abstrahując od faktu, że w sytuacji przymusowej licytowanie sie z sojusznikiem, choćby nawet doraźnym, nie jest postawą  najbardziej sensowną (to w kontekście naszej polityki obronnej), i jeśli  dokładnie przekazałeś zawartość tekstu Zychowicza, to tzw. propagandyści strony "antypisowskiej" mają czytelników za stuprocentowych matołów. Nie mogę wykluczyć, że w przypadku czytelników "Do Rzeczy" jest to zgodne z rzeczywistoscią.

PS

inkryminowany bloger ma ksywkę: smieciu,  nie zaś: Śmieciu.

Plus.

Tu masz najnowsze wynurzenia zycho(psycho)eksperta w najnowszej knidze:

"Wołyń zdradzony"

https://wiadomosci.dziennik.pl/historia/aktualnosci/artykuly/601557,wolyn-piotr-zychowicz-armia-krajowa-polacy-upa.html

No ale jeśli głupstwo zatacza coraz szersze kręgi? Ja bym tego nie nazwał zresztą głupotą. To jest bardziej brak ostrożności życiowej, większości przypadków przynajmniej.

I Pan jeszcze za to zapłacił 7.90?! Trzeba było dać jakiejś zbierającej na "bułke dla dziecka" te 7 zł.

Zychowicz to idiota z gwarancjami bezkarności. Jemu się zdaje, że będzie drugim Mackiewiczem, jak będzie powtarzał bon moty Mackiewicza

Wszędzie pełno bilbordów z reklamą tego czegoś.

Daję plusa , a nawet dwa:-).

Najlepiej to jest czekać na jeźdźca na białym koniu i wszystko "jak leci" krytykować nie zadając sobie trudu na choćażby chwilę zastanowienia. 

Smieciu tak jak w piosence "Śpiewać każdy może" Stuhra

- "Czasami człowiek musi, inaczej się udusi".

o ile rozumiem blogera smieciu, to na opozycji mu nie zależy i uważa to wszystko za przedstawienie dla zmylenia gawiedzi.

W tym systemie, w którym jesteśmy, trzecia kadencja raczej się nie zdarza, można ściemniać przez pierwszą, a jak się dobrze ściemnia, to i przez drugą, ale po niej konieczna jest zmiana dekoracji.

> Najlepiej to jest czekać na jeźdźca na białym koniu

tylko kto moze byc tym jezdzcem ? :)

> i wszystko "jak leci" krytykować

te wywody nic nie wnosza bo nie zawieraja zadnych realnych propozycji rozwiazan

a któż a sądzić tych '...' wymiar sprawiedliwości RP? a może lud co na barykady?

No to albo mają władzę, albo tylko rząd?

Władza jest zdywersyfikowana i rząd sobie może ....

Ciepło, ciepło.

Ech mój tekst był jednak dobry. Tzn. mogłem go napisać lepiej, faktycznie dość szybko piszę, warto czasem trochę dopracować. Ale wieczorem nie ma się na to nadmiernych chęci. W każdym razie gdy czytam te komentarze tylko się utwierdzam że dobrze zrobiłem puszczając go jednak. Tylko tyle można chyba zrobić bo świat PiSowca jest tak samo zamknięty jak PeOwca. Bardzo wątpliwe jest by dało się dotrzeć do jednego czy drugiego więc zostaje tylko tyle.

Odnośnie Zychowicza to nie znam. Choć kojarzy mi się polemiką odnośnie Powstania Warszawskiego. Nie ma jednak nic dziwnego jeśli niektóre jego uwagi pokrywają sie moimi. Właściwie... to powinny :) bo przecież wiem co piszę. Jeśli jednak ktoś już go przywołuje to powinien zdobyć się na jakąś krytykę. Bez tego wszystko sprowadza się do:

I tak dalej i tak dalej. Lecą te wszystkie znane argumentacje. Mackiewicz, rok 1939, Anglicy, sojusze jednokierunkowe, wrzesień. Wszystko to bez ładu i składu, oderwane od współczesnego kontekstu, od możliwości, od warunków zewnętrznych i wewnętrznych. Ja rozumiem, że wszystko można tak sobie mówić i z siebie wyrzucać, ale czy istnieje jakakolwiek odpowiedzialność za słowo? Tekst Zychowicza to są tylko opinie. Nie poparte żadnymi głębszymi analizami, są to prawicowo-prawicowe kalki pochlapane neo-endeszczyzną.

Skoro tezy Zychowicza są głupie to chyba łatwo jest przedstawić lub choćby zacząć argumentację udawadniającą że są głupie? Fajnie przy okazji byłoby usłyszeć tak odmienny od tutaj dominującego głos. Tyle się tu naczytałem jak to Piłsudczycy byli lekko mówiąc głupkami, którzy zresztą dostali sie do władzy dzięki temu że wykazali w Londynie bardziej pedalski charakter od Dmowskiego. Chętnie poczytam inną wersję.

Muszę też odnieść się do zarzutu że moje wywody nic nie wnosza bo nie zawieraja zadnych realnych propozycji rozwiazan. Tak jakby PiS był czymś realnym i miał realne rozwiązania. To mnie właśnie najbardziej rozśmiesza. I to drugie: Najlepiej to jest czekać na jeźdźca na białym koniu. Wypisza wymaluj PiSowiec z jego kultem J. Kaczyńskiego.

Tu właśnie tkwi klucz do problemu. Wy nie potraficie zrozumieć że da się bez Jedźca, bez Partii, bez Systemu. Wy ciągle potrzebujecie przewodnika stada, który was będzie prowadzić. Kogoś kto wam ułoży prawo i reguły. Ale najważniejsze właśnie że potrzebujecie tego Jeźdźca w bieli, którego nie wolno krytykować. Krytyka nie jest nawet bluźnierstwem ale czymś co nie jest w stanie przeniknąć przez blokady umysłu. Ten Jeździec jest wszystkim na czym się opieracie więc naturalne że nie można go się pozbyć gdyż wtedy nic by nie zostało.

Od czasu do czasu zadaję proste pytanie: Kto jest w PiSie dla was autorytetem, człowiekiem wyraźnie godnym zaufania? Pomijając J. Kaczyńskiego (naprawdę specyficzna postać). I ciągle nie mogę się doczekać odpowiedzi. By ktoś mi chociaż trzy takie osoby wskazał. To mnie właśnie bawi. Ta cała o gadka o PiSie która jest oparta na własnych wyobrażeniach a nie ludziach z krwi i kości. Co zostanie z PiSu kiedy wasz Biały Jeździec odejdzie na emeryturę? (już tam tak naprawdę od dawna).

Dla mnie po niesamowita jest ta wiara w ugrupowanie, które nie ma żadnych przymiotów władzy, jak je należy rozumieć np. czytając coryllusa. NIe ma żadnej wizji. Jak np. można było przeczytać ostatnio u Marka Budzisza i polskiej polityce wobec Rosji. Na każdym kroku mamy czarno na białym że nie ma czegoś takiego jak polska polityka ale po PiSowcu wszystko po prostu spływa jak kiedyś po PeOwcu. Zadziwia mnie że właśnie tutaj u coryllusa  mam okazję czytać teksty fanatyków PiS.

Niesamowita jest dla mnie krytyka PO ze względu na uległość wobec Niemiec podczas gdy jest ok że von der Layen jest ok dla PiSowca że jest ok jeszcze większa uległość wobec żydowstwa i USA. Nie mówiąc o tym że ja nie mam pojęcia na czym według PiSowca polega demoniczność Niemiec? Co takiego w tym względzie robiło złego PO co teraz odkręcił PiS?

Ale nie ma co się bawić w argumentację gdyż  nie to się liczy w dzisiejszym świecie jak wspomniałem w swoim ostatnim wpisie. Liczy się tylko te niemal półgodzinne wieczorne sprowadzenie całego świata do walki PiS vs PO. Choćbyś nie wiadomo co wymyślił to i tak musisz ulec wobec tej wizji z telewizji. Światowej standaryzacji. Przewadze demokracji nad komunizmem. Bo dwie partie dają wybór, jeden jest właściwy a reszta jest jedynie pieprzeniem oszołomów. Anarchiści, Konfederaci czy Wiosna Biedronia. Jeden diabeł. Rozsądny obywatel wybierze PiS. Lub PO.

> Co takiego w tym względzie robiło złego PO

ja bym od tego zaczal rozwazania :)

A można dla mnie jakąś wieczorną mniej skomplikowaną wersję?:)

Cała ta "agitka" jeśli ją obedrzeć z celofanu i ozdobników, to, jak to ujmuje Przemsa, "j..ać PiS". Nic tam więcej nie ma. Nic.

