-

Marcin-K

"Kamieni kupa" smażona na głębokim tłuszczu niderlandzkiego humanizmu

Gdyby ktoś, nie wiedzieć właściwie po kiego diabła, zapytałby mnie, czy mam w Holandii tak zwane „ulubione miejsce”, to zaskoczony takim a nie innym pytaniem, być może nie znalazłbym takowego tak od ręki. Zdziwiłoby to mnie samego trochę, bo moja wsobna i introwertyczna natura bezustannie szuka „ulubionych miejsc” i sytuacji, które dziś określa się mianem strefy komfortu. Holandia jednak na pozór zlewa mi się w taki jeden wietrzny i słoneczno-zachmurzony paciaj, a bardziej niż konkretne miejsca do głowy, przychodzi mi na myśl na hasło „Holandia” smażony przez Marokańczyka w głębokim tłuszczu lekkerbek, czyli po naszemu dorsz. Jednak ostatnio, zupełnym przypadkiem, uświadomiłem sobie, że jednak jest tam, w tych wesołych Niderlandach, tak zwana „miejscówka” która spełnia wszystkie warunki, by móc zostać zaliczoną do przywołanej tu już wyżej kategorii. Mam tu na myśli haski pałac Binnenhof, a dokładnie rzecz ujmując, to tym „”ulubionym miejscem” są ławeczki, z których można gapić się na ów Binnenhof i przyległy do niego zbiornik wodny, ni to kanał, ni to staw, ni to cholera wie co.

O Binnenhof przypomniałem sobie, czytając w holenderskim internecie o mini-skandaliku, jaki wznieciły tamtejsze media przy okazji rozpoczętego niedawno generalnego remontu pałacu, który oprócz tego, że jest moim ulubionym miejscem w Holandii, to jest też niejako przy okazji siedzibą niderlandzkiego parlamentu i na dodatek swoje biura ma tam sam urzędujący od dekady premier Rutte. Binnenhof został wyłączony z użytkowania, parlament przeniósł się do starego budynku Ministerstwa Spraw Zagranicznych, roboty ruszyły, a już okazało się, że w Sali głównej obrad jakiś lokalny szajbus dla zmylenia przeciwnika nazywany artystą „zaprojektował” takie coś:

Holendrzy, naród bardzo szczególny, tkwi w mającym swe źródła w kalwinizmie, dysonansie – z jednej strony lubią wygodę i tak zwany wypas, a z drugiej cenią sobie niezwykle, kiedy ich elity popisują się przed nimi fałszywą skromnością. Holendrzy wymyślili „tanie państwo” długo przed Tuskiem, tyle że konstrukt ten, wraz z całą przynależną mu hipokryzją, jest tam budowany z ogromnym powodzeniem od wielu, wielu lat, a tak naprawdę to jest tak, że elity holenderskie udają, że robią to „tanie państwo”, a Holendrzy udają, że w to wierzą. Remont Binnenhof będzie trwał dobre pięć lat a koszty owego remontu, wraz z pieniędzmi wydanymi na obsługę parlamentu „na uchodźctwie” sięgną niemalże – proszę się trzymać – 800 milionów ojro.

Tymczasem jakby było mało, media życzliwie donoszą holenderskiej ludożerce, że ta fantastyczna instalacja składająca się ze – słownie – pięciu paneli obsypanych piachem i „kamieni kupą” kosztowała podatników bagatelka 200 000 euro. Jeden z holenderskich parlamentarzystów napisał nawet twitta, w którym zastanawiał się, czy będzie można w czasie obrad używać tych „kamieni” do rzucania w oponentów. Szanowny artysta obraził się na te żarty i odpowiedział, żeby się nie śmiać ze sztuki, a ta akurat jest w duchu holenderska, cokolwiek miał akurat na myśli.

Takie to jest „tanie państwo” w wersji holenderskiej. Drogo i skromnie zarazem. Holendrzy zapewne sobie to wszystko zracjonalizują, wszak jeśli ma być skromnie, to musi być drogo, to rzecz dla tamtejszego społeczeństwa wiadoma od setek lat.

