Czasami, wiadomo, trzeba polecieć banałem. Na przykład takim, że życie cały czas zaskakuje, a my choć myślimy, że wiemy wszystko zawsze i wszędzie, to nagle czujemy się jak dzieci. Ja miałem tak ostatnio właśnie - zupełnym przypadkiem znalazłem się w Beskidzie Wyspowym i po prostu oniemiałem. Nigdy nie byłem typem podróżnika, a już najgorsze jest to, że niestety jestem tak średnio wrażliwy na tak zwane piękno przyrody. I ten Beskid mnie po prostu osaczył czymś, co chyba można by brzydko nazwać krajobrazową pornografią. Przez bite trzy dni świeciło i wręcz grzało słońce, choć dzień wcześniej otaczał mnie półmrok, zimno i deszcz. Dołożyła się do tego moja ulubiona pora roku, czyli wczesna jesień, rzucając na te i tak już przepiękne wzgórza i lasy całą paletę swoich kolorów. Nie mogłem oderwać wzroku od tych przepastnych widoków. Naprawdę, rzadko wychodzę ze swojej bańki i nie miałem pojęcia, że istnieją u nas takie miejsca. Zrobiło na mnie wrażenie też otoczenie i domostwa. Wszystkie zadbane, najczęściej bez - ku mojemu zaskoczeniu - ogrodzeń. Przed domami niezłe samochody. Pomiędzy tym wszystkim wiją się serpentyny nowych i gładkich jak pupa niemowlaka szos, a wyżej wisi monumentalna wręcz cisza. Myślę że Szwajcaria czy inny Szwarcwald (przypomniał mi się nie wiedzieć czemu stary erefenowski serial "klinika w Szwarcwaldzie" który oglądąlem jako dzieciak) wymiękają przy tym. Doszliśmy do wzgórza, na którym stoi biały papieski krzyż.

Mniej piszę, bo praktycznie w ogóle ostatnio nie dotykam mediów, a jak mi się odetnie ten kurek, to właściwie niewiele mam do przekazania. Zaglądam czasem na portale, ale już naprawdę na ułamek sekundy i uciekam. Momentem w którym przekonałem się, że naprawdę czas z tym skończyć, był ten, w którym skonstatowałem, że portal Karnowskich drugi dzień z rzędu zajmuje się kwestią jakiejś zgwałconej przez uchodźcę krowy. Włosy dęba stają jak się na to wszystko patrzy. Na szczęście ludzie są mądrzejsi niż może się wydawać i mało o tym wszystkim dyskutują.

W poprzedni czwartek odebrałem telefon od mamy, choć prosiłem ją by tego dnia nie dzwonić, bo miałem stresujący i pospieszny dzień, no chyba że coś ważnego. Widzę jednak, że dzwoni, więc od razu dostałem, że tak to ujmę, spiny. Mama przerażonym głosem oznajmiła mi, że przed chwilą dzwonił do niej blisko dziewięćdziesięcioletni wujek Stefan i przypomniał jej, że DZIŚ kończy się spis powszechny i żebym natychmiast wszystko rzucił i pobiegł w te pędy do urzędu, i tam się wyspowiadał, bo - to jest klucz - zapłacę pińć tysięcy kary. Moja mama odziedziczyła po peerelu patologiczny lęk i respekt przed urzędami i stara się z marnym skutkiem bym ja ten lęk odziedziczył. Zdenerwowałem się, nakrzyczałem na nią niepotrzebnie. Powiedziałem że nic jej ani mi nie grozi, bo po pierwsze nikt mi o tym spisie nie przypomniał, nie odwiedził, nawet kartki w bloku nie powiesił, a po drugie to niech się walą na przysłowiowe cyce i zajmą wreszcie czymś poważnym. Jakie pińć tysięcy - spisów było sto, a ja w żadnym nie brałem udziału. No ale potem dostałem jeszcze z osiem innych telefonów, że jest ten spis i można "onlajn". Nie wiem czy to był jakiś hybrydowy test wystrzeliwywania w tłum szybkich szeptanek, ale wszyscy dosłownie o tym spisie mówili, jak kiedyś o tym że schab gdzieś rzucili. Pod presją grupy rówiesniczej zrobiłem ten spis i powiem tak: nie widziałem - mam tu na myśli pytania i sposób w jaki zostały sformułowane - od bardzo dawna czegoś tak skandalicznie idiotycznego. Małpa po wylewie zadawałaby mądrzejsze pytania. Teraz tylko czekać aż znudzeni rzeczywistością urzędnicy zaczną chodzić po domach i szukać tych mandatów. Powodzenia życzę na nowej drodze życia.

Wszedłem ostatnio na taką moją prywatną skrzynkę mailową, którą rzadko używam. I tam proszę sobie wyobrazić miałem całe tony spamu  od pani Kai Godek. Kiedyś podpisałem nieopatrznie jakąś petycję on-line i oni mi nie dają do dziś spokoju. Nie widziałem ich dawno - Beskidu nie widziałem nigdy, ale to akurat było pozytywne zaskoczenie - i kiedy na nie trafiłem o mało nie zleciałem z krzesła. Oto parę próbek:

HORROR! Wycinają żywym dzieciom tkanki, by wyprodukować szczepionki! (pod spodem dopiero: Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia)

Czy posłowie Lewicy zagłosują w interesie gwałcicieli dzieci?

Spójrzcie w oczy ofiarom!" Wysyłamy pluszowe misie posłom, którzy bronią LGBT

I tak dalej, i tak dalej. Niczym jakiś Fakt, czy podrzędny zespół metalowy w stylu Gore. Dużo na SN rozmawia się o komunikacji, o tym jak jest ważna, i o tym jak źle używana staje się potworną bronią, która można narobić mnóstwo szkody a żadnego pożytku. Jak to mawia moj znajomy - ręce i majtki opadają.

---

tagi: różności 

	Marcin-K
	11 października 2021 07:19

26     2014    5 zaloguj sie by polubić