Ale żeby coś konkretnego z tego śpiewu wyniknęło. Nie można dowiedzieć się od niego, co powinno się stać, żeby było odrobinę lepiej. WIna zrzucona jest na system i na to, że musi w głowach ludzi zajść jakaś przemiana. To są postulaty poetyckie, na pewno nie polityczne.

No podpórka z Mackiewicza musi być. Plus jeszcze Wieczorkiewicz. No i te tytuły książek...

A ja właśnie dlatego na nich głosowałem 2015 roku. I już więcej nie będę.

A skąd wiesz, że uległość za rządów PiS-u  jest większa?

Czym i jak  to zmierzyłeś?

No, nie będę się upierać.

Jest jednak większa jeśli weźmiemu pod uwagę deklaratywność. PO mówiło: robimy co nam każą, lubimy to. A PiS mówi: nie, nie ulegamy i robi to co mu każą. Względnie jest więc większa, bezwględnie trudno stwierdzić.

Jednak zabawy z Ruskami pod dyktando Amerykanów naprawdę bardzo przypominają to co się działo w 1939. Sanacja tak długo trzymała z Niemcami, z samym Hitlerem by nagle zrobić ten zwrot. Analogia sama się narzuca. Przy czym nie zamierzam tu się upierać że Polska ma w ogóle jakiś wybór. Niezależnie od tego dalszy ciąg, znając historię tego czym Polska zawsze była dla Angoli/Amaerykanów jawi się prosto. Mamy odwalić brudną robotę za którą każe się nam jeszcze płacić.

Na odniesienie sie do zarzutu.

> " Tak jakby PiS był czymś realnym i miał realne rozwiązania."

OK, przyjmijmy, ze PiS jest nierealny.

To jakie rozwiazania wchodza w gre ?

Nie ma żadnych systemowych rozwiązań. Ja tak naprawdę nie krytykuje PiSu, który jest zwykłą wydmuszką, po prostu staram się dotrzeć do tych co czytają... Zwykłego ludka. To ten zwykły ludek, wyborca jest siłą napędzającą System. Siłą która umożliwia realizację planów różnych macherów od pieniędzy i nie tylko. Mnie wystarczy żeby odciąć dopływ energii do Systemu. I nie interesuje mnie co będzie potem. Bo po pierwsze i tak nie uda się tego zrobić ale może ktoś tam będzie mieć okazję właściwie zareagować w kluczowym momencie no i po drugie jeśli udałoby się jednak tą energię odciąć to i tak możnaby uznać za zwycięstwo na miarę końca świata :) Ciąg dalszy i tak nie nastąpi więc...

oczywiście, to nioeprawda, że ludek ma cos do powiedzenia.

Gdyby w ordynacji wyborczej zostala wprowadzona zasada, ze jesli w danym okręgu frekwencja liczona liczba waznie oddanych głosów  nie przekracza 50 procent uprawnionych (50 procent plus jeden głos), to wymusiło by prznajmniej  reakcje w rodzaju   aktualizacji  spisów wyborców i eliminowaniu "martych dusz",.

I druga zasada, że zaporowy próg wyborczy uprawniający do podziału mandatów powinien obowiązywać w skali okręgu, a nie w skali kraju.

Od razu stężenie "demokracji" wzrosło by 10-cio krotnie , i o tyle zmniejszyło by sie stężenie partokracji.

No i nieodzwony byłby zapis w Konstytucji, ze Sejm liczy maksimum .... posłow, a Senat maksimum ... senatorów.

Czyli gdy ktos traci mandat, nie ma obligo uzupełniania liczby parlamentarzystów w trakcie kadencji.

Na początek to powinno skuszyć obecny system zabetonowany przez  propartyjne ( ale nie propaństwowe)  lobby's.

Czyli władzę mają sądy? A ja myślałem że "demokratyczna większość" o kurde, myliłem się.

Sukces Systemu postrzegam jako sukces ludzi wiary i zasad (nie ważne jakich) nad ludźmi którzy tak naprawdę zasad i wiary się nie trzymają.

To jest chyba clou tej rozmowy. Problemem PiS jest kłamstwo, hipokryzja i koniunkturalizm. Podobnie nie wierzę pisowcom, że są szczerzy w swojej wierze w PiS. To jest wyparcie. To samo widziałem w przypadku Wałęsy, nie wierzę, że ktoś tak naprawdę mu ufał, wystarczyło spojrzeć, nawet nie musiał otwierać ust. Niedawno tu była taka dyskusja, ze zbiorowym: „byliśmy frajerami”. Nie wierzę, że inteligentni, wykształceni i kulturalni ludzie nie potrafili na pierwszy rzut oka rozpoznać chama, bufona i oszusta. A jednak czemuś się okłamywali, czemu?

-"Mnie wystarczy żeby odciąć dopływ energii do Systemu. I nie interesuje mnie co będzie potem. Bo po pierwsze i tak nie uda się tego zrobić ale może ktoś tam będzie mieć okazję właściwie zareagować w kluczowym momencie no i po drugie jeśli udałoby się jednak tą energię odciąć to i tak możnaby uznać za zwycięstwo na miarę końca świata :)"-

Człowieku zastanów się, przecież to co piszesz to bełkot gimbazy.

Nie wierzę, nie ufam, kłamstwo, hipokryzja. Jeśli podchodzisz do polityki na zasadzie "ufam" "nie ufam", to się będziesz zawodził. Porównujesz to co robi Kaczyński z PiSem do tego co robił Wałęsa??? Dobrze widzę?

Moloch (System) stanowi oczywistą konkurencje dla prawdziwej wiary. Oczywiscie, nie tej pozornej, deklarowanej (raz do roku koło Wielkiej Nocy), ale na codziennym dwaniu swiaectwa . To trudne (Piotr zaparł się wszak  trzykrotnie, to co dopiero mówić o przeciętnym Kowalskim, biurowo-korporacyjnym popychlu, któy  z uwiązanym przy szyi workiem niespłaconych kredytów boi sie własnego cienia). Dlatego  oferuje  rozmaite kulty licznych pomniejszych bałwanów , a niekiedy sakralizuje polityków.

No, ale przypomnijmy Jezusa Zbawiciela:  kto się mnie zaprze przed ludźmi, tego i ja się zaprę przed Ojcem Niebieskim.

Porównuję, jak tutaj obecni traktują Kaczyńskiego i jak kiedyś traktowali Wałęsę. I nie jest to najgorszy przykład, bo to przecież był pomysł Kaczyńskich, żeby Wałęsę obsadzić na prezydenckim stołku.

Czy ja pisałem o Jarosławie Kaczyńskim? Czy pisałem kto nas może uratować przed Końcem Świata, który szykuje nam Jarosław Kaczyński według "namaszonych" (przez kogo?) złodziej, kłamca i kanalia?

Pisałem o bełkocie i przytoczyłem przemyślenia "smieciu".

Staram się nie być dosadny, ale niestety - z pustego i Salomon nie naleje. 

"Gdyby w ordynacji wyborczej zostala wprowadzona zasada, ze jesli w danym okręgu frekwencja liczona liczba waznie oddanych głosów  nie przekracza 50 procent uprawnionych (50 procent plus jeden głos), to wymusiło by prznajmniej  reakcje w rodzaju   aktualizacji  spisów wyborców i eliminowaniu "martych dusz",. "

Niestety ładnie wygląda ale to utopia. W jednej ze spółdzielni mieszkaniowych tak zrobiono i wprowadzono 20% frekwencję jako ważność walnego.

Skończyło się tak że od 4 lat nie mogą wybrać rady nadzorczej i zarządu. Zwoływali już kilka walnych z prośbami na kolanach prawie żeby zmienić ten zapis w statucie. Nie wiem jak to się skończyło ale coś kombinowali żeby jakiś komisarz nastał co to zmieni.

W wyborach samorządowych nie ma czegoś takiego jak "brak quorum", wystarczy że pójdzie kandydat z rodziną i będzie miał jeden głos więcej od kontrkandydata, o ilę będzie takowy.

no własnie nie ma, ale powinien być określony frekwencyjny próg ważności

no i pstro.

 A co do pieprzenia głupot, to wzajemnie.

To nie jest żadna polityka, to są fakty medialne. Nie zwróciłem zwyczajnie uwagi na kanapkę Brauna i Korwina, bo to jest bez znaczenia z definicji. Myślę że kluczowe dla „zorientowania się” w polityce jest odróżnianie realnych spraw od propagandy.