Czy wypada podawać chipsy na obiad?
Od kilku dni You Tube nie pozwala mi w spokoju raczyć się prawicowym internetem - nieustannie stręczy mi reklamę pewnego pomarańczowego banku o konotacjach niderlandzkich.
Pomarańczowy bank wyprodukował coś, co nazywa się dziś jakże pięknie reklamą społeczną. Scenariusz omawianego tu dzieła jest bardzo prosty, niewymuszony i naturalny ze wszechmiar - postawiono stolik, na nim z kolei ustawiono akwarium wypełnione "losowymi" pytaniami. Na krzesełkach zasiadają dwie osoby, już na pierwszy rzut oka pochodzące z innych bajek, które odpowiadając na "losowo" wygarnięte z akwarium pytania natury filozoficznej mają pokazać widzowi, że można się pięknie różnić, mniej więcej tak, jak niegdyś to potrafili robić Wałęsa z Michnikiem. "Co nas łączy?" - tak brzmi credo zaproponowane przez pomarańczowy bank.
Na pierwszy rzut (bo ma to być cała seria z różnymi innymi "influencerami") poszła wyobraźcie sobie pani Sylwia Chutnik. Jest to sprężysta ideologicznie jedna z gwiazd ze stajni różowo-tęczowego salonu i to w sensie dosłownym, gdyż cała Sylwia Chutnik aż mieni się od kolorów, od czubka głowy po paznokcie u stóp. No, a przy okazji Sylwia Chutnik jest, ekhm, jakby tu to powiedzieć, pisarką. Wiecie, taką prawdziwą Pisarką, z tymi wszystkimi paszportami Polsatu i Najkami. Teraz również z udziałem w reklamie (społecznej, a jakże) pod pomarańczową banderą na koncie. Poza tym ma poprzypinaną całą masę orderów w rodzaju tytułu feministki, doktorantki, kulturoznawczyni i - perła w koronie - absolwentki Gender Studies.
Niejako w kontrze do Sylwii Chutnik posadzono jej naprzeciw jakiegoś młodego człowieka, którego przedstawiono jako Stuu, czy jakoś tak. Stuu jak donieśli mi moi informatorzy to niejaki Stuart Burton. Stuart mówi dobrze po polsku z uroczym, zapewne przyprawiającym niejednego i niejedną o drżenie kończyn dolnych, brytyjskim akcentem. Kim jest Stuu? Stuu jest you tuberem. Gra w gry komputerowe i pokazuje swoje zdjęcia, na których ubiera się w różne stroje. Ta działalność pozwala mu generować takie oglądalności, że musiano by zmultiplikować cały prawicowy internet z Michalkiewiczem i Karoniem na czele, żeby móc w ogóle o czymś gadać.
Sylwia Chutnik i Stuu toczą więc na naszych oczach naturalną do szpiku gości pogaduchę, losują pytania i pięknie się różnią, coś jak Wróbel z Wielowiejską. Stuu to ewidentna konserwa - mruga do nas reżyser - ma konotacje brytyjskie i nosi muszkę. Sylwia to jego kolorowe przeciwieństwo. Stuu łupie w gry na kompie, a Sylwia to świat książki, który pozwala jej eksplorować galaktykę wyobraźni. No po prostu ogień i woda.
Sylwia Chutnik mówi nam o tym, że dzieci nie powinny mieć zadawanych lekcji do odrobienia, bo w domu powinny zajmować się sobą i swoim życiem. Na pytanie: wychowanie z dyscypliną, czy może jednak bezstresowe Sylwia Chutnik pyta Stuu: a nie nie uważasz, że to wspaniałe tak sobie pomyśleć, "mogę wszystko"? Stuu ma muszkę pod brodą, ma konotacje brytyjskie i jest konserwą, więc upiera się, że jednak jakaś dyscyplina musi być. No ale cóż on może powiedzieć, skoro jest taki szarobury, a przed sobą ma kolorowego motyla. Sylwia i Stuu różnią się też ze sobą w kwestii podawania chipsów na obiad, tudzież, równości kobiet i mężczyzn na rynku pracy. Sylwia Chutnik utyskuje, że jeszcze musi minąć wiele lat zanim taki cud nastąpi. Stuu - wiadomo, nosi muszkę, ma konotacje brytyjskie i uważa, że równość płci jest utopią. Ale oczywiście uważa to nienachalnie, z brytyjskim uśmiechem, z tym jedynym w swoim rodzaju dystansem, w który nas, Polaków, natura genetycznie nie wyposażyła.
Rozmawiają sobie nasi bohaterowie jeszcze chwilkę, trochę się przekomarzają, aż w końcu zupełnym przypadkiem Stuu losuje pytanie, które brzmi tak oto: czy smog, to realny problem? I tutaj, wreszcie - chciałoby się powiedzieć, następuje konsensus. Zarówno Sylwia jak i Stuu zgodnie kiwają głową i wypowiadają sakramentalne "TAK". Widz pozostaje bez wątpliwości i wszelkie swary idą w kąt, gdy dochodzi do tak istotnej sprawy, jak czyste, nieskażone cebulowym oddechem powietrze. Już na sam koniec pomarańczowy bank zadaje nam pytanie: A ty, co robisz dla czystego powietrza, no co?
Jakieś wnioski by się przydały. Ogólnie to widać, że oni tam mają naprawdę potężne zaplecze, a zapewne oprócz tego, co wykokosili sobie w kraju, to istnieją zawsze dostępne dla nich rezerwy zagraniczne. Ktoś tę operację ostatecznego ubezwłasnowolnienia Polaków kontroluje na zasadzie: szef za granicą, w centrali, a na miejscu zawiaduje lokalny kapo. Bo przecież gdyby oni mieli świadomość, że za ich kasę futruje się kogoś takiego jak Sylwia Chutnik i wystawia się ją na pierwszy front, to pewnie nie byliby zadowoleni. Jakoś w tym wszystkim pocieszył mnie chłodny odbiór akcji „Co nas łączy”, komentarze pod filmikiem, oprócz kilku autorstwa jakichś nawiedzeńców, raczej nie były entuzjastycznie. To daje jakąś nadzieję. Przecież oni pewnie myśleli, że ta Chutnik, to niesamowity pistolet, a tu nawet sto razy lepiej od niej wypadł ten dziwny Stuu. A oni tego nie widzą i nie przyjmą do wiadomości, nie będą w stanie. I to jest pozytywna wiadomość.
tagi:
![]() |
Marcin-K |
13 marca 2018 19:08 |
Komentarze:
![]() |
Rozalia @Marcin-K |
13 marca 2018 23:00 |
A o chemitrals nie można mówić. "Smugi kondensacyjne".
![]() |
MarekBielany @Marcin-K |
13 marca 2018 23:34 |
Jak nie ma nic innego to tak. Tylko nie nazywajmy to obiadem. :)
![]() |
Marcin-K @adamo21 13 marca 2018 19:47 |
15 marca 2018 11:35 |
Wciąż to chyba byłoby lepsze niż chipsy.
![]() |
Marcin-K @chlor 13 marca 2018 20:17 |
15 marca 2018 11:36 |
Swoją drogą to ciekawe, czy oni sobie takie nazwiska wymyślają, czy mają prawdziwe.
![]() |
Marcin-K @MarekBielany 13 marca 2018 23:34 |
15 marca 2018 11:37 |
No ale im właśnie o to chodzi, żeby każda nawet najbanalniejszy zwyczaj rozpierniczyć.
![]() |
Marcin-K @Rozalia 13 marca 2018 23:00 |
15 marca 2018 11:37 |
:Jakby zacząć pisać "Smogi kondensacyjne", to zaraz oni by wszyscy zainteresowali się tematem.
![]() |
22marek @Marcin-K |
16 marca 2018 00:28 |
Ta Chutnik.....okazały przykład chazarskiej urody.