-

Marcin-K

Holenderskie wybory, czyli prawicowy populizm i postępowe tańce na stole

Pewnie mało osób sobie zdaje z tego sprawę, ale właśnie odbyły się wybory parlamentarne w Holandii.

W skrócie można powiedzieć tak: nie zmieniło się nic, ale pozornie. Zastrzegam się, że oficjalnych wyników, chyba nie ma. Postaram się je troszkę opisać, choć - ponownie - zastrzegam się, że tworzyłem ten tekst w takim pośpiechu, że mogłem coś gdzieś pomerdać, ale jak znam życie komentator Ich będzie na posterunku jakby co. Proszę tego tekstu nie traktować jako głosu eksperckiego. Polityki holenderskiej dopiero się uczę i rozeznaję w jej fenomenalnych wprost meandrach.

Partia dotychczasowego premiera Marka Rutte, VVD, zgodnie z przewidywaniami wygrała ponownie (36 stolców), a sam Rutte, mimo wielu burz i śnieżyc, stoi na czele rządu już ponad dziesięć lat i zapewne znów będzie premierem.

Pan Rutte na rowerku - Rutte jest podobnie jak Kaczyński, starym kawalerem. Lubi pokazywać się, że jest tzw. zwykłym Holendrem.

Rutte na początku roku podał się wraz z całym, koalicyjnym rzecz jasna, rządem do dymisji, z powodu wypłynięcia informacji o machlojach przy rozdawaniu zasiłków. Nic już nie kombinowano, Rutte i rząd rządzili, pardon, technicznie, tak aby dociągnąć do wyborów w marcu. Rutte podczas kampanii był mocno ostrzeliwany z każdej niemal strony, a najbardziej ze strony swoich współkoalicjantów, głównie wypominano mu właśnie te zasiłki.

W Holandii nie ma mowy o takiej sytuacji jak u nas, że powiedzmy wygrywa PiS, ma większość, a w opozycji siedzą sobie, palą lulki, latają po telewizjach i ewentualnie protestują na ulicach. W Holandii zabawę zwaną demokracją urządzono inaczej, a bożkiem jest tak zwane ucieranie treści, kompromis i, ekhm, współpraca. Koalicje to ulubiona zabawa holenderskich polityków od dekad. Miejsc w Tweede Kamer (czyli w takim naszym Sejmie) jest 150, próg wyborczy właściwie nie istnieje, jest wyliczony z Hondt'a (0.67%), więc towarzystwo wjeżdża do parlamentu liczne i bardzo zróżnicowana jest ta menażeria. W tegorocznych wyborach do zabawy ruszyło, uwaga, uwaga, 89 partii. Są wszyscy. Lewacy, chadecy, socjaldemokraci, zieloni, są oczywiście "skrajni prawicowcy", ale są i emeryci, a nawet jest partia reprezentująca losy zwierząt, a jak.

Politykę holenderską zdominował rzecz jasna dawid dziewiętnasty. W Holandii walka z dawidem dziewiętnastym toczy się po dość mocno wybrukowanej drodze. Gdy byłem tam we wrześniu, ludzie w maseczkach byli widziani tylko w środkach komunikacji miejskiej. Teraz jest tam godzina policyjna, masa obostrzeń, których nie ma u nas, i do tego jeszcze szczepionek tyle, co włosów na głowie posła Brudzińskiego. Ostatnio głośnym echem w Holandii odbiła się sprawa próby zabójstwa policjanta, który chciał zatrzymać dwóch rowerzystów jadących gdzieś sobie już w czasie godziny policyjnej. Jeden z nich wyjął kozik i dźgnął funkcjonariusza. Bodajże chwilę temu odnaleziono obu we Francji. Wszystkie sondaże wskazywały, że ogólna większość Holendrów poparła działania rządu wobec dawida. Pozostałe partie grały na tych nastrojach mniej lub bardziej mądrze.

Poza tym tradycyjnie - wszystkie media mainstreamowe bały się najbardziej jednego. Żeby Wilders i jego "skrajnie prawicowe" PVV nie nastukało tylu głosów, że nie byłoby wyjścia matematycznego i trzeba by go było jednak do rządu wstawić. Skończyło się na strachu - Wilders uzyskał mniej głosów niż zapowiadały sondaże (na ten moment stolców 17). Nadzieją "skrajnych prawicowych ekstremistów" stała się mniejsza konkurencja Wildersa, czyli FVD , która uzyskała aż 8 stolców (poprzednio mieli dwa). Różnie można patrzeć na te wyniki. Apetyty holenderskiej prawicy były chyba większy, ale i tak mejnstrim leje krokodyle łzy. Publicyści lyberalni plotą coś nawet o tym, że Holandia przesunęła się w górę w rankingu "europejskich populistów" z siódmego na trzecie.

Pan Wilders rzucony na odcinek populistycznej prawicy

Co dalej - Rutte i jego rząd nazywany jest często w mediach holenderskich mianem "centro-prawicowego", mimo komponentu lewicowego w postaci choćby D66, o którym zaraz będzie. Dyskusja gospodarcza jest tam u nich ważna. Z grubsza, rysując sprawę wielkim ołówkiem kopiowym, jedni mówią: rząd powinien rozdawać więcej pieniędzy, trza podnieść podatki i wtedy będzie równo, jak Marks przykazał. Rutte mówi: no nie bardzo, damy troszkę, ale jednak trzeba pamiętać że im większe podatki, tym gorzej dla biznesów. Na razie mimo wszystko to jego jest na wierzchu.

Spotkałem się gdzieś w ich mediach ze złośliwą opinią, iż generalnie ostatnie wybory przyniosły porażkę kalwinistom. Fakt, partie odwołujące się gdzieś tam w swojej retoryce do spraw związanych z religijnością protestancką, osiągnęły gorsze wyniki niż w poprzednich wyborach.

Jest jeszcze "wygrany numer dwa" i jedyny element radości dla wszystkich holenderskich zjednoczonych postępaków. Proszę państwa, przed wami Partia D66 (Democraten 66 - dobrze że nie 666 psia ich mać) w mediach tamtejszych określana jako socjal-liberalna, a na jej czele liderka Sigrid Kaag o typowo holenderskiej urodzie.

D66 zyskała bodajże najwięcej w tych wyborach - zasiądzie najpewniej na 23 stolcach co sprawia, że zaczyna deptać zwycięskiej VVD po piętach. Ta ciekawa pani swą radość wyraziła w ten sposób, że... w czasie wieczoru wyborