-

Marcin-K

Małe holenderskie "conieco" plus test na Covid-19 w gratisie

Za każdym razem, gdy wracam z Holandii i siadam do tradycyjnej już na swój sposób relacji, doznaję tak zwanych mieszanych uczuć. Z jednej strony doskonale sobie zdaję sprawę z tego czym tak naprawdę ta Holandia jest i jaką pełni aktualnie rolę, a także wiem, jakie ma na swoim koncie sprawki z przeszłości. Tak się jednak składa, że ja za każdym razem, gdy tam jestem, całkowicie o tym wszystkim jak na złość zapominam i mam z Holandią praktycznie same dobre skojarzenia, choćby z tego względu że mieszka tam od wielu lat moja siostra i ma się tam bardzo dobrze. Mam same dobre skojarzenia z Holandią, bo ja tam zawsze praktycznie tylko odpoczywam, jem ryby, chadzam nad morze i spotykam samych sympatycznych ludzi. A ponieważ jestem tam zawsze na czymś w rodzaju urlopu, to choćbym nie wiem jak się starał, o sprawach związanych z polityką i historią niemal całkowicie zapominam, poza nielicznymi chwilami, gdy sam sobie daję dyspensę, albo gdy natknę się na coś, co mnie w takie skojarzenia nagle wciągnie. Na domiar złego – bardzo rzadko tak właśnie się dzieje. Holandia którą znam, jest daleka od „lewackich zboczeń” i krwiożerczego multi-kulti. Tym bardziej teraz, gdy siostra moja wyprowadziła się z Hagi na jej dalekie przedmieścia – ta Holandia którą oglądałem przez ostatni tydzień z bliska, jest jeszcze inną Holandią niż znałem ją wcześniej. Jeszcze bardziej swojską i na swój sposób prostolinijną. Jeszcze też bardziej odległą od tych najprostszych skojarzeń. Nie chcę tu na siłę tego kraju gloryfikować, natomiast fakty są takie, że ja tam przez równy tydzień nie widziałem żadnej tęczowej flagi, a mam wrażenie, że w Polsce widzę ją ostatnio częściej. Jak to mawiają różni mądrale: świat jest złożony i skomplikowany, prawda?

Od razu też, by skończyć już ten festiwal kokieterii, biję się w pierś, że znów nie udało mi się przywieźć stamtąd niczego merytorycznego. Mam same zwykłe głupotki i takie „różne różności”. Po prostu zwykłe prozaiczne życie wciąga mnie tam z siłą wodospadu, a wodospadem zarządza moja na poły matkująca mi z każdym rokiem życia coraz bardziej i z każdym rokiem coraz bardziej apodyktyczna siostra. A żeby było weselej, to sprawiłem sobie ostatnio nowy telefon i na nowo nabrałem mięty do cykania zdjęć bez opamiętania.

---

Zacznę od lotu i lotniska. Bardzo byłem ciekaw jak to teraz wszystko tam wygląda. Wygląda w gruncie rzeczy tak, jakby nic się nie stało, no chyba że ktoś chciałby sobie na rzeczywistości post-pandemicznej znów poużywać, to okazji tam nie brakuje ani trochę. Trudno bowiem zakryć pewne nonsensy które wyłaniają się z każdej możliwej dziury.

Na naszym zacnym Okęciu – jak to mawiają w Warszawce – chill out i norma. Maseczki, sporo płynu do dezynfekcji, a na pokładzie samolotu dostajemy podstawiony pod nos do wypełnienia jakiś dziwny kwitek. Trzeba tam było napisać, że jest się zdrowym, a na hasło „Covid-19” należało najlepiej wpisać: nie znam człowieka. Gdy leciałem do Holandii, musiałem opędzlować kartkę B-5. Lepiej było w drodze powrotnej. Do wypisania dostałem od LOT-u tym razem dwie kartki A-4, podać najróżniejsze dane wrażliwe, i złożyć ze trzy czytelne podpisy. Ponieważ lot między Warszawą a Holandią trwa krócej niż jazda autokarem do Ostrowca Świętokrzyskiego, miały ludziska rozrywkę na pół trasy. Coś jak konkurs:  500 panoramicznych krzyżówek na czas. Tutaj nie trzeba mieć zbyt wiele złej woli, by nie zapytać jak te starsze panie na klasycznym filmiku o marihuanie – a na co to komu, a komu to potrzebne? Tu niby ekologia-srogia, a tam sterty papierzysk. No ale wiadomo – ktoś te kwity musi wydrukować, rozwieźć, rozesłać. Do interesów trzeba mieć głowę.

No dobrze, zostawmy to, bo gdy doleciałem na miejsce, na ten gargantuiczny Schiphol, wszystko wygląda mniej więcej podobnie. Płyny, maseczki i inne atrakcje. Co ciekawe – Holendrzy w ogóle nie noszą masek poza autobusami i tramwajami.

Piktogram na posadzce peronu Amsterdam Schipchol.

 

Sklepy, markety, centra handlowe – strefy wolne od maseczek. Myślę że pan Bosak z panem Braunem czuliby się tam kapitalnie. Z mediów polskich, które oglądałem wraz z siostrą u niej w domu, dowiedziałem się, że w Polsce nie jest dobrze, bo mamy ponad tysiąc zakażeń dziennie. Cóż począć – media holenderskie z kolei donosiły że akurat gdy przebywałem na tamtejszej ziemi, ichnie statystyki wskazywały trochę ponad dwa tysiące zakażeń. I jakoś żadnej paniki na holenderskich obliczach nie stwierdziłem. I tutaj – skoro nawiązałem do koronki – wywalę od razu rzecz, którą chciałem sobie zostawić na koniec, ale teraz jest jednak dobra okazja. Otóż na przystankach autobusowych dało się zauważyć bardzo osobliwe plakaty reklamujące promocyjne wakacje na Curacao (to taki holenderski Sopot, tyle że na Karaibach) za ileś tam euro, plus – tadam – test na koronkę gratis. I jak tu tych Holendrów nie kochać?

