-

Marcin-K

O tym jak hartował się gender

Natknąłem się gdzieś u Karnowskich na wypowiedź znanej nam dobrze pani profesor Magdaleny Środy na temat oświaty. Gdzieś mi to się zgubiło i nie mogę podlinkować, ale nie martwcie się, postaram się to jakoś zreferować. Tym bardziej, że nie było to nic przesadnie odkrywczego – mówiła o tym, że szkoda czasu na protesty, bo polska szkoła i tak jest do gruntownej reformy, ponieważ reprodukuje ona jedynie kolejne rzesze katolicko-patriarchalnej hołoty, która wszystko, co wie o świecie, to tylko to, że trzeba nienawidzić żydów i masonów, a jedyny sport jaki uprawia, to przyklęki przed klechami. Profesor Środa porwała mnie z siłą niagary nagle w przeszłość, do czasów, które minęły już dawno temu, a które przez te wszystkie lata wypychałem ze swojej duszy ze wszystkich sił.

Lata dziewięćdziesiąte, a właściwie ich druga połowa. Działy się ze mną wówczas różne dziwne rzeczy i jakoś tak się stało, że wylądowałem na Warszawskim Uniwersytecie, a konkretnie na tajemniczym wydziale Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych. Brzmi głupio? No brzmi. Naprawdę nie sprawia mi przyjemności grzebanie się w tych brudach, ale czego się nie robi dla czytelników bloga.

Było to miejsce przedziwne, okropne i wstrząsające. Nie, nie chcę wchodzić w szczegóły, ponieważ byłem na dodatek w tamtym czasie jedynie nic nie rozumiejącym człowiekiem z prowincji, któremu imponowały przeróżne głupoty. Dziś określiłbym wydział ISNS tak: było tam tak czerwono, że aż dziw że nie zamieniłem się tam w jakiegoś komancza albo innego winetu. Wydział ten zarekomendował mi kolega – mówił mi wtedy: to wspaniały wydział, przyszła kadra administracyjna na nowe wspaniałe czasy mającej nadejść niedługo Unii Europejskiej, która to Unia zakłada właśnie u nas swoje pierwsze posterunki i wydaje kasę na prawo i lewo. Nieważne. Na dzienne się nie dostałem, bo tubylcza ludność, zwiedziona frykasami i Europą, wysłała tam swoje pociechy w liczbie kilkunastu na stołek i nie sprostałem. Wylądowałem na zaocznych.

Krótko – najbardziej pamiętam z tego wstydliwego czasu ogólny uniwersytecki syf i bajzel. Wszystko tam było zaniedbane, zakurzone i jakieś takie zapyziałe. Wszędzie stare boazerie pod którymi bez przeszkód toczyło się sielskie owadzie życie, albo ewentualnie prl-owskie lastryko pamiętające jeszcze czasy Michnika i Staniszkis. Pamiętam też te maleńkie salki na strychach kamienic przy Krakowskim Przedmieściu, gdzie człowiek bał się, że za chwilę poleci mu na łeb powała zrywając ze sobą girlandy pajęczyn wiszące tam od czasów być może samego Bieruta. To jest moje najsilniejsze wspomnienie. No i oczywiście kłęby dymu papierosowego snującego się dosłownie wszędzie. Palili wszyscy i byli z tego dumni.

Teraz jednak, jak już to wszystko tu sobie przypominam, to była tam też jak najbardziej najnowocześniejsza nowoczesność, która wtedy dopiero wykluwała się z postawionych przez Obcego jaj.

Na niektórych drzwiach natykałem się na przyklejone kartki z napisem: gender studies. Co to jest to gender? Nie miałem zielonego pojęcia. Googla jeszcze nie miałem, a pytać mi jakoś nie wypadało. Brzmiało to tajemniczo i jakoś tak intrygująco. Kiedyś stałem na korytarzu przy jakiś drzwiach z tą frapującą kartką, a potem nagle te drzwi się otworzyły i wymaszerowały z nich gęsiego najprawdziwsze pielęgniarki. Tak. Pielęgniarki.

Któregoś dnia spadła na nas niesamowita informacja. Szok. Plotka głosiła, że już wkrótce mają remontować ubikacje. Było to ze wszech miar zasadne, bo toalety te przedstawiały się wprost żałośnie, a zapach jaki tam panował stanowczo nie konweniował z szeroko tam głoszonym czerwonym humanizmem. Mało w to wszystko wierzyliśmy, ale cud stał się faktem: pojawili się na piętrach tajemniczy panowie w koszulach kratę i w waciakach, oraz z powciskanymi w kąciki ust petami. Wc-ty zostały zamknięte na czas remontu. Chodziliśmy załatwiać potrzeby do sąsiedniego wydziału Filozofii. Jakże to brzmi.

No i nadszedł – jak powiedział kiedyś chyba Szpakowski przed ważnym meczem – „dzień dzisiejszy”. Wielkie otwarcie. Rzuciliśmy się do tych nowych toalet pełni nadziei na lepsze europejskie życie. Nasze zaskoczenie było ogromne. Cóż, żółte zacieki na płytkach ceramicznych zostały na swoich miejscach. Krzywe drzwi i urwane spłuczki również. Jedyną zmianą było to, że nie było już podziału na toalety męskie i damskie.

Wtedy jakoś to sobie zracjonalizowałem, ale dziś wiem, że te koedukacyjne toalety z urwanymi spłuczkami to jest właśnie gender i to był twardy przekaz wysłany do nas, żebyśmy się na to wszystko jakoś przygotowali. I że to jest właśnie program oświatowy na przyszłe dekady, a to jedynie mniej lub bardziej udane demo.

I żeby zamknąć ten tekst jakąś zgrabną puentą, to napomknę jeszcze o tym, jak zakończyłem swoją krótką, ledwie dwuletnią przygodę z UW. Nie chciało mi się tam już studiować, wiedziałem że to pomyłka, i tak naprawdę już praktycznie obiema nogami byłem w zupełnie innej branży zawodowej, którą zajmuję się do dziś. Potrzebowałem jedynie pretekstu, który pozwoliłby mi się stamtąd urwać. I pretekst się znalazł. Wszystko najtrudniejsze jak na złość pozaliczałem we wrześniu. Wszystko oprócz, co za niespodzianka, filozofii. Nic się tego nie uczyłem i polazłem na poprawkę nastawiony już niemal otwarcie buntowniczo. A tam, co za niespodzianka, kartka od wykładowcy: „pojechałem na roczne stypendium do USA i proszę iść po poprawkę na wydział filozofii o pokoju o numerze ileś tam”.

Poszedłem tam ciężkim krokiem. Pod numerem ileś tam dogorywał tylko jakiś biedny i blady studencina. Kiedy zapytałem go, jak tam jest, to on tylko przeciągnął dłonią o grdykę. Spojrzałem na tabliczkę. „Dr. Magdalena Środa”. Nie miałem zielonego pojęcia, kim jest ta pani. Już chciałem stamtąd iść. Wewnętrzny głos mówił mi: to już koniec tych studiów, to świetny moment, lepszego nie będzie. Ale coś mnie jeszcze pokusiło – tatko uczył żeby się łatwo nie poddawać – żeby złapać za klamkę i sprawdzić kto tam właściwie jest. Pamiętam do dziś mroczny, maleńki i zapyziały pokoik wypełniony od podłogi po sufit starymi tomiszczami. Przy małym biureczku siedziała, odwrócona do mnie plecami, jakaś kobieta okryta dziwaczną otomaną. Nie zdążyłem nawet się przedstawić. Kobieta ta nagle odwróciła się do mnie i wrzasnęła: nie teraz! Zamknąłem, nie, zatrzasnąłem, drzwi z przerażeniem. Widok tego oblicza pamiętam do dziś, i przez to że widuję je od czasu do czasu tu i tam, to wszystko na chwilę wraca.

Pamiętam że była ładna pogoda. Wyszedłem na Krakowskie i szło mi się jakoś tak lekko. Któż mógł wtedy wiedzieć jak to się wszystko z tą oświatą i genderem potoczy. Czasami bywam w okolicach mojego dawnego wydziału – muszę kiedyś tam zajść i zobaczyć co z tymi toaletami teraz się dzieje.



tagi: gender 

Marcin-K
27 kwietnia 2019 19:04
30     1946    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Maryla-Sztajer @Marcin-K
27 kwietnia 2019 19:13

Piękne wspomnienie. Ustawia człowiekowi poprawne rozumienie świata 

:)

 

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Marcin-K
27 kwietnia 2019 19:33

Oj, długo się jeszcze musiałem prostować, a i tak jak jeszcze czasami przeglądam kieszenie to znajduję jakieś czerwone elementy. Mój kolega się nie odkręcił. Skończył ten wydział i dziś jest modelowym wzorcem Europejczyka.

Jedyne, w cudzysłowie, pozytywne wspomnienie z tego czasu mam takie, że mieliśmy zajęcia z historii idei z Tomaszem Mertą, wtedy chyba doktorantem. Siedzieliśmy z nim tej małej salce, z nudów wyglądałem na Krakowskie przez maleńki lufcik. On opowiadał z energią, a my się podśmiewaliśmy, bo miał uwalone kredą spodnie...

zaloguj się by móc komentować

valser @Marcin-K
27 kwietnia 2019 20:13

wyobraziem sobie Srode okryta otomana

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @valser 27 kwietnia 2019 20:13
27 kwietnia 2019 20:29

chybaw tym przypadku byłoby bardziej zasadne użycie określenia:  otumana

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @valser 27 kwietnia 2019 20:13
27 kwietnia 2019 20:31

Ale ona naprawdę była okryta jakąś otomaną. Taką różowawą (w pokoju było ciemno) pokrywą uplecioną z kordonka czy czegoś takiego. Myślałem przez chwilę, że to jakiś uniwersytecki eksponat.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Marcin-K 27 kwietnia 2019 20:31
27 kwietnia 2019 20:35

Kapą po prostu  :))

.

 

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Stalagmit 27 kwietnia 2019 20:33
27 kwietnia 2019 20:40

No ja niestety nie jestem absolwentem - biegu nie ukończyłem:)

zaloguj się by móc komentować

kalixt @Marcin-K
27 kwietnia 2019 20:42

Mam moze nie identyczne, ale w duzej mierze podobne wspomnienia ze studiowania na wydziale ekonomicznym w pierwszej polowie lat 90.

Wiekszosc studentow byla mocno aspirujaca i chetnie dawala sie przekonac, ze wkuwajac Keynesa lub zglebiajac tajniki technik marketingowych, czyli jak sie sprzedaje frajerowi cegle w skali makro, ksztalca sie oto na przyszla elite, awansuja spolecznie i zdobywaja jakas niebywale powazna wiedze. Ci bardziej spostrzegawczy, ktorzy orientowali sie wczesniej lub pozniej, ze to deta lipa, przewaznie po prostu pili wodke. Ale byli w znacznej mniejszosci, no i oczywiscie w poszechnej pogardzie. Lwia czesc aspirowala i byla, jak spiewal ten nieszczesny Kazik, ''wartosci swej w pelni swiadoma, swiadoma tak, ze hej''. Dzis tez sa modelowymi wzorcami Europejczykow.

Wydaje mi sie, ze mlodsze ode mnie o generacje pokolenie jest juz inne. Mam wrazenie, ze sporo jest bystrych i spostrzegawczych mlodych ludzi, ktorzy bez kompleksow potrafia powiedziec, ze studia to strata czasu. I chyba nawet po dokonaniu takiej konstatacji maja jakies lepsze pomysly, niz picie wodki. Oby im nikt nie zdolal przetracic kregoslupa.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Maryla-Sztajer 27 kwietnia 2019 20:35
27 kwietnia 2019 20:42

Tak - kapą właśnie. Zastanawiam się przed czym ona ją chroniła. Nie było zimno, ale może tam już była taka wilgoć w ścianach, że chroniła się przed polipami na gardle. Z pewnością musiało być tak, że ten szmergiel który ją toczy do dziś, musiał mieć tam idealne warunki.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @kalixt 27 kwietnia 2019 20:42
27 kwietnia 2019 20:51

O Matko, dosłownie jakbym swoje studia opisywał. Aspiracje, aspiracje i jeszcze raz aspiracje. Kiedyś może jeszcze rozwinę wsponienia z tamtych lat. Na przykład studiował z nami sporo starszy od nas najprawdziwszy celnik z Terespola. Przywoził w neseserze fajki i wódkę z przemytu i handlował tym wszystkim w przerwach pomiędzy Popperem i Habermasem. Rozprowadził tak pół tego wydziału i tylko podkręcał wąsa.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Stalagmit 27 kwietnia 2019 20:41
27 kwietnia 2019 20:54

Ja sam je poczułem. Przerzucanie z pokoiku do pokoiku, przekładane zajęcia i pętanie się po Krakowskim. Walka o wpisy po całej Warszawie. Cieszę się, że nie jestem sam:)

zaloguj się by móc komentować

valser @Marcin-K 27 kwietnia 2019 20:31
27 kwietnia 2019 20:58

i pewnie z tego pokoiku dawalo po nozdrzach jak z boksu Karino...

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @valser 27 kwietnia 2019 20:58
27 kwietnia 2019 21:03

Trudno powiedzieć. Tam w ogóle wisiał w powietrzu taki specyficzny zacap starych murów i współczesnych smrodów. Ona pewnie się tylko ukryła w tych pnączach.

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @Marcin-K
27 kwietnia 2019 22:13

"Teraz jednak, jak już to wszystko tu sobie przypominam, to była tam też jak najbardziej najnowocześniejsza nowoczesność, która wtedy dopiero wykluwała się z postawionych przez Obcego jaj."

Teraz, po latach, gdy ta nowoczesnosc juz sie wyklula, trzeba by sprawdzic te toalety na UW. Jestem przekonany, ze sa tam obecnie trzy rodzaje toalet: 

-dla mezczyzn

-dla kobiet

- i dla Obcego

Ciekawe tylko jak ten trzeci typ toalety wyglada.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @Marcin-K
27 kwietnia 2019 22:32

Fajny tekst. Z którego wynika tyle tylko że ONI są naprawdę daleko przed nami. Kiedyś tam ten gender wymyślili a potem po prostu wdrożyli. Ciekawe od jak dawna planowali Trumpa na prezydenta i nadchodzący ogólny burdel.

A tak z drugiej strony to bawi mnie jak często wyciągacie tutaj różnych „celebrytów” a ja nie mam pojęcia kto to. Np. owa Środa. Jakoś skutecznie udało mi się odciąć od tego typu nazwisk. Fajne chociaż nic nie zmienia :)

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @valser 27 kwietnia 2019 20:58
27 kwietnia 2019 22:36

Tylko porządnych koni w to nie mieszaj!!! Środa versus Karino???! Fuj!

;)

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Szczodrocha33 27 kwietnia 2019 22:13
27 kwietnia 2019 22:37

Myślę, że oni tam mają takie toalety, że my jeszcze sobie nie zdajemy sprawy. Może być tak, że ich nowoczesność wyprzedza nawet ich samych. Ja już jestem po czterdziestce, trzeba by zapytać jakiegoś ogarniętego młodego. Są tacy na szczęście.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Marcin-K 27 kwietnia 2019 20:42
27 kwietnia 2019 22:37

To taka maniera u pewnego typu babsztyli  :(((

Chroni...przed poczuciem odrzucenia. Bo nie umieją sobie inaczej niczego ułożyć 

.

 

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @smieciu 27 kwietnia 2019 22:32
27 kwietnia 2019 22:38

Środa dla mnie jest tylko i wyłącznie postacią z lat 90-tych, bo wtedy mi się wyświetliła, choć w mediach zaczęła robić karierę znacznie później. odcięcie daje satysfakcję, ale sama choroba nie znika od niepatrzenia na nią. Pewnie jakbyś się dobrze zastanowił, to byś sam znalazł w przeszłości podobne zjawiska.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @Marcin-K
27 kwietnia 2019 22:40

Bombowy tekst :) /Współczuję, naturalnie./

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @Marcin-K 27 kwietnia 2019 22:37
27 kwietnia 2019 23:03

"Może być tak, że ich nowoczesność wyprzedza nawet ich samych."

Jezeli ich nowoczesnosc wyprzedzila nawet ich samych to jestem zupelnie spokojny.

Oznacza to bowiem ze wkrotce zaczna jesc wlasna reke, a potem juz tylko kaftan ....i Tworki.

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @Marcin-K 27 kwietnia 2019 22:38
27 kwietnia 2019 23:04

Ojciec Srody sie nawrocil, choc ponoc dopiero na lozu smierci.

Wierzmy, ze i ona sie opamieta. Oby jak najszybciej.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Marcin-K
28 kwietnia 2019 12:12

Ale chyba coś im z propagowaniem gender w Polsce nie idzie dobrze, bo te 'toalety gender" czyli "unisex" to chyba zatrzymały się na etapie "UW" i dalej ani kroku. 

W USA robią obowiązkowo "toaletę trzecią dla trzeciej płci" a przecież wszystko przed nami, bowiem mój siostrzeniec twierdzi, że oficjalnie "płci jest 46" a on się w Lany Poniedziałek poczuł jakąś częścią samochodową, więc wychodzi na to, że został "płcią czterdziestą siódmą"(tak ustaliliśmy przy deserze).

Jeden sorry, sracz dla czterdziestu siedmiu płci??? To jest wszystko szyte szpagatem i może się przyjąć tylko na "czerwonych kampusach" a najczerwieńsze są w USA. Dalej się nie rozejdzie, bo już same USA padają od ciężaru tych wszystkich wspaniałości "wolności obyczajowych" jak obowiązkowy przemiot "historia LGBT" czy gwałtowny wzrost konsumpcji narkotyków, bezrobocia, bezdomności i samobójstw w grupie białych mężczyzn z klasy średniej w wieku średnim, prostytucji, pornografii i policji myśli.  

zaloguj się by móc komentować


adamo21 @Marcin-K
28 kwietnia 2019 17:19

Chyba już moja pamięć zaczyna zawodzić, skoro brak w niej detali toaletowych. Ale... przypomniało mi się:

Kiedyś dawno, przewodnik turystyczny opowiadał, jak ludzie z zapada komentują pobyt w peerelu. Tak więc Polonus z usa miał zapytać 'czemu tu ludzie takie smutne, a toalety śmierdzące i brudne?'.

***

Też ze wspomnień. 

Przyjaciel mojej dalszej rodziny miał trudności z wymówieniem słowa 'środa'. U niego była to 'szroda', lub podobnie. Powodów mogło być kilka, ale ja nie o tych. Żartowano sobie z niego, podpuszczano przy każdej okazji, prowokowano do użycia tego słowa. Facet wycwanił się szybko, zamiast swojego 'szroda' mówił 'ten dzień przed czwartkiem'.

Ta prof wie, że mówi się środa, ale woli szrodę.

 

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @zkr 28 kwietnia 2019 15:40
28 kwietnia 2019 18:58

Dobry ten obrazek i komentarz:))) Pytanie jest proste: jeśli Pan Bóg stworzył dwie płcie , to kto stworzył 'pozostałe 44"??? Chyna jest tylko jedna odpowiedź. Trzeciego wyjścia nie ma.:))

zaloguj się by móc komentować


Marcin-K @pink-panther 28 kwietnia 2019 12:12
29 kwietnia 2019 10:50

No bo na nasze szczęście to tacy z nich rewolucjoniści. Nieudolni i tak naprawdę bardzo tchórzliwi. Mam takiego znajomego, który rzuca wszystkie możliwe "oświeceniowe" postulaty, a sam żyje bardzo konserwatywnie. Ma dom na sielskich przedmieściach, żonę, dwójkę dzieci, i firmę jeszcze małą. I tak samo jest z tymi Środami. Oni walczą o postęp, ale tak niezbyt zażarcie, bo czują podskórnie, że jak ten postęp przyjdzie to takich jak oni zje w pierwszej kolejności. Liczą więc jedynie na to, że centrala będzie im dawała pieniądze "na walkę z nałogiem" i nie będzie się za bardzo tu wtrącała. A oni sobie tu będą żyć wygodnie na centralowych posadach. Ale oczywiście co szkód narobią, to narobią.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Marcin-K 29 kwietnia 2019 10:50
29 kwietnia 2019 23:30

Coś w tym jest. Zleceniodawca pompuje kasę i oczekuje wyników a jak oni biedni tacy "pojedynczy" w tym "morzu katolicyzmu", nawet dość bladego mają sobie poradzić, zwłaszcza z ludzkim śmiechem. No i na szczęście poza ludzkim śmiechem są jeszcze teoretycy , którzy są w stanie roznieść na strzępy te głupoty w dyskusji merytorycznej. Ksiądz profesor Oko wyzywał Środzinę na pojedynek telewizyjny "na miecze libo topory" a ona się nie stawiła. Zdrefiła. Nie wytrzymała psychicznie (nie tylko ona zresztą) satyrycznych memów w internecie.  Tzw. "zabijanie śmiechem" jest bardzo skuteczne.

Więc tracą animusz i wycieka z nich wola walki. W dodatku jeśli Policja zwija Antifę do radiowozów w kwadrans, to nie jest śmiesznie. 

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Marcin-K
30 kwietnia 2019 09:52

No właśnie.

Ja się tych dziwadeł medialnych, promowanych co ciekawe głównie przez te nasze tak zwane prawicowe media, w ogóle się nie boję, są raczej śmieszni. Prawdziwa walka o dusze ludzi toczy się przez popkulturę, media, muzykę, książki itp. Ja to widzę po swoich znajomych i znajomych znajomych. Oni wszyscy jeszcze dziesięć, piętnaście lat temu byli zupełnie normalni, a dziś są opętani niechęcią do Kościoła, powtarzającymi każdą medialną banialukę z telewizora, i generalnie wiedzą tylko tyle o polityce, że trzeba nienawidzić karakana z Żoliboża. No i oczywiście cały pakiet "cielesno-równościowy" z zachodu. Każda próba rozmowy o czymś innym powoduje dziwne zachowania, jakieś prychania, przewracania oczami, dziwne to jest. Oni często nawet nie wiedzą kim jest Środa albo Hartmann. Swoją "wiedzę" o świecie dostali innymi kanałami i innymi metodami im to zaaplikowano.

Sytuacja często jest złożona - bo moi znajomi którzy kochają PO, są antyklerykalni itp. co niedzielę grzecznie idą do Kościoła, dziecko ochrzczone i zaprowadzone do Komunii. Tego kodu kulturowego nie da się tak łatwo zniszczyć, można go jedynie powierzchniowo porysować. Ludzie czują że jednak nie można tak zupełnie puścić linki, która ich zabezpiecza.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować