Wydaje mi się, że nikomu w dzisiejszych czasach nie chce się już dyskutować na temat znaczenia słowa "lewica". Jeśli ktoś jeszcze po tych wszystkich latach, gdy lewica mogła robić swoje zarówno w warunkach wojennych jak i pokojowych, odczuwa doń jakikolwiek sentyment, to powinien się nad sobą poważnie zastanowić. Zniknęli już nawet ci, którzy do całkiem niedawna musieli z automatu wyrzucić z siebie to słynne: w Polsce potrzebna jest prawdziwa i uczciwa lewica. Ja przynajmniej już dawno nie słyszałem tej sentencji z obszernego zbioru inteligenckich mądrości. Uczciwą i prawdziwą lewicą wydaje się być dziś stare SLD, i to w zasadzie chyba mówi nam wszystko. Jeśli sięgać głębiej w poszukiwaniu zaginionego charme lewicy, zostaje już tylko Gierek. Dziś, oprócz trudno zauważalnych wyjątków, nie ma ludu pracującego, nie ma burżuazji i właścicieli, dzisiaj są konsumenci i kosmopolici, ale lewica, owszem jest. I to jaka.

Dowiedziałem się dziś u Karnowskich o istnieniu człowieka, który nazywa się Jakub Bierzyński. Jakub Bierzyński jest "spin-doktorem", czyli w naszych realiach tumanem, dzięki którego radom upadają nawet najbardziej pompowane w mediach III Rp "byty polityczne". Bierzyński wykończył w ten sposób Ryszarda Petru, a teraz zabrał się za Biedronia i Wiosnę.

Wiadomo, że ten dziwny typ nie powinien nigdy stawać się bohaterem niczyich notek, choćby w imię zadośćuczynienia przykazaniu "nie róbcie z głupich ludzi znanych ludzi". Natomiast zacytowane u Karnowskich jego wypowiedzi dla czegoś, co uroczo nazywa "Kultura liberalna" są jednak moim zdaniem warte odnotowania.

Pal licho nad tym, że Bierzyński Jakub największą szansę dla "sił postępowych" widzi w muszącym nadejść kryzysie ekonomicznym, który ten z kolei pociągnie za sobą 500+, i wtedy ludzie nie będą mieli wyjścia: będą musieli wołać na ratunek Biedronia. To wszystko jest mało zajmujące i równie prymitywne, co mało wnoszące.

Ciekawsze jest to, że Bierzyński nie opiernicza się i mówi tak:

Po pierwsze, program 500 plus miał zwiększyć dzietność, co zakończyło się spektakularną klęską. Po drugie, wypycha ludzi z rynku pracy, a Polska gospodarka dusi się z braku rąk do pracy. Gdyby nie Ukraińcy, pewnie już bylibyśmy w kryzysie. I zaraz będziemy, bo Niemcy otwierają swój rynek pracy – i wielu Ukraińców z Polski wyjedzie. Po trzecie, utrwala ludzi w bezrobociu, zamykając kobiety w domach, bo nie opłaca się im pracować.

No brawo ten pan. Należy docenić szczerość. Człowiek który przedstawia się jako spin-doktor lewicowego ugrupowania pokazuje nam swe szczere oblicze. Jakże pięknie to koresponduje z tym, co czasami opisuje Coryllus, czyli lewicę (przyjmującą najróżniejsze formaty) dbającą o to, by poszczególne państwa a nawet i regiony mogły spokojnie funkcjonować jako strefy przymusowego wyzysku poprzez w istocie niewolniczą pracę. Bierzyński Jakub nawiązuje do tego wszystkiego wprost, bez cienia żenady. Ciekawe jest też zainteresowanie Bierzyńskiego jakie przejawia on wobec płci pięknej. Brakuje jeszcze, by zachęcał młode dziewczyny do udziału w internetowych kursach obsługi krosien.

Pozwolę sobie jeszcze - no tego to nikt by się nie spodziewał! - nawiązać do Prawa i Sprawiedliwości. Partia ta z lubością określana jest na prawicy jako lewica socjalistyczna i wcale nie jest to w ustach określających komplementem. Zwróćmy uwagę, że nikt ze strony "postempowej" nie pozwoli sobie na takie historie. Socjalizm to zbyt istotne dla nich słowo, by je tak brukać. Tymczasem lewica najnowsza, a choćby i taka Biedroniowa, atakuje dziś otwarcie "przeklętą" redystrybucję dóbr. No to jak jest z tą lewicowością PiS-u? Bo ja już sam nie wiem. Ktoś zaraz na pewno mi powie, że socjalizm to socjalizm, a czy redystrybucja odbywa się do wewnątrz, czy jest formą paraliżowania obcych społeczeństw (takim czymś są te wszystkie fundusze UE, smogi, globalne ocieplenia) nie ma znaczenia. No dobrze, zostawmy to, bo właściwie to szkoda na to czasu.

Natomiast informacja płynąca z wypowiedzi Bierzyńskiego jest odświeżająca a przede wszystkim, jakby to napisał Gospodarz portalu, demaskująca i to ze wszech miar. Bierzyński nie ma zamiaru ubierać swoich poglądów w ozdobniki, nie opowiada nam o gromadach chłopskich, strajkujących kolejarzach i kasjerkach w pampersach. Nie, on w ogóle nie zamierza bawić się w Ikonowicza. Wypowiada się jak pełnoprawny kułak, karbowy. Jak to mówił kiedyś z mównicy sejmowej premier Belka: do roboty! A kobiety? W domu? No widział to ktoś?

Na szczęście Bierzyński to nie Alfred Rosenberg, ale trzeba jednak mieć go na oku. Jego i jego mocodawców rzecz jasna.

https://wpolityce.pl/polityka/454300-pr-owy-doradca-biedronia-czekamy-na-katastrofe-gospodarcza

---

tagi: wiosna 

	Marcin-K
	9 lipca 2019 16:26

14     1704    5 zaloguj sie by polubić