Jak Piekarska na SLD-owskich mękach
Nastąpiła już jakiś czas temu przedziwna moda - ściągnięta rzecz jasna z zagramanicy - wożenia po ulicach Warszawy politycznych trupów przepiętych pasami i wyciąganie z nich różnych mniej lub jeszcze mniej ciekawych opinii. Widziałem u Karnowskich że zabrano na przejażdżkę niejaką Katarzynę Piekarską. Szczerze mówiąc myślałem, że ja już jej nigdy więcej nie zobaczę, mam wrażenie, że gdy ona cokolwiek znaczyła w polityce to miałem jeszcze młodzieńczy trądzik, a dziś mam już siwą brodę. Jednak Katarzyna Piekarska ma się, jak widzę, dobrze. Porzuciła look zabiedzonej katechetki i wysmarowała się jakąś tapetą i inaczej ukształtowała swą płową grzywę. No i co ważniejsze - opuściła towarzystwo zwane SLD i startuje z list PO-KO. Wyznała prowadzącemu samochód, że to wszystko tylko dlatego, by zatrzymać PiS. Tak z zupełnej ciekawości zajrzałem na wikipedię, by się o pani Kasi coś więcej dowiedzieć i uderzyły mnie dwie kwestie. Pierwsza to taka, że pani Kasia wywodzi się z NZS-u. Ja kojarzę ją już z twardych SLD-owskich czasów, ale prawda jest taka, że ona wyszła z NZS-u a po drodze wcześniej zahaczyła o ROAD i Unię Wolności. Druga sprawa to pasmo nieustannych politycznych klapsów jakie dostała pani Kasia od wyborców. Kiepska passa pani Kasi zaczęła się na wysokości mniej więcej 2011 roku, nie była w stanie załapać się ani do naszego parlamentu, ani do jewropejskiego. Co wybory, to gorzej. Teraz pani Kasia niemal otwarcie opowiada jeżdżąc autem po Warszawie, że ona bardzo obawiała się, iż jej SLD znowu dostanie po buzi w wyborach. No a ona musi gdzieś jakoś zatrzymywać ten PiS. Tak więc, hm, jakby to powiedzieć. Koledzy z SLD, mam was gdzieś, róbta co chceta, ja tam idę do Grześka.
A propos Grześka. I apropos tego NZS-u. Notka w wikipedii dość szeroko opisuje losy tej wspaniałej organizacji studenckiej. I w pewnej chwili wskazuje na pewien przełom - wydarzył się on w okolicach roku 1988. Wtedy to, czytamy, że w PZPR-ku stworzyło się jakoweś ciało kolegialne, w którym żywy udział brał niedawny pryncypał pani Kasi Leszek Miller (pani Kasia twierdzi, że to właśnie Leszek Miller ściągnął ją do Ezelde). Sama wraża wikipedia śmie insynuować, że owo ciało miało zadanie skłócić wewnętrznie NZS. Tak skłóciło, że z NZS-u nie został kamień na kamieniu, a pani Kasia wylądowała w Ezelde. A dziś radośnie przeskoczyła sobie do PO-KO, bo jakoś trzeba żyć, to znaczy, tfu, powstrzymywać PiS.
Także tak to wygląda. Zmieniają się szyldy, partie, układy, wstawiane są nowe zęby i farbowane są grzywki. Ale Leszek Miller tak czy siak w tym uczestniczy. I nadal, jak za najlepszych lat, lodowato się uśmiecha.
tagi: sld
![]() |
Marcin-K |
1 sierpnia 2019 09:47 |
Komentarze:
![]() |
gabriel-maciejewski @Marcin-K |
1 sierpnia 2019 10:24 |
Chciałbym poznać jego dentystę
![]() |
Marcin-K @gabriel-maciejewski 1 sierpnia 2019 10:24 |
1 sierpnia 2019 11:46 |
Dentysta to podstawa dzisiejszego marketingu politycznego. I tak dziwne że już nikt nie wypomina zębów Kaczyńskiemu. Bo to był pakiet z kontem, kotem i kawalerstwem. Dentysta Millera to z pewnością jakiś artysta w swoim fachu.
![]() |
Pioterrr @Marcin-K |
1 sierpnia 2019 12:48 |
Wskoczyła do KO i znowu zaliczy KO.
![]() |
Marcin-K @Pioterrr 1 sierpnia 2019 12:48 |
2 sierpnia 2019 08:24 |
No nie ma innego wyjścia.