 

Komentarz chyba zbędny...

 

Powtórzę się, ale ogóle z Holandią mam tak, że ja tam każdorazowo wspaniale wypoczywam, a przy okazji zapominam o różnych przykrych sprawach, czy to prywatnych, czy to, ekhm, publicznych, jakbym zażył jakąś tajemniczą somę. Jem ryby, bawię się z psem siostry, chodzę z nim na spacery, pomagam jej w drobnych sprawach, potem znów coś jem, aż wreszcie gdzieś koło godziny dwudziestej drugiej ścina mnie z nóg dobry i spokojny sen, wszak powietrze tam jest znakomite. Morze północne jest bardzo blisko. Można powiedzieć, że przyjechałem tam jeszcze z latem, a wyjechałem z jesienią. Dostałem w pakiecie – co prawda bez testu na koronkę gratis – dwa praktycznie letnie dni. Spędziliśmy je – a właściwie popołudnia aż do wieczora (tam się robi ciemniej o jakąś godzinę po nas) – na niemożebnie szerokich plażach w okolicach Kijkduin, czyli takiego suburbia Hagi. Naprawdę – ja nie widziałem nigdy tak szerokiej plaży, choć to prawda że byłem tylko nad Bałtykiem. Jest naprawdę kolosalna. Wrażenie letnich dni potęgowała bardzo ciepła woda w morzu.

 

Mój cień na plaży w Kijkduin 

Potem można sobie zejść z plaży i zjeść rybkę wprost z sympatycznych barków. Przy okazji – Holendrzy uwielbiają wieszać swoją flagę tam gdzie się da. Gdyby u nas ktoś otworzył smażalnię i przystroił ją biało-czerwoną, to ludzie by pomyśleli, że to jakiś wariat, który rano modli się do Kaczyńskiego.

 

Jak widzimy - właściciel zgodnie z nakazami wydzielił przestrzeń na kolejkę - a życie sobie...

 

Przyznaje się tu szczerze, że pisząc tę relację staram się omijać jak się da politykę. Nie wychodzi mi to tylko dlatego, że jestem już tutaj. Tam w ogóle o niej nie myślę, a wbrew alarmistycznym opowieściom o lewackiej i „spedalonej” Holandii, trzeba naprawdę szukać tam oznak takowego stanu. Jechać np. do Amsterdamu, albo w podobne miejsca. Tak normalnie to Holandia kojarzy mi się z dobrym powietrzem, uprzejmymi i trochę dziwnymi ludźmi. I z pracą.

Tutaj muszę jeszcze zrobić jedno ważne zastrzeżenie. Byłem pierwszy raz w nowym miejscu, do którego przeprowadziła się moja siostra. Jest to zdecydowanie inna Holandia niż ta w największych miastach. Nazwijmy rzecz po imieniu – jest to Holandia biała. Moja siostra – przed laty zadeklarowana lewaczka – zamieniła się w osobę niechętnie reagującą na „relacje międzykulturowe”. Aż czasami musiałem ją nieraz hamować. Znajomi w pracy mojej siostrze bardzo gratulowali wyprowadzki poza Hagę. Dla nich jest to oznaka znaczącej poprawy statusu.

Mieszka ona teraz w Naaldwijk, małym miasteczku leżącym nieopodal Hagi. Jest to ciche i senne aż do pomieszania zmysłów pierdziszewo, gdzie nawet jak ktoś głośniej zamknie okno, to wtedy jest temat na całą okolicę na tydzień. Nie dzieje się tam zupełnie nic. Ludzie przyjeżdżają tam się wyspać i potem wracać by zarobić na swoje małe ciche domki. Na nasze warunki to wszystko są klitki z małymi „ogródkami” przypominającymi cele w Guantanamo, ale w warunkach państwa wielkości województwa mazowieckiego wypełnionego kilkunastoma milionami ludzi, jest to dosyć droga zabawa. Moja siostra też takie sobie kupiła, i zapewniam że za tę cenę u nas można by zbudować kawał solidnej chałupy. Większe domostwa kupują tam już sobie ludzie naprawdę bogaci. Czyli na przykład rolnicy. Tuż bowiem za rogatkami Naaldwijk zaczynają się pola, owce i całe morza szklarni nie dających się objąć wzrokiem. Trzeba by tam się przejść po tych gospodarstwach i popytać o LGBT. Myślę że odpowiedzi udzielone na te tematy przez holenderskich chłopów mogłyby nas zadziwić.

 

Widok na ulicę z drzwi wejściowych

 

Dom mojej siostry pochodzi z lat 30-tych. Jak widać tradycja to w Holandii podstawa.

 

W Naldwiijk są dwie szkoły katolickie i nawet jest świątynia katolicka. Nie byłem w środku, bo trochę się bałem, co tam zastanę. No ale jest. A dzwony biją bardzo konkretnie...

 

To jest właśnie Naldwiijk. Co tu może się wydarzyć ciekawego, no co?

 

Na początku tam trzeba przyzwyczaić się do kilku rzeczy. Po pierwsze do pozdrawiających się nawzajem obcych ludzi, oraz do dużych okien odsłaniających bez krępacji wnętrza domów i mieszkań. Mnie osobiście trudno jest się w czasie krótkiego pobytu powstrzymać, by nie patrzeć sobie, co tam akurat się dzieje w tych ich mieszkankach. A im to z kolei w ogóle nie przeszkadza – jak chcesz, to sobie patrz.

