Oczko się odkleiło temu Ryszardu (Hiper-Gambit)
Przyznam się do małej słabostki. Zawsze chciałem napisać tekst o Ryszardzie Czarneckim. Jak dotąd nie udało mi się spełnić tego marzenia, ponieważ nic ciekawego z nim się w mojej opinii nie działo. Ryszard Czarnecki był po prostu Ryszardem Czarneckim w sposób jednoznaczny. Nie było jak do niego podejść, bo z każdej strony był dokładnie taki sam, obły, bez żadnych kantów i krzywizn. Czego tu się właściwie czepnąć? Że jako jeden z pierwszych polityków prowadził swój własny, niezwykle interesujący i pasjonujący, blog? Albo że skakał z partii do partii i nie bacząc na ironiczne uśmieszki dopychał się do coraz lepszych posad? To, że ma tak naprawdę na imię Richard też jest średnio nośne i bardzo już sprane. Wszystko jednak ma swój kres - Ryszard Czarnecki wreszcie dojrzał do tego, by stać się bohaterem mojej notki.
Ostatnio niemal cała uwaga opinii publicznej skupiona była na sprawie izraelskiej. Ja jednak starałem się nie tracić z oczu draki w jaką wpakował się pan Ryszard, a o której wszyscy już pewnie wszystko wiedzą, bo z dnia na dzień rosła jej temperatura. Postawa jego samego w tym całym zamieszaniu była jeszcze bardziej frapująca. Czarneckiemu zagrożono bowiem nie byle czym: szurnięciem z prestiżowego stołka, jeśli nie przeprosi Róży Thun za tego słynnego już "szmalcownika". A Czarnecki na to: nie przeproszę. Wszystko to razem zupełnie nie pasuje mi do tego zacnego człowieka, ani ci "szmalcownicy", ani ten upór, ani też wreszcie machnięcie ręką na prestiżowy stołek. To zupełnie nie w jego stylu. I naprawdę bardzo często zastanawiam się, jak to mogło się stać? Czy to jakiś przebiegły plan pana Ryszarda, czy jakaś pijarowa zagrywka, czy też może chęć przyjęcia roli Winnickiego Prawa i Sprawiedliwości? A może też ktoś Ryszarda Czarneckiego do tego typu działań zmusił? Może jest szantażowany? Nie bójmy się stawiać pytań.
Jedno w tym wszystkim wydaje się pewne. Wątpię, żeby ktoś tych "szmalcowników" Czarneckiemu podpowiedział, a jeśli już, to zapewne pan Ryszard korzystać musi z tego samego ghost writera, co Ryszard Petru i aktor Pieczyński. Stawiam jednak na własną pomysłowość Ryszarda Czarneckiego. Tylko on mógł chlapnąć coś tak nieprzyzwoicie absurdalnego. Ani to zabawne, ani lekkie, ani tak naprawdę koniec końców dokuczliwe. Słowo "szmalcownik" wywołuje od razu pewien charakterystyczny kontekst historyczny - kapiszon wystrzelony przez Ryszarda zamienił się w bumerang, obleciał całą Brukselę, i w końcu trafił go w sam środek jego pucułowatej twarzy. No dobra, trochę go rozumiem - nie chciał sięgać po użyty po tysiąckroć termin "targowica", albo zastrzegł go już sobie poseł Tarczyński. Szukał więc Ryszard i szukał, aż w końcu wpadł na tych "szmalcowników".
No ale najciekawsze dzieje się potem. Bo nad Czarneckim zaczynają się zbierać czarne chmury. Tyle lat skakania po schodkach kariery politycznej, tyle manewrów, uników, zmyłek, ucieczek z zasadzek, by teraz stracić wysoki brukselski stołek z powodu Róży Thun? Można było przecież przeprosić ją jak najserdeczniej się da, pokajać, a potem w stylu włoskiego ligowego obrońcy podać jej dłoń z ukrytą pod kciukiem szpilką. Kto jak kto, ale tak wytrawny gracz powinien umieć taką bombę rozładować w dziesięć sekund. Tymczasem nic z tego. Ryszard Czarnecki z zaciętą miną odmawia jakichkolwiek przeprosin i co chwilę przypomina, że on nie przeprasza tylko i wyłącznie "dla Polski". Tuż za nim, niczym ponury pogrzebowy orszak ciągnął sznur prawicowych publicystów broniących postawy europosła Czarneckiego i grzmiących o "niedemokratycznej" Unii Europejskiej.
Mam spokojne sumienie, bo swoich obowiązków wobec kraju dopełniłem powiedział Ryszard Czarnecki już po odwołaniu. Dobrze, że nie powiedział "zachowałem się jak trzeba", ale na szczęście się powstrzymał.
Najbardziej jednak wstrząsającym podsumowaniem "afery Czarneckiego" był hołd złożony patriotycznemu europosłowi przez samego Aleksandra Jabłonowskiego. W tym celu nagrał ów Jabłonowski przerażający filmik, w którym najpierw wyraził podziw dla niezłomnej postawy Czarneckiego, a potem utrącił tak zwanym high-kick'iem górny korpus niewinnego bałwanka ulepionego przez dzieci w jakimś bliżej mi nie znanym parku.
Co dalej z Ryszardem Czarneckim? Głowę sobie połamię od zastanawiania się, czy on to wszystko przypadkiem, czy to jakiś szczwany plan. Efekty póki co, zakładając że mamy do czynienia z hiper-gambitem, są mizerne. Stołek przepadł wraz z tysiączkami, Róża Thun - bez najmniejszego zadraśnięcia - zapewne otworzyła butlę drogiego wina za strąconego "pisiora" a nie wykluczone, że jest już umówiona na nową wycieczkę tramwajową, Jabłonowski chwali i robi bałwankowi MMA. Zapewne koledzy z PiS-u śmieją się po kątach z Ryszarda "niezłomnego" za brak politycznego realizmu i wyczucia priorytetów. Na razie, panie Ryszardzie, ciężko o optymizm. Ale pewnie posiedzi pan chwilę w szafie i znów nas czymś zaskoczy. Jeśli nie, to naprawdę trzeba zacząć się liczyć z nadejściem czasów ostatecznych.
tagi:
![]() |
Marcin-K |
8 lutego 2018 12:19 |
Komentarze:
![]() |
eska @Marcin-K |
8 lutego 2018 13:24 |
Dobre! Też się zastanawiam, w co Richard celuje, skoro aż tak się upozował.
![]() |
adamo21 @Marcin-K |
8 lutego 2018 14:08 |
O jedno słowo za daleko... czyli koszmary senne (polskiego) polityka z grubą babą z tramwaju.
![]() |
stanislaw-orda @Marcin-K |
8 lutego 2018 20:46 |
Co do meritum, to określenie użyte w stosunku do europosłanki było trafne.
Nie wyjaśnileś dlaczego uważasz je za absurdalne.
Może na tej samej zasadzie, gdy lewica chce karać za nazywanie Hitlera socjalistą i lewicowcem.
Tym samym cała ta wymyślna fabułka konstrukcja którą rozpisałeś na nieomal 50 wersów, nie przedstawia niczego poza pustą erystyką.
![]() |
stanislaw-orda @valser 8 lutego 2018 21:32 |
8 lutego 2018 21:53 |
To samo można powiedzieć o 99 procentach ludzi, którzy "robią" w polityce.
Pan Cz. nie jest tu żadnym ani też specjalnym wyjątkiem.
A mogłbym wyliczyć bez specjalnego trudu dobre parę tuzinów gorszych od niego.
![]() |
stanislaw-orda @valser 8 lutego 2018 21:54 |
8 lutego 2018 22:09 |
ten jeden procent pozostawiłem ze względów "ostrożności procesowej".
![]() |
Marcin-K @adamo21 8 lutego 2018 14:08 |
9 lutego 2018 09:31 |
Nawet ta gruba baba z tramwaju brzmi bardziej zasadnie, niż "szmalcowniczka".
![]() |
Marcin-K @stanislaw-orda 8 lutego 2018 20:46 |
9 lutego 2018 09:34 |
Nie sądzę, by trzeba było wyjaśniać. Róża Thun jest osobą szkodliwą i na pewno nie jest, jak wielu sądzi, głupia. Natomiast słowo "szmalcownik" wydaje mi się absolutnie bez sensu w tym kontekście. Sam tekst jest bardziej poświęcony Czarneckiemu, który albo stracił swój polityczny węch, dzieki któremu bez żadnej charyzmy i żadnego polotu doczołgał się do dużej polityki, albo już ma sytuację obliczoną na kilka kroków do przodu i wie więcej niż nam się wydaje.