Święta spędziłem tak, że nie bardzo gdzie było uciec przed jedzeniem i - to najgorsze - przed telewizorem. Moja mama i siostra niestety mają taki zwyczaj, że gdy tylko mogą to sięgają po pilota i pławią się w rozrywce, którą należałoby uporządkować w formule trójkąta o takich oto wierzchołkach: seriale - programy rozrywkowe - wiadomości. Powtarzam - nie miałem ani możliwości ani też ochoty gdzieś się przed tym schować wszak tak się życie ułożyło, że widujemy się rzadko. Została mi więc telewizja wstrzyknięta, a właściwie wtłoczona w mózg ta telewizja z taką intensywnością, że nadal gdy tylko zamknę oczy to wtedy zaczynam widzieć reklamy albo Krzysztofa Ziemca. W tak zwanym międzyczasie, gdy tylko znajdowałem okazję, starałem się doczytywać II tom Baśni socjalistycznej, i wszystko to razem wygenerowało bardzo specyficzną mieszankę, albo by lepiej to określić, emocjonalno-intelektualny rollercoaster i w pewnej chwili zacząłem już naprawdę bać się o moje własne biedne zmysły.

A co w tej telewizji? Ano jest źle, a więc jak zapewne myślą sobie macherzy od "tele-rozrywki" bardzo dobrze. Pieniądze tam dosłownie wylewają się z każdego kąta i zapewne ten zapowiadany od dawna kryzys musiałby potrwać dobrą dekadę, żeby tym wszystkim zainstalowanym tam ludziom wraz z rodzinami na trzy polenia wstecz i wprzód zabrakło w końcu na masełko do szynki. Widziałem na przykład serial Klan, w którym dzieci głównych bohaterów już posiadają własne dzieci a te z kolei przymierzają się już do swoich. Rozpostarła się w ciagu ledwie dwudziestu minut cała parada twarzy zaskakujących, niektóre z nich widziałem w tym serialu już w technikum, a zaznaczam że ten rok będzie mi sponsorowała jakże wdzięczna liczba 44. Kończy się jeden serial i wtedy zaczyna się drugi, a ta wesoła karuzela zatrzymuje się dopiero gdzieś w okolicy godziny dwudzestej drugiej.

Są też wiadomości. Skonstruowane są one w następujący sposób. Najpierw chwila dla propagandy politycznej, a potem wypadki samochodowe, chore dzieci oraz zalane rowy melioracyjne gdzieś w Polsce powiatowej. Czy ktoś mi wytłumaczy czemu informacja o tym, że gdzieś tam jakiś facet przechodził ulicą i obok niego zderzyły się dwa samochody i to tak, że on cudem uniknął śmierci zajmują prawię połowę "serwisu informacyjnego"? Pokazali to z monitoringu jakieś trzydzieści razy pod rząd i jeszcze załapała się jakaś zażywna dama, która widziała to z okien i powiedziała, że to było wszystko bardzo niebezpieczne.

W TVP niestety nie jest dobrze. Kiedy zobaczyłem Kurskiego kicającego przy przeboju Zenka Martyniuka i śpiewającego kolędy Sławomira nie poczułem się wcale ani trochę rozbawiony. Kurski jak widać i słychać czuje się tam pewnie i sprężyście. Czy będzie forsował Sławomira w następnych wyborach prezydenckich? No nie zdziwiłbym się bardzo.

Poza tym to samo wszędzie. Seriale, reklamy, konkursy, zdrapki, samochody w nagrodach i piękni młodzi ludzie uśmiechający się do świata równie pięknymi co białymi zębami, których pozazdrościć mógłby im sam Schetino.

Najgorsze jest to, że idę na Sylwestra, gdzie żona mojego przyjaciela będzie zabraniała komukolwiek włączyć TVP nazywaną przez nią reżimową i bedzie nas bombardować tym, przepraszam, gównem z innych stacji. Chociaż widząc jak bardzo sprzęga się to disco-polo z kaczystowskim reżimem w wydaniu Kurskiego, to rzeczywiście określenie "reżim" zaczyna nabierać charakteru. 

Byle do "sześciu króli".

 

---

tagi: telewizja 

	Marcin-K
	27 grudnia 2019 05:56

14     1741    3 zaloguj sie by polubić