiek to tylko człowiek i nawet mnie, osobie mocno do internetowych emocji zdystansowanej, czasami potrafi się zagotować pod czajnikiem. Nie wiem, czy to wszystko spowodował wypierany stres około świąteczny, czy przemęczenie, ale coś mnie podkusiło wczoraj i zrobiłem coś, czego z zasady nie robię. Przeczytałem tekst imć Ewarysta Fedorowicza pod tytułem "Stalin - swołocz i antysemicka świnia". Tak, zdaję sobie sprawę, że powinienem swoje odczucia na temat tego tekstu schować w buty i jak to się mówi nie eskalować. Nic nie poradzę. Wiem, że były przed chwilą święta, czas pokoju i pojednania. Ale że tak zapytam Migalskim: to co, możemy się już napierniczać politycznie?

Kiedy zobaczyłem tytuł przywołanego tu tekstu, a znając już trochę możliwości tego pana jeśli chodzi o niezwykłą wprost konsekwencję w okazywaniu światu swojej maniackiej i obsesyjnej niechęci wobec PiS-u, zastanawiałem się - nim w niego nieopatrznie i jakże lekkomyślnie wdepnąłem - tylko nad jednym. Czy on porówna Kaczyńskiego do Stalina tak po prostu, jeden do jednego, czy może sięgnie jednak po jakąś metaforę. Oczywiście, jeśli ktoś powie że ja przesadzam i jestem niesprawiedliwy, to będzie miał odrobinę racji. Ale czy ja naprawdę nie mam prawa patrząc już od tylu tylu lat na tych wszystkich maniaków, którym niechęć do zwykłej w końcu partii politycznej przysłania już nie tylko rozum ale i godność człowieka, spodziewać się polecenia że tak powiem z grubej rury? No bo czego jeszcze nie było? Jaki idiotyzm czy brednia nie została wypowiedziana by ta zapewne o psychologicznym podłożu obsesja nie osiągnęła tej wymarzonej chwilki, kiedy oczy delikwenta robią się dziwnie maślane, a trzymany właśnie przedmiot w dłoni w końcu z niej wypada i z brzdękiem uderza o podłogę?

No ale tym razem jednak było delikatne zaskoczenie, bo pan Ewaryst nie uczynił tego, co się spodziewałem. Nie padło oskarżenie wobec "karakana" że ten to tak naprawdę drugi Stalin. Nie wiem o co chodzi - może o to, że jednak na takie pieszczoty, czyli porównania do tak fantastycznej postaci, to trzeba się jednak mocniej zasłużyć. Nie padło też oskarżenie, że to nie Polacy wywołali II wojnę światową, a po prostu - "wiernoty" pisowskie. No naprawdę jestem zdziwiony i zaskoczony. Tylko tym, że pan Ewaryst nie sięgnął po argumenty ostateczne, bo jednak to, że on jednak sklei sobie w całość tę historię z wypowiedzią Putina ze swoimi antypisowskimi obsesjami to było pewne jak w banku. Powstał więc zagadkowy tekst, posklejany z kilku wątków. Dali Bóg. Ja przeczytałem ten tekst naprawdę z dziesięć razy i nie mam bladego pojęcia o co temu przedziwnemu człowiekowi biega. To znaczy rozumiem o tyle, że on tę swoją manię i nie dającą się powstrzymać złośliwą chęć kopnięcia rządu w kostkę przyozdobił dla pucu jakąś próbą zdezawuowania sposobu w jakim MSZ odpowiedział na te prymitywne ruskie zaczepki. Jak to lepiej powinien zrobić rząd to zapewne pan Ewaryst wie w skrytości ducha, ale się z nami nie podzieli. Choć jak znam ten charakterystyczny prawicowo-konfederacyjny zaśpiew, którym się on zwykle posługuje, to zapewne pan Ewaryst posłałby tam temu Putinowi od razu z dziesięć dywizji, ale może nie, załatwiłby to w białych rękawiczkach i wysłałby tam Winnickiego w czarnych skórzanych rękawiczkach, by ten odpowiednio tam Władymyra ustawił do pionu. Chociaż nie wiem tak naprawdę jak to będzie z tą krytyką Putina, poczekajmy na oficjalne stanowisko Konfederacji w tej sprawie...

Nie no, szkoda już dalszej pisaniny. Zagrzałem się wyjątkowo po przeczytaniu tego tekstu, jak już dawno mi się nie zdarzyło. Być może zamiast o tym wszystkim tu pisać powinienem policzyć do dziesięciu i wrócić za dwie godziny, ale jednak nad sobą nie zapanowałem.

Ja naprawdę sam lubię krytykować PiS i nic mnie tak nie cieszy jak komuś się uda również go skrytykować tyle że bez tej charakterystycznej psychotycznej maniery. Bo jak wytłumaczyć takiemu fenomenalnemu intelektowi jak ten należący do pana Ewarysta, że ja głosuję na PiS od lat, a Targalskiego nie cierpię? No jak?

	Marcin-K
	30 grudnia 2019 09:45