W tej chwili w polityce nie dzieje się absolutnie nic. Żaden temat nie porywa. Muszę jednak przyznać, że delikatnie tętno zaczęło mi wzrastać, gdy Karnowscy wrzucali kolejne wieści na temat „Przystanku Woodstock”. Łapię to w cudzysłów, bo Owsiak chyba stracił prawo do używania słowa Woodstock i teraz to wspaniałe wydarzenie kulturalne nazywa się Pol'and'Rock czy jakoś tak. Nie to żeby od razu rzucać się do pisania tekstu po newsach o tym, że znów tam ktoś pożegnał się z życiem albo jakiś naćpany idiota rozebrał się do naga i zaatakował policjanta (co ciekawe w tym newsie była też mowa o tym, że policjantowi ktoś udzielił pomocy – nasi policjanci to po prostu herosi ponad herosów). Nie mogło obyć się bez agitacyjnych, antyklerykalnych i antypisowskich pogadanek. To wszystko to przecież Owsiakowa norma, na którą póki co jeszcze nie ma żadnej rady. Jednak stwierdziłem w pewnej chwili, że jakiś tam temat jednak jest, bo im bliżej było do końca Owsiakowego eventu, tak tym bardziej on dostawał czegoś, co zapewne on sam nazwałby urokliwie „pierdolcem”. Oto próbka jego zawołań pożegnalnych”

Możecie mnie zarąbać, ale nie zamknięcie mi mordy! To wy trwonicie moje pieniądze. Zabieracie Westerplatte. K…a, po co?! Od…dolcie się od Westerplatte! Wsadzicie mnie za to do pierdla? To znajdę tam kumpli i rozsadzimy to od środka

Szukajmy przyjaciół obok nas, u Rosjan, Czechów, Słowaków, Węgrów, Niemców. A nie za Oceanem. Ocean nas nie wyżywi, nie pomoże nam. Sorry, jeśli kogoś uraziłem. Ale się k…a wylewa z człowieka

Wydawałoby się, że wrzaski Owsiaka to jest taka sama tradycja jak woodstockowe taplanie się młodzieży w błocie, ale tym razem trzeba sobie powiedzieć wprost. Ten wrzask i te frenetyczne majaki tego idioty, to maniackie ubierania świata w pisowskie barwy (na telebimach puszczano Holecką w mundurze Jaruzelskiego) wskazują, że on jest już intelektualnie i moralnie niemal milimetr od Wałęsy, a wszyscy ci, którzy przyjeżdżają na Owsiakowy podrzędny (podrzędny – bo ta polityczno-światopoglądowa żenada nie jest w ogólne zauważana w świecie muzyki rockowej) „festiwal”, kupując bilet i napędzając Owsiakowi kabzę nabywają jednocześnie bilet wprost do Tworek – notabene do farmy pisowców. A co za tym idzie, trzeba i należy się spodziewać, że któregoś dnia Owsiak wstanie z łóżka i będzie wydawało mu się że jest Donaldem Tuskiem albo nawet Bronisławem Komorowskim, a my od tego dnia będziemy mieli przynajmniej jeden kłopot z głowy. To jest już blisko, powiadam Wam. Trzeba będzie tylko potem jakoś pomóc tym biednym ludziom spod sceny. Na początek niech zaczną od sprzątania tego całego syfu po „Woodstocku”. I od solidnej kąpieli.

	Marcin-K
	4 sierpnia 2019 15:10