 

Takich uliczek jest w Naldwijjk i w całej "prowincjonalnej" Holandii zatrzęsienie.

Kot na uliczce. Holendrzy lubią koty.

 

Nazwy ulic w Holandii bywają problematyczne jeśli chodzi o zapamiętywanie ich.

 

A śmieją się u nas z ludzi, którzy oklejali sobie domy potłuczonymi talerzami. Holendrzy są mistrzami kiczu i jakoś z tym żyją.

 

Żeby była jasność - to polski sklep w Naldwiijk. Jeden z kilku. Ale póki co co testu na Covid gratis nie dają.

 

Przebywanie w Naaldwijk i próbowaniu nie zamienienia się w mumię z powodu braku bodźców, urozmaiciłem sobie tradycyjną wizytą w Delfcie. Delft to małe miasto położone w haskim obwarzanku. Małe ale bardzo urokliwe – z bardzo sympatyczną „starówką”. Delft się dynamicznie rozbudowuje. Powstał tam nowoczesny i zmyślny dworzec kolejowo-autobusowy, a tuż obok buduje się jakieś duże muzeum, bo w Delfcie porodzili się jacyś słynni malarze, do których nigdy nie mam głowy. Przechodziłem tamtędy i wczesny ranek grzmiał od pisku mew i polskiego rapu łupiącego gdzieś zza ogrodzeń budowlanych, spomiędzy odgłosów pracujących dźwigów i chlupotu wylewanego betonu. Polacy na holenderskich budowach wciąż stanowią łakomy kąsek.

 

 

Można się tam zadumać nad sensem wszechświata...

 

Dumania ciąg dalszy

 

Chodząc blisko tych kanałów, naprawdę można złapać "stresa"... 

Ostatnie dwa dni w Holandii pożegnały mnie już klasyczną miejscową pogodą. Czyli ulewą a'la bicze wodne, chłoszczącą bez litości pierdziszewskie domki naszych słodkich Holendrów. To na koniec tej relacji rzucę jednak małą ciekawostką. Stojąc na dworcu w Amsterdamie przyjrzałem się mapce układu kolejowego w Niderlandach. Moją uwagę przykuła nazwa stacji "Anna Paulowna", rzecz - jak to mawiają na komendach - do ustalenia.

Reasumując - było bardzo sympatycznie, choć niemerytorycznie. Na koniec zaznałem nieco klasycznie narodowych nerwów, bo nie dość że odwołano mi – ale rzecz jasna uprzejmie i grzecznie -samolot i odbębniłem na Schipholu ponad cztery godziny siedząc i gapiąc się na przemykające czasami wesołe postaci w białych kombinezonach (to chyba pasażerowie międzykontynentalni). Zostawiłem też telefon na ławeczce. Wróciłem tam po pół godzinie i na szczęście wciąż tam leżał. Dopiero na miejscu, w ojczyźnie w końcu mnie od tego stresu rozbolała głowa, ale tak czy siak, gdzie komu lepiej będzie niż w domu?



tagi: holandia 

Marcin-K
28 września 2020 20:38
62     2767    13 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

smieciu @Marcin-K
28 września 2020 21:04

Na tych zdjęciach najbardziej mi się podoba jakaś taka mała liczba samochodów... Jakoś nie bardzo mogę sobie to wyobrazić u nas.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @smieciu 28 września 2020 21:04
28 września 2020 21:10

Te zdjęcia nie są reprezentatywne. Musiałbym pstrykać na ruchliwych ulicach a mam z tym kłopot. Samochodów jest tam z pewnością mniej niż u nas - a na pewno są biedniejsze i mniejsze. Tam kupno dużego samochodu wiąże się z dużymi podatkami. Ludzie jak tylko mogą jeżdżą rowerami. Nawet jak leje deszcz i jest zimno dzieci holenderskie jeżdżą do szkół na rozklekotanych rowerach, często bardzo są lekko ubrane i przyozdobione gilami. Nikt tam się tym nie przejmuje, że "dziecko zmarznie".

zaloguj się by móc komentować

Paris @Marcin-K
28 września 2020 21:25

Dobrze,  ze  Pan  juz  wrocil...

...  fajny  wpis,  ale  zycie  wyglada  tam  na  strasznie  nudne,  czyz  nie  ???   To,  ze  ludzie  tam  usmiechaja  sie  i  jak  Pan  twierdzi  sa  mili  to  w  sumie  nic  nadzwyczajnego,  bo  i  w  Polsce  trafiaja  sie  ludzie  mili...  wszystko  dopiero  wychodzi  w  tzw.  "praniu".

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Paris 28 września 2020 21:25
28 września 2020 21:28

Ma Pani rację - to życie bywa tam rzeczywiście trochę nudne, a w dłuższym pobycie zaczyna męczyć brak przestrzeni do życia. 

Co do uprzejmości - oczywiście, często bywa fasadowa, ale jednak jest miła i czasami wręcz ujmująca. Jeśli miałbym stamtąd przenieść do nas jakąś jedną rzecz, to pewnie właśnie tę uprzejmość bym wziął. 

W Holandii mieszkałem najdłużej przez miesiąc i pamiętam do dziś tę niesamowitą chęć powrotu do domu, która przykryła w pewnym momencie wszystko co tam jest fajne. Ale lubię tam wrócić na parę dni...

zaloguj się by móc komentować

Paris @Marcin-K 28 września 2020 21:28
28 września 2020 21:46

Rozumiem  i  nie  dziwie  sie...