Informacja o tym niewątpliwym dziele sztuki za dwieście koła, oprócz oczywistych walorów komediowych, sprawiła że sobie o Binnenhof przypomniałem. I zamiast przejmować się rozrzutną skromnością Holendrów, zacząłem się zastanawiać nad źródłem własnego sentymentu.

Pogrzebałem w śmietniku wspomnień i po krótkim acz intensywnym śledztwie ustaliłem owe źródło. Binnenhof stał się moim holenderskim ulubionym miejscem trochę z musu i trochę z przypadku. Był on bowiem jednym z pierwszych dających się zapamiętać obiektów, jaki w Holandii w ogóle zobaczyłem na oczy. Gdy odwiedziłem siostrę pierwszy raz, już ponad dwanaście lat temu, pojechałem tam autokarem, a podróż trwała – o losie – prawie dobę. Ja ogólnie mam kruchy sen, a w tym autokarze nie spałem prawie wcale, wpatrując się tępo przez okno w ciągnącą się godzinami niemiecką ciemnicę. Wypadłem właściwie z tego autokaru na dworcu w Hadze, wypiłem red bulla na hejnał, żeby w ogóle dojść do siebie i uprosiłem siostrę żebyśmy poszli na spacer, bo byłem tej Holandii strasznie ciekaw. Szliśmy jakimiś uliczkami w centrum, aż nagle stanęliśmy przed pałacem Binnenhof, a ja odpocząłem trochę na którejś z ławek i chyba wtedy TO się stało. Od tamtego czasu byłem w Holandii wiele razy i nie było przypadku, żebym chociaż raz nie poszedł pod ten Binnenhof, nie pokręcił się w okolicy, i nie posiedział na ławeczce z widokiem na tenże zacny przybytek. Paliłem wtedy jeszcze i bardzo dobrze mi się tam ćmiło, patrząc jak kręcą się po tym bieda-parku najdziwniejsi ludzie świata. I co ciekawe – w ogóle nie miało znaczenia, że gdzieś tam w tym pałacu jest holenderski parlament a i premiera tam można spotkać. Tak naprawdę przypomniałem sobie o tym fakcie, czytając ostatnio o wspomnianym już tutaj remoncie i artystycznej wypowiedzi dokonanej w jego sali plenarnej. Binnenhof był – i jest mam nadzieję nadal – strefą relaksu, moim „ulubionym miejscem”. A to, że jakby się uprzeć, można by gdzieś tam zobaczyć Marka Rutte wracającego z roboty rowerem, to już tylko nieważne didaskalia. Choć można by właściwie wtedy tego Rutte zaczepić i zapytać: panie premierze, kiedy w końcu zrobicie sobie rząd, a pan wreszcie przestanie być od stycznia tak zwanym „p.o.”? Przypomnę znów, niejako już rutynowo. Holenderski rząd z Markiem Rutte jako premierem koalicyjnego rządu upadł w wyniku afery związanej z zasiłkami w styczniu tego roku. W marcu były wybory, które znów wygrała o włos partia urzędującego premiera. Partyjki holenderskie siedzą w okopach niczym w 1916 i klecą „koalicję”. Końca tego klecenia nie widać, zaraz stuknie rok bez rządu, a oni w tym czasie budują sobie sztukę nowoczesną za grube eurasy. Jak tu nie kochać tych Holendrów… Poniżej zamieszczam link do króciutkiego filmiku, na którym jakiś człowiek nagrał z samochodu telefonem jadącego na bicyklu premiera Rutte...

Mark Rutte jedzie na rowerze do roboty

Trochę przykre jest to, że muszę się tutaj posługiwać screenami z google’a i zdjęciami z Wikipedii. Przykre, ponieważ zrobiłem tam, pod tym Binnenhof nieprzytomną ilość zdjęć przez te wszystkie lata. Niektóre były naprawdę dobre, że tak nieskromnie polecę. Problem w tym, że oba komputery, na których trzymałem te wszystkie fotografie są popsute, a ja nie mogę się zebrać, by spróbować pójść gdzieś i poprosić o ściągnięcie danych z dysków. Tak to jest z tymi cyfrowymi fotografiami. Robimy ich miliony, a potem one się gdzieś rozpływają w jakimś matrixie.

Pałac Binnenhof leży w samym centrum Hagi, jest też turystyczną atrakcją tego – moim skromnym zdaniem rzecz jasna – jednego z brzydszych holenderskich miast, a jeśli nie brzydszych to na pewno pozbawionego jakiejkolwiek wyrazistości. Położony tuż obok sporo mniejszy Delft dosłownie błyszczy przy Hadze niczym jakiś szmaragd. Haga nie jest w stanie skraść niczyjego serca (oprócz rzecz jasna mojego) tym bardziej, gdyż dosłownie o mocny rzut beretem mamy Amsterdam, a niemal przez ścianę jest Rotterdam i jeśli ktoś zapytałby mnie, co z tego „trójmiasta” wybrać, z bólem serca Hagę umieściłbym na samym końcu, a tak naprawdę to odradziłbym wizytę tam, no może ewentualnie plaża na Sheveningen daje radę. Binnenhof, chcąc nie chcąc, musi tam w tej nudnej i nieciekawej Hadze robić za tę „atrakcję”. Historia powstania i całe ogólnie losy Binnehof są nierozłącznie splecione z fascynującą w pełnym znaczeniu okropieństwa takiego określenia historią Niderlandów. Nie będę jej tu forsował – dla chętnych wrzucam link z wiki.

Byłem tam naprawdę wiele razy, za każdym razem przechodząc przez otwarty dla zwiedzających dziedziniec Binnenhof, ale nigdy nie zdecydowałem się na wejście do zabudowań otwartych dla ciekawskiej turystycznej tłuszczy, a można to zrobić, bo tam w tej Holandii wszystko musi być odpowiednio efektownie udrapowane na „skromne” i „dla ludu”. Mnie wystarczy tam cienki papieros na ławeczce, spacer przez dziedziniec tuż po minięciu obsranego gołębimi odchodami Wilhelma II. Niby nic, niby sama nuda, ale jednak zawsze tam wracam. I jeśli dane mi będzie wkrótce tam znowu pojechać, to pokuszę się wówczas o porządniejszą relację zdjęciową.

„Apropo” podróży. Czytam też, że ichni LOT, czyli KLM, powoli odstępuje od serwowania na swoich pokładach posiłków z zawartością mięsa. Na terenie Europy już ponoć nie ma ich ogóle. Oczywiście – ktoś złośliwy powie, że te „kanapki” które dają ludziom do jedzenia w klasie ekonomicznej to takie paskudztwo, że lepiej już podawać czyste i wegańskie GMO. No ale jednak fakt są nieubłagalnymi faktami. Tych którzy chcą się na to wszystko oburzać mam dobrą radę. Nie przejmować się. Holendrzy szykują się na biznes, bowiem nigdy nie robią nic, co się nie opłaca. A jeśli nie ubiorą tego w szaty głęboko smażonego w tłuszczu humanizmu, nie byliby sobą.

 

 



tagi: holandia 

Marcin-K
7 września 2021 23:27
12     1603    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Autobus117 @Marcin-K
8 września 2021 00:05

"Pałac Binnenhof leży w samym centrum Hagi, jest też turystyczną atrakcją tego – moim skromnym zdaniem rzecz jasna – jednego z brzydszych holenderskich miast, a jeśli nie brzydszych to na pewno pozbawionego jakiejkolwiek wyrazistości."

przypomina to opis jakiejś wasp chyba o Manchesterze cytuję z pamięci "Jest tak atrakcyjny jak tył lodówki". A ludzie mają je za idiotki!

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Autobus117 8 września 2021 00:05
8 września 2021 00:14

Przypisywano tę wypowiedź żonie bramkarza Man U, ale ponoć to powiedział jakiś dziennikarz. Haga jednak jest atrakcyjniejsza, nie zasługuje na aż taką potwarz:)

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @Marcin-K
8 września 2021 02:33

"„Apropo” podróży. Czytam też, że ichni LOT, czyli KLM, powoli odstępuje od serwowania na swoich pokładach posiłków z zawartością mięsa. Na terenie Europy już ponoć nie ma ich ogóle. Oczywiście – ktoś złośliwy powie, że te „kanapki” które dają ludziom do jedzenia w klasie ekonomicznej to takie paskudztwo, że lepiej już podawać czyste i wegańskie GMO. "

Ja sie przelece KLM jak zaczna serwowac mozg kobry krolewskiej zapiekany w sosie cebulowym i pijawki w cukrze.

To juz chyba niedlugo nastapi.

zaloguj się by móc komentować

Numisma @Marcin-K
8 września 2021 06:02

Zakres tematów, na których się nie znam, może zaimponować, ale moje désintéressement dla polityki jest bliskie pasji. Chętnie natomiast się wdaję w przyjemne pogawędki o sztuce.

Zacznę od pytania: ile daliby państwo za ten niebanalny stolik do kawy?

Znalezione obrazy dla zapytania george nakashima record priceNie ma w tym żadnego haczyka. Podstawa jest z orzecha czarnego, blat z tzw. obrzęku pnia innej odmiany orzecha. W pełni funkcjonalny mebel.

W 2016 roku poszedł za 161 tys. USD i nie należy wątpić, że kolejny nabywca bedzie musiał zapłacić więcej. Meble George'a Nakashimy to dobra inwestycja. Jego córka Mira robi podobne i też drogie, chociaz nie aż tak. Bo jednak jest córką George'a a nie samym Georgem. Z cenami dzieł sztuki jest jak z cenami samochodów albo i bardziej. Drogo? Zależy dla kogo, za co i, przede wszystkim, od kogo. Najważniejsze jest nazwisko artysty. Jos de Putter? Nie obiło mi się wcześniej o uszy, więc myk! do Wikipedii.

No tak. Nawet tam nie wiedzą, że robi w rzeźbie. Jest filmowcem-dokumentalistą z niemalymi (jak piszą) osiągnięciami, a ze sztukami plastycznymi ma tyle wspólnego, że w kilku muzeach prezentowano jego wideo-instalacje. Jak to się stało, ze Komitet Artystyczny Izby Reprezentantów w ogóle umieścił go na krótkiej liście pięciu artystów, spośród których właśnie jemu powierzono zaprojektowanie i wykonanie głównego motywu dekoracji wnętrza tymczasowej siedziby Izby? To publiczna instytucja i publiczne pieniądze, i musiał być jakis konkurs czy przetarg. Skąd jemu samemu przyszło do głowy wystartować w tej konkurencji?

Odpowiedź jest zaskakująco prosta: gość chciał zrobić na tej scianie instalację wideo, w czym jest niezły. Ale pomysł upadł, poniewaz obawiano się, ze ktoś zhakuje system i znienacka wyświetli jakieś głupoty podczas obrad. A jeszcze, nie daj Boże, transmitowanych na żywo? No to artysta poskrobał się w głowę i (tak sobie wyobrażam) zapytał Komisję: a rzeźba może być? A oni odpowiedzieli: no dobra, niech bedzie rzeźba. Wymyśl coś do poniedziałku, bo we wtorek mija termin złożenia sprawozdania. Potem de Putter ruszył w objazd po kraju, zbierając grudy gliny (to, co widac, to nie sa kamienie). "Wygląda na prote, ale takie nie jest - mówi artysta. Umocowanie ziemi na pionowej scianie tak, żeby nie poodpadała po wyschnięciu, to nie lada wyczyn". Niektóre z tych kup trzeba było w kółko namaczać i suszyć przez kilka miesięcy, zanim przywarły na dobre.

Ostatecznie to nie piramidy. Wystarczy, jak wytrzyma 5 i pół roku, bo potem Izba wróci do swojej właściwej siedziby, a instalację sie zeskrobie i powiesi cos nowego.

Zamiast puenty: za dzieło zapłaciła Rijksvastgoedbedrijft, czyli centralna państwowa agencja nieruchomości, która musi przeznaczać na sztukę 0,5% od każdego remontu powyżej 10 mln euro. Remont siedziby Izby - tak jest, tej tymczasowej - kosztował 161 milionów. A artyście wymawiają głupie 200 tysięcy.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Szczodrocha33 8 września 2021 02:33
8 września 2021 10:32

KLM ma dobre promocje na loty do Holandii, więc tak czy siak nie mogę się na nich obrazić. Holendrzy to biznesmeni, z natury i powołania. Wszelką ideologizację, którą promują należy traktować jako marketing handlowy.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Numisma 8 września 2021 06:02
8 września 2021 10:35

Oni wcale nie wymawiają, to jest najlepsze i po prostu w istocie holenderskie. Wielkiego oburzenia tam takie fakty nie wywołują. ma być skromnie i jednocześnie na bogato. Oni to ubierają w formułę "kontrowersyjne dzieło". Trochę sobie media z tego pożartowały i żyje się dalej. 

zaloguj się by móc komentować

Paris @Marcin-K 8 września 2021 10:35
8 września 2021 11:03

No  tak...

...  w  koncu  te  dete  "fundusze  Lunijne"  zapier**lo  Polsce,  a  nie  Holandii,  wiec  mozna  SZALEC  !!!

Ten  KNUR  Timmermans  nigdy  by  nie  dopuscil  do  tego  aby  to  Holandii  kase  zabrano.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Paris 8 września 2021 11:03
8 września 2021 11:06

Holandia nie chce tak naprawdę sie z nikim w UE czymkolwiek dzielić - wiadomo że oni tak naprawdę są w Łunii tylko po to zeby mieć  dostęp do rynków zbytu i taniego pracownika. Ich politycy gęgają od rana do wieczora o "zagrożonej demokracji" w Polsce, bo liczą na to że może uda się nam tych "środków" nie dawać. 

zaloguj się by móc komentować

Paris @Marcin-K 8 września 2021 11:06
8 września 2021 11:48

Alez  to  nie  tylko  Holandia...

...  nie  chce  sie  z  nikim  w  Lunji  dzielic  !!!

Przeciez  juz  od  dawna  wiadomo,  ze  ta  cala  deta  LUNJA  to  jedna  SCIEMA  i  WIELKIE  ZLODZIEJSTWO...  i  jeszcze  wieksze  ZEROWISKO  !!!   Przeciez  "nasza  waadza"  tez  DOSKONALE  O  TYM  WIE  !!!

Francja  tez  niczym  dzielic  sie  nie  bedzie,  bo  to  jest  juz  od  dawna  BANKRUT,...  ale  wlasnie  -  maz  mi  powiedzial,  ze  STRUGAJO  "nowy  ruch  protestacyjny"  o  nazwie...  ROZOWE  KAMIZELKI,...

...  a  kase  majo  zapewne  z  Afganistanu  albo  innej  Birmy  !!!

zaloguj się by móc komentować

Numisma @Marcin-K 8 września 2021 10:35
8 września 2021 12:43

W sumie rozsądne podejście. Jedna kwestia pozostaje nierowiązana: remont za 160 mln wygenerował 800 tys. na sztukę (obowiązkowe 0,5%), a pokazują tylko kontrowersyjne dzieło za jedną czwarta tej sumy? Prawdziwa magia polega na jednoczesnym robieniu show w jednym miejscu i istotnych operacji w zupełnie innym - niby też na widoku, ale widz wpatrzony w cylinder z królikiem nigdy nie spojrzy w tamtą stronę. Wiadomo, co z resztą kasy? Follow the money. ;)

zaloguj się by móc komentować

umami @Marcin-K
8 września 2021 17:36

A można z tej ławeczki rzucać kamienie w stronę tego budyneczku? Tzn. np. pod pretekstem puszczania kaczek?

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @Marcin-K
9 września 2021 22:19

Właśnie przymierzają się do wywłaszczenia rolników pod pretekstem walki z nadmiarowym azotem. Surinam chce tych ludzi przyjąć do siebie 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować