Nie chcę się silić na jakieś wiekopomne teorie, bo nie jestem od nich specem, ale gdy  zobaczyłem Biedronia w czerwonych włosach, który dał się sfotografować w Brukseli z tekturą z napisem „Wolne media”, przyszła mi do głowy pewna myśl. Ona się potęguje właściwie z każdym kolejnym wydarzeniem w stylu – Komisja Europejska wydaje nowy słownik w którym zaleca, by każdy kto nie wyczuwa w sobie chęci niebinarnej ekspresji seksualnej, określał siebie mianem „osoby cispłciowej”. Wydaje mi się, że jeśli wszystko wokół nasyca się ideologią przed którą właściwie nie ma już ucieczki, to może to tylko oznaczać to, że ten wieszczony przez wielu „nowy porządek” jest już właściwie w ogródku i wita się właśnie z gąską. Odpowiedzi na owe nasycenie nie ma, bo przecież nie może być odpowiedzią na nie kolejny wywiad z zatroskanym profesorem Krasnodębskim, ani odezwy poprawiającego szelki europosła Jakiego. Trzeba je traktować już chyba nie jako zachętę do negocjacji, ale najpewniej jako aplikację do nowego rozdania. Każde wikłanie się w tego ping-ponga pomiędzy europejską „lewicą” a „konserwatystami” to niestety prosta droga do zrobienia siebie samego w przysłowiowego „wariata”.

Pisałem w komentarzu o tym, że u mnie w mieście, w którym prężnie działa ONR pod przewodnictwem byłego kandydata na prezydenta miasta, pana Bąkiewicza, w środku miasta stoi wielki baner poświęcony żołnierzom wyklętym. Hasło „Chwała bohaterom” zostało skorygowane sprajem przez „nieznanych sprawców” na „Chwała zbrodniarzom”. Wisi to-to sobie już ponad tydzień i ani prężny lokalny PiS, ani mołojcy Bąkiewicza nie kiwnęli w tej sprawie nawet palcem. Przyznam się tutaj do pewnej wstydliwej sprawy. Otóż ja – nieco tym wszystkim zbulwersowany – pomyślałem sobie: a wezmę i napiszę do tego ONR-u ironiczny liścik i poinformuję ich o tym skandalu, może wyślą ze dwóch trzech mołojców z Domestosem i zrobią porządek. Ponieważ nie mam telefonu do Bąkiewicza, uznałem iż po prostu znajdę ich w internecie, a tam na pewno będzie jakiś mail lub facebook, ale na miejscu zastałem taki oto obrazek, który sprawił, że ostatecznie się ze swojego pomysłu wycofałem.

 

W Holandii właśnie są wybory, trwają – bo tam wszystko musi być lekko stuknięte – 15,16, i 17 marca. Przypomnę tylko że rząd tam podał się czas jakiś temu do dymisji, bo wyciekły różne straszne rzeczy związane z zasiłkami. Premier Mark Rutte uderza się w piersi na każdym kroku, ale z polityki się nie wycofał, choć wielu mu to zalecało. Jego partia VVD stoi wysoko w sondażach, a wszystkie badania wskazują, że generalnie Holendrzy są zadowoleni z jego rządów. Rzecz idzie tylko o koalicję, bo w Holandii nie ma mowy o jakichś większościach rządowych. Będzie musiał sobie dobrać kogoś do rządu, bo wykreowany na niemalże nazistę Wilders ze swoją PVV depcze mu w sondażach po piętach. Matematyka wyborcza jest tam dosyć skomplikowana, i szkoda trochę na nią czasu. Najpewniej wszystko zostanie tam po staremu, czyli przy władzy zostanie koalicja czterech partyjek a Wilders będzie musiał nadal odgrywać rolę nazisty. Media holenderskie doniosły mi, że trzy z koalicyjnych partii podpisały grzecznie jakiś kwit, wedle którego wszyscy zobowiązują się do jednego: zajmowania się głównie tym, by rozmaite mniejszości seksualne czuły się lepiej niż dobrze. Tak to właśnie wygląda wszędzie. Najwyraźniej wszystko schodzi na dalszy plan, a gęś za chwile sama poprosi o eutanazję. Podpisano też tam lokalną wersję „Nowego ładu”.

Siostra moja opowiedziała taką dykteryjkę. Jakieś jej koleżanki wybrały się do przygranicznych Niemiec na duże zakupy, bo „tam jest taniej”. Jakież było ich zdziwienie, gdy dowiedziały się, iż żeby zrobić zakupy w wielkopowierzchniowym niemieckim sklepie trzeba mieć i test i szczepionkę za sobą. Wróciły więc grzecznie do domu.

W tym świetle specyficznie wyglądają ci wszyscy cowido-buntownicy, tacy jak kibice Legii, którzy zebrali się w sobotę pod stadionem w liczbie bardzo dużej, stworzyli całkiem spory tłum i tam kibicowali swojej drużynie w najlepsze. Czyli wiecie – można sobie robić bezkarnie takie eventy, ale wszelkie bunty kończą się tam, gdzie są zamknięte ekonomicznie granice, co chyba musi mieć jednak wpływ na rozmaite duże interesy.

Warszawska Policja nie zdecydowała się na żadne zdecydowane działanie wobec tak rażącego łamania obostrzeń. Pan Trzaskowski też chyba tam się nie pofatygował, bo zapewne duma teraz na kwarantannie, jak pięknie będzie wyglądała ta 500 metrowa kładka dla rowerzystów, której powstanie zadeklarował w ubiegłym tygodniu. Koszt tej kładki to „tylko” 200 baniek. I to wszystko w mieście, w którym trwa od trzydziestu lat budowa jednej bidnej nitki obwodnicy, z tunelem i mostem, ale takim mało fascynującym, bo dla parszywych samochodów.

Dzieje się więc dużo jak widać, po tej mojej przebieżce po całej Europie. Wszystko to jednak ma zaskakująco wiele punktów wspólnych. Miałem jeszcze kilka detali do włożenia w ten tekst, ale już mi wyleciały z głowy.

---

tagi: polityka 

	Marcin-K
	14 marca 2021 14:10

10     1502    4 zaloguj sie by polubić