...  no  i  rozumiem  teraz  te  ogloszenia-zachety  dla  Holendrow  do  wojazowania.  Chyba  przez  "koronke"  to  troche  zdechlo...  swoja  droga  to  we  Francji  czesto  spotykalam  turystow  z  Holandii...  w  przewazajacej  mierze  te  chytre  "guldusie"  zawsze  podrozowali  samochodami  kempingowymi,  takze  zbyt  duzo  kasy  Frankom  nie  zostawiali.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Marcin-K
28 września 2020 21:54

Tak, plaże są tam niesamowite. Za to wielkie miasta, z Amsterdamem na czele, nie do życia.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Marcin-K
28 września 2020 21:58

Amsterdam jest straszny. A tę straszność podkreślają tylko pewne bardzo ładne miejsca. Ogólnie chce się stamtąd uciec tak szybko jak można. To taka Warszawa po dwudziestu kadencjach Trzaskowskiego.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Paris 28 września 2020 21:46
28 września 2020 21:59

Holendrzy i oszczędność to w praktyce to samo. Wystarczy pójść do Holendrów na uroczystość rodzinną. Jak człowiek zje paluszka słonego i zapije wodą z kranu to juz jest uczta:)

zaloguj się by móc komentować

Krystian @Marcin-K
29 września 2020 00:10

Byłem na saksach w Holandii w 2012 i mieszkałem w malutkim miasteczku, potem jeździłem w delegacje do niemcowni, na jeszcze większą prowincję, i co jak co, ale złego słowa nie powiem o tych miejscach. W Niemczech w lokalnym chińskim barze, nawet seniorzy spotykali się codziennie o 13...

Kultura, porządek, sympatyczni ludzie, nawet dla polaków robotników w fabryce. 

Duże miasta to inna sprawa, bardzo zachodnie, w dosłownym tego słowa znaczeniu. 

zaloguj się by móc komentować

Krystian @Krystian 29 września 2020 00:10
29 września 2020 00:12

Inna sprawa że w takim malutkim niemieckim miaseczku, w środku Niemiec, polska obługa maka w ponad połowie i małe biznesy, patrząc na stan lokalu przez okno, widać od lat do sprzedania albo na wynajem, bezskutecznie. 

zaloguj się by móc komentować

adamo21 @Marcin-K
29 września 2020 00:49

Wrażenia niezaskakujące. Taki jest małomiasteczkowy zachód Europy. Większość Holendrów, których znam, a nie jest to liczne grono, to pracowici, solidni, kochający pieniądz ciułacze. Mili w kontaktach towarzyskich.

Przyjemne czytanie. Dzięki i duży plus. 

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @Marcin-K
29 września 2020 03:56

Napisała już Paris, co napisał bym też.

Nie, jesteśmy "ulepieni" z innej gliny. Można się przejechać do innych krajów, czytaj, nie słowiańskich i nie katolickich i powrót. Nie da się tam żyć dluzej, czy na stałe. Oczywiście niektórzy próbowali i tak im zostało ☺. Tam jest inny świat, nawet, jak tam są, jeszcze, pieniądze i porządek. Ale ludzie, to inna planeta już. Tylko, że właśnie w Polsce ma być tak samo. Zdaje się, jeszcze jest jako tako i inaczej. Ale codziennie już prawie "coś się dzieje", by było, jak w tej Holandii. I zdaje się, za dużo się dzieje.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @adamo21 29 września 2020 00:49
29 września 2020 04:12

I co poza tym pieniądzem właśnie i doczesnym prosperity?

Tutaj nie ma w ogóle o czym gadać, tylko uciekać od takiego życia. Zdaje się w tej Holandii, mającej przecież już prawie nieograniczony dostęp do eutanazji, ma być tak, że ludzie po ukończeniu 75 lat będą mogli z tej eutanazji skorzystać już bez żadnych ceregieli. Uznano, że w tym właśnie wieku, człowiek juz się w życiu spełnił.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Marcin-K
29 września 2020 07:51

Veermer urodził się w Delft, być może ktoś jeszcze, ale nie pamiętam...

zaloguj się by móc komentować

tadman @Krystian 29 września 2020 00:10
29 września 2020 08:45

Niemcy? Gospodyni była chętna służyć bez pytania swoim samochodem, prowadzić zdawkową rozmowę, ale wyjście poza ten kanon było źle widziane. Poproszenie o dodatkową minibułeczkę na śniadanie wywoływało twardość w jej oczach.

zaloguj się by móc komentować

ArGut @Marcin-K
29 września 2020 08:46

Z dzikiech zwierząt to koledze trafiła się rybka na talerzu. Tyle drzew a wiewiórki nie widać. W Krakowie to na dniach dziki biegały, zainteresował je plac zabaw. W obwarzanku krakowskim wieczorną porą sarny 80-100 kg skaczą przez drogi ćwicząc.

Jak ci holendrzy to robią, że ich zwierzęta wyglądają i zachowują się równie dyskretnie i niezauważalnie. Państwo o powierzchni województwa mazowieckiego dostarcza 6 mln skór norek. 

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Krystian 29 września 2020 00:10
29 września 2020 09:55

W Holandii jest podobnie, tyle ze największa różnica polega na tym, że w dużych miastach robi się coraz bardziej "ciemno" w sensie kolorów skór. W Niemczech byłem raz w życiu więc ciężkoi mi e dwa państwa porównywać. 

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @prosiak75 29 września 2020 09:13
29 września 2020 09:56

Ach tak zapomniałem, rzeczywiście. Kazał Pana pozdrowić.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @ArGut 29 września 2020 08:46
29 września 2020 09:58

Dzikich nie widziałem rzeczywiście - ale widziałem sporo owiec, oni je hodują nawet w takich jakby ogródkach działkowych. Wbrew pozorom Holandia to nie jest tylko urbanizacja. Okolice Hagi to po prostu większe lub mniejsze wsie i duże gospodarstwa. No i szklarnie po horyzont. Z tego co wiem to Naaldwijk jest jednym z najbardziej nasyconym produkcją kwiatów regionem na świecie. 

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @gabriel-maciejewski 29 września 2020 07:51
29 września 2020 10:00

Sprawdziłem w wiki. Jest Veermer, Bramer, Palamedesz i van de Venne

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @cbrengland 29 września 2020 03:56
29 września 2020 10:02

Mnie też się wydaje, że cięzko tam planować życie na stałe. Moja siostra mieszka tam już trzynasty rok i mniej więcej raz na pół roku ma napad chęci rzucenia wszystkiego i powrotu. Ja ją przed tym powstrzymuję, bo ona tam się już przyzwyczaiła do pewnej wygody życia, a tutaj znów wróciłaby do punktu wyjścia. Ale myślę, że to już długo nie potrwa. Jeszcze parę lat, jeszcze trochę euro do słoika i będzie zjeżdżać.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @adamo21 29 września 2020 00:49
29 września 2020 10:02

Dokładnie tak jest. Dzięki za plusa.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Marcin-K 28 września 2020 21:58
29 września 2020 10:04

Tak, musiałem tam kiedyś spędzić 3 dni i noce, i to jedno popołudnie, w ktore mogłem się wyrwać do Zandvoort uratowało mi życie. Już bym wolał w Monachium mieszkać.

zaloguj się by móc komentować

Paris @tadman 29 września 2020 08:45
29 września 2020 10:10

Tak...

...  oni  wszyscy  sa  mili  i  uprzejmi  -  jak  korzystaja...  sprobuj  "sie  wychylic"  -  to  dopiero  sie  przekonasz,  pamietaja  najmniejsza  przewine  !!!

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Grzeralts 29 września 2020 10:04
29 września 2020 10:12

Amsterdam jest taki dziwny, tak teraz sobie myślę. To miasto jest w sensie architektonicznym i urbanistycznym po prostu jak to się mówi wśród egzaltowanych yntelektualystów "magiczne". Ma coś w sobie magnetycznego, bo za każdym razem jak jestem w NL to mam ochotę tam się przejechać. Teraz też mnie coś kusiło. Najgorzej jest po wyjściu z dworca Centraal, bo włazi się w sam środek całego tego turystycznego wrzasku i tłumu, w smród wszechobecnej marihuany i najróżniejszych dziwactw. No i w rejony gdzie handluje się na potężną skalę twardymi narkotykami. Nie zmienia to faktu, że te ulice, kanały i place oblepione rowerami są fantastyczne. A i poza centrum są urokliwe miejsca. No tyle że roztoczona tam atmosfera odrzuca i nie da się tam wytrzymać zbyt długo. 

A jeśli już ktoś tam się znajdzie - bo uważam, że warto to miasto jednak zobaczyć na własne oczy - to rekomenduję zakup tradycyjnych hoklenderskich frytek z majonezem, któe tam można kupić na każdym niemal kroku. Niebo w gębie.

zaloguj się by móc komentować

Paris @ArGut 29 września 2020 08:46
29 września 2020 10:18

Jak  sie  ma  "fermy-slupy"  w  Polsce...

...  to  i  sie  jest   "potentatem"  w  dostarczaniu  skor  z  norek   !!!   

Jestem  przekonana,  ze  jeszcze   sa  "SWIETNI"  i  "BEZKONKURENCYJNI"  w  "pozyskiwaniu"  drewna  i  DEWASTOWANIU  gospodarki  lesnej,  szczegolnie  na  Indonezji  !!!

Szkoda,  ze  sie  o  tym  nie  mowi  np.  w  takiej  zwijajacej  sie  i  bankrutujacej  Lunji...  za  to  widac  ich   wzmozenie  np.  w  "szerzeniu  DEMONkracji"  na  Bialorusi  albo  "praworzadnosci"  w  Polsce  !!!

zaloguj się by móc komentować

lch @Marcin-K
29 września 2020 10:21

Bardzo dobry tekst. Plus.

 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Marcin-K 29 września 2020 10:12
29 września 2020 10:25

Zgadzam się, jest bardzo ładne. I kompletnie nie do życia jednocześnie.

zaloguj się by móc komentować

MarcinD @Grzeralts 29 września 2020 10:04
29 września 2020 10:32

Już? :) Co  Ty mówisz, nie stawiajmy tego miasta przy Amsterdamie, to chyba w całej Europie jedno z najprzyjemniejszych miast do życia tej wielkości. Tam się bardzo fajnie mieszka.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @MarcinD 29 września 2020 10:32
29 września 2020 10:51

Z racji na okolicę i generalnie urodę, zapewne tak, ale wolałem Berlin, jeśli chodzi o samo życie. Monachium  jest przede wszystkim drogie. 

zaloguj się by móc komentować

atelin @Marcin-K
29 września 2020 11:56

"Mnie osobiście trudno jest się w czasie krótkiego pobytu powstrzymać, by nie patrzeć sobie, co tam akurat się dzieje w tych ich mieszkankach. A im to z kolei w ogóle nie przeszkadza – jak chcesz, to sobie patrz." To historia z ok. XVI wieku. Niewiasty holenderskie nie miały firanek, aby było widać co robią, kiedy ich mężowie bujają się po morzach.
zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Marcin-K
29 września 2020 12:16

Bardzo kształcąca notka,jak zwykle:)) Anna Paulowna to nazwa miejscowości na cześć żony króla Wilhelma II Oranje Nassau -Anny Pawłowny Romanowej , córki cara Pawła I ( i niewykluczone,że wnuczki króla Stasia Poniatowskiego) oraz siostry carów: Aleksandra I i Mikołaja I. Przysługiwał jej tytuł "jej cesarska wysokość". Chciał się z nią żenić cesarz Napoleon I.

zaloguj się by móc komentować

bolek @Marcin-K
29 września 2020 12:42

Więcej poproszę! :) 

zaloguj się by móc komentować


ArGut @Paris 29 września 2020 10:18
29 września 2020 13:00

Nie naśladujmy więc holenderskiego rabunkowego zagospodarowywania lasów Indonezji. Tylko elegancko w TV PiS niech pójdzie materiał, że teraz piątka dla zwierząt i owszem, fermy norek też owszem, bo każda norka to holenderka.

zaloguj się by móc komentować

MarcinD @Grzeralts 29 września 2020 10:51
29 września 2020 14:47

To ja akurat zupełnie odwrotnie, w Berlinie byłem tylko 2 noce i jakoś tak chętnie wyjechałem. Może za krótko. Monachium nie jest tanie owszem, ale mieszka się tam naprawdę dobrze. To jest po prostu miasto dla ludzi, gdzie na każdym kroku korzystając z różnych przestrzeni publicznych nie myślisz sobie tak jak często u nas "k...wa czy oni to zrobili dla ludzi czy im na złość".

W Monachium jest transport publiczny, gdzie z dowolnej części miasta i okolic +-30 km na drugą stronę potrzebujesz 1-2 przesiadek po max 10-15 min nawet wieczorem; ogromne strefy zielone jak park angielski, okolice zoo czy też największa wzdłuż rzeki Isar. Mnóstwo małych placyków, gdzie pod drzewami stoją ogródki piwne. Dobre knajpy z jedzeniem z całego świata, szczególnie chińczyki i hinduskie. Ścieżki rowerowe zrobione obok chodnika bezpiecznie wydzielone od samochodów, a nie na ulicy. Ja z wiekiem coraz bardziej uciekam od miasta, ale w tym jako jednym z niewielu mógłbym trochę pomieszkać.

zaloguj się by móc komentować

MarcinD @Marcin-K
29 września 2020 14:49

Bardzo fajny reportaż, choć mam z nim jeden problem. Po lekturze właściwie nie wiem, co o tej Holandii obecnej myśleć.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @MarcinD 29 września 2020 14:47
29 września 2020 14:54

W Berlinie masz wszytko to, tyle, że taniej;) ale ja też już życie w dowolnym dużym mieście uważałbym za dopust Boży.

zaloguj się by móc komentować

MarcinD @Grzeralts 29 września 2020 14:54
29 września 2020 15:04

Ale nie masz godziny drogi autem do Alp, pięknych górskich jezior i wielkich parków narodowych :) I tu Cię mam.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @MarcinD 29 września 2020 15:04
29 września 2020 15:25

Zdecydowanie. Ale w tym aspekcie lepiej mieszkać w Murnau, czy Bad Tölz ;)

zaloguj się by móc komentować

Paris @ArGut 29 września 2020 13:00
29 września 2020 16:43

I  owszem...

...  "nasz  rzad"  nasladuje  i  jeszcze  rznie  glupa,  ze  to  dla  naszego  dobra...  ale  wczesniej  poszly  na  te  "slupy-fermy"   kredyty  z  BS  -  o  czym  "nasz  rzad"  z  kurwizorem  doskonale  wiedzial...

...  a  z  kurwizora  czyli  tv  PiS  to  idzie  tylko  ZENEK  M  !!!

 

Tak...  kazda  norka  to  holenderka,  a  kredyt  na  nia  wziety  to  polka. 

zaloguj się by móc komentować

glicek @Marcin-K 29 września 2020 09:56
29 września 2020 23:08

Pojechał tam leczyć wady wymowy. ;)

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @MarcinD 29 września 2020 14:49
30 września 2020 10:21

Bo nie ma jednej odpowiedzi - jak każdy kraj, i Holandia ma różne oblicza. Ja też znam jej jakiś wycinek. Jest to napewno bardzo specyficzny światek. Raczej nie do wytrzymania na dłuższą metę, jeśli nie ma się tam dobrej pracy i możliwości odkładania jakiejś fajnej kasy. ja tam wytrzymałem kiedyś najdłużej miesiąc.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @bolek 29 września 2020 12:42
30 września 2020 10:22

Co jakiś czas tu się holenderski tekst trafia. Niewykluczone że spędzę tam Święta Bożego Narodzenia, więc tym razem tekst będzie treściwszy ze względu na okoliczności:)

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @pink-panther 29 września 2020 12:16
30 września 2020 10:25

Już też sobie to sprawdziłem:) Wydaje mi się ten wątek bardzo ciekawy. Te związki Holandii z Rosją do dziś trwają. Z tego co kiedyś czytałem Rosjanie przeładowują w Rotterdamie ropę w kosmicznych ilościach...

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @atelin 29 września 2020 11:56
30 września 2020 10:26

No taka podobno jest legenda z tymi oknami. Oni w ogóle lubują się w dużych oknach. W starej zabudowie takie mają a jak budują nowe i nowoczesne obiekty, to też takie robią.

zaloguj się by móc komentować


Kuldahrus @Marcin-K
30 września 2020 18:57

Odniosę się do tych dobrych skojarzeń w związku z zachodnimi krajami(tak już bardzo uogólniając), które niby są straszne, a jakoś dziwnie znośne.

Wszyscy ludzie którzy opowiadali mi wrażenia z emigracji w Anglii mówią o tym, że największym miłym zaskoczeniem było dla nich to, że ludzie są dla siebie 'grzeczni' w ogólnym obyciu, tak po prostu. W Polsce nie zawsze tak jest, a tam tak.

Z drugiej strony mówią, że jednak życie tam nie jest wcale takie lekkie. To jest pewien paradoks, bo formalnie w Polsce jest lepiej i ludzie są jacyś bardziej poukładani, ale tam z drugiej strony wcale tego chaosu i "gnijącego zachodu"(lgbt, aborcja, eutanazja, życie od jednej tygodniówki do drugiej i na kredyt itd.) na codzień nie odczuwa się, a do tego jest wygodniej i jakoś stabilniej(bez napięć). Nikt mi tego paradoksu nie potrafił wytłumaczyć, że niby gorzej a lepiej :) może to zależy od tego jakie ktoś miał życie w Polsce, a jakie za granicą, nie wiem...

 

Trochę uprościłem, żeby zmieścić się w komentarzu bo wiadomo, że i tu i tam zdarzają się różne środowiska, ale taki ogólnie obraz jest mi przekazywany.

zaloguj się by móc komentować

Paris @Marcin-K 30 września 2020 10:25
30 września 2020 19:18

I  pewnie  do  dzis  nic  sie  nie zmienilo  w  tej  sprawie...

...  bo  w  Holandii  mieszka  takze  corcia  Putina  i  "dziala"  w  branzy  paliwowej...  ma  tam  takze  piekne  apartma,  ktore  niestety  ostatnio  musiala  sprzedac.  

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Kuldahrus 30 września 2020 18:57
30 września 2020 20:08

Spróbuję: tam jest wszystko lepiej zorganizowane i w sumie niby łatwiej się żyje. Ale my właśnie do tej łatwości nie jesteśmy przyzwyczajeni. Bo to jest taka trochę złota klatka. Na dodatek limitowana złota klatka, bo to co jest "w pakiecie" na danym levelu społecznym to jest i się należy, ale czego nie ma, to nie ma. Nie pójdziesz do lasu na grzyby, bo nie Twój i wolno. Nie popływasz w jeziorze, bo nie wolno. Niby to do życia niekonieczne, ale sama świadomość, że takie ograniczenia istnieją przyjemna nie jest - to trochę jak w grze komputerowej, możesz chodzić po planszy tylko w te miejsca, które programista przewidział, pozostałe jedynie widzisz.

A druga rzecz to koszty życia. Realnie dużo wyższe, bo jest kupa kosztów stałych, opłat, których u nas po prostu nie ma (jeszcze) albo nie są tak wysokie w porównaniu do przychodów. A skoro wyższe koszty, to nie ma wyjścia - chodzisz grzecznie w kółeczku dla chomików, bo wypadnięcie z niego oznacza w zasadzie wylot na margines. Utratę nie tyle życia, bo to socjal zapewnia, co pozycji społecznej i wynikającego z niej poczucia bycia członkiem społeczeństwa, ergo człowiekiem. U nas to dotyczy stosunkowo niewielkiej grupy ludzi o wysokich stałych dochodach, ale obciążonych wysokimi kosztami kredytów itp., tam w zasadzie każdy tego doświadcza.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Kuldahrus 30 września 2020 18:57
1 października 2020 08:27

To jest oczywiście wszystko bardzo subiektywne - tak jak piszesz, zależy kto jak i gdzie żyje. No i czego oczekuje od życia, ale i tego czy rozumie, że zawsze rzeczywistość bywa na swój sposób opresyjna. Nie bardzo widzę na ten moment różnicę w mieszkaniu w Holandii a dajmy na to w Warszawie, lub jej okolicach. Mam tu na myśli te tak zwane sprawy światopoglądowe - nawet chyba postawię tezę, że tam jakoś mniej się to pcha ludziom przed oczy. Ja na przykład w Holandii widuję bardzo rzadko ludzi wytatuowanych. W Warszawie ciężko jest dziś spotkać dziewczynę czy kobietę która nie ma jakiegoś małego choćby tatuażyku. Tęczowe flagi i trzymające się za rękę panienki widuję w komunikacji miejskiej bardzo często. Ja Holandii nie gloryfikuję, ale czasami jak spojrzeć na chłodno to... Trudność w funkcjonowaniu tam naszych obywateli polega na tym, że my wszyscy zostaliśmy wychowani w innych realiach, okolicznościach i na innych wartościach. Stąd czasami trudno zrozumieć nam ich niektóre zachowania czy reakcje. Ja mieszkałem i pracowąłem za granicą króciutko, ledwie miesiąc - i wtedy przy pierwszej okazji wróciłem do tego naszego znoju. Szybko to co wydawało mi się w czasie krótkich wizyt zamieniło się w męczarnie. W Holandii dochodzi do tego wszędobylska ciasnota. Wąskie ulice, duża gęstość populacji, a jedyną okazją do zaczerpnięcia oddechu jest wyprawa gdzieś poza miasta gdzie można sobie ewentualnie popatrzeć na płaskie jak stół równiny ze strzępkami lasu. Albo nad morze. Moja siostra żyje sobie tam dobrze, ale też chce wrócić za ileś tam lat - w ogóle nie zakłada że tamk zostanie do końca życia. A jak ją zapytałem, czy nie chce się starać o ichnie obywatelstwo, to tylko przewróciła oczami i parsknęła. A jak wyjeżdżała te prawie już 13 lat temu była totalną "kosmopolitką". Ale są też tam i Polacy, którzy siedzą do ostatnich swoich dni na obczyźnie. Ale też i ich zżera do końca tęsknota za krajem. Tu niestety nie pomagają żadne pieniądze i wygody życiowe. Coś za coś.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Grzeralts 30 września 2020 20:08
1 października 2020 08:29

Ogólnie masz rację, natomiast jednak ja nie przesadzałbym z tym, że tam się siedzi w jakichś kojcach. Moja siostra zaczęła tam prawie od zera -  wyjechała z walizką i bez języka, dzis pracuje na dobrym stanowisku i dobrze zarabia. Tak jak wszędzie - jak ktoś chce to sobie tam poradzi, jak będzie czekał aż ktos mu da, to szybko tam się na tym przejedzie. U nas też nie jest tak łatwo wyjść ze swojego statusu społecznego, tak pewnie jest wszędzie na świecie. Co do reszty pełna zgoda.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @Marcin-K 1 października 2020 08:27
1 października 2020 17:23

Dobrze, że to podkreśliłeś bo trochę na szybko pisałem i bez zastanowienia głębszego wczoraj i nie wiedziałem, czy właściwie zostanie odczytane. Właśnie o to chodzi, że to zależy od środowiska w jakie się trafi, i tam, i tu w równym stopniu.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @Grzeralts 30 września 2020 20:08
1 października 2020 17:30

Z tym kółeczkiem dla chomików to rzeczywiście coś jest na rzeczy.

Nie mogę się tylko zgodzić z tym, że tam łatwiej wypaść na margines niż u nas, może trochę łatwiej bo jednak tam się żyje więcej na kredycie, ale i u nas jest ciężko, bo pomimo, że jakoś jest mniej tego kredytu to też nie ma oszczędności które by zabezpieczały człowieka w razie czego.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Marcin-K 1 października 2020 08:29
1 października 2020 20:22

Nie uważam, że to kojce. Po prostu tak się żyje we współczesnym (bogatym) świecie - albo ostro zapylasz i pchasz w górę PKB, pozostając tym samym tzw.wartościowym członkiem społeczeństwa (co też inni będą dawać Ci odczuć) albo wypadasz z gry. U nas taki świat to ciągle raczej fikcja literacka niż rzeczywistość, przynajmniej poza dużymi miastami.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Kuldahrus 1 października 2020 17:30
1 października 2020 20:26

Bardziej mam na myśli duchowe niż materialne wypadnięcie z obiegu. Tam bardziej odczujesz wypadnięcie z roli społecznej, skoro już nie nakręcasz kółeczka, nawet jeśli z głodu zginąć Ci nie dadzą. U nas pod tym względem jest bardziej Ameryka - "sam upadłeś, to się sam podnieś".

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @cbrengland 29 września 2020 03:56
2 października 2020 09:47

Tak nie a propos.
W II wojnie w formacjach "Waffen SS" służylo ponad 45 tysięcy Holendrów.

Dla porównania, gen. Anders wyprowadził z Sowietow ok. 25 tysięczny korpus polski.

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @stanislaw-orda 2 października 2020 09:47
2 października 2020 14:12

Chyba Armia Andersa nie składała się głównie z ludzi wierzących w misję "cywilizacyjną" czy chcących sobie dorobić na grabieży innych, ale to był sposób na przeżycie. Trochę fajnie by było jakby okazało się, że byli bardziej odporni na manipulacje, a nie, że nie mieli czasu i środków na te podłości. Dlatego trochę, bo to nie ma znaczenia. Ich potomkowie są chyba tak samo głupi - u nas wiara w intencje bajkowego konia na Bolku była długo. A podobno u nas Kościół jest silniejszy w oddziaływaniu, niż na zgniłym zachodzie. Może w tym, że mamy mniej zabijania Niewinnych w łonach.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Brzoza 2 października 2020 14:12
2 października 2020 17:07

Jeszcze co do Holendrów. Nikt ich na siłę do SS "Waffen" nie naganiał.

Przy okazji, czy słyszał ktoś o jakimś holenderskim ruchu oporu w trakcie II wojny?

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @Grzeralts 1 października 2020 20:26
2 października 2020 17:15

Sądzę, że u nas tak samo, ale biorę pod uwagę, że mogę się mylić i tam jednak bardziej.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @stanislaw-orda 2 października 2020 17:07
2 października 2020 22:25

Jak się wejdzie do jakiegokolwiek muzeum w Holandii, to tam obowiązkowo musi być stanowisko pokazujące opór Holendrów. Jakieś dziewczyny w prochowcach siedzące na ławkach i uśmiechające się do siebie, albo pokazują jakieś tajne pisemka z odezwami o wolnej Holandii. A w sekcjach dotyczących kolonizacji wiszą sukienki z liści i przedwojenne plakaty reklamujące wycieczki do kolonii. To są mistrzowie w kształtowaniu własnej historii. 

Jako przeciwwagę trzeba im oddać, że całkiem dobrze dbają o groby polskich żołnierzy wyzwalających ich ziemie. Np. w Arnhem w kilku miejscach całkiem eksponowanych wiszą calorocznie polskie flagi a sam cmentarz jest zadbany, z oznakowaną drogą od centrum miasta i zaopiekowany turystycznie. Ja byłem tam raz w środku tygodnia przed południem i było  sporo zwiedzających, nie tylko Polaków. 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Marcin-K 2 października 2020 22:25
2 października 2020 23:01

A ilu  członków liczył  ichniejszy "ruchu oporu" (tzn. czy liczył więcej niż  było ich rodków  w "Waffen SS")  i ilu on (ten "ruch oporu") wysłał okupantów na tamtem świat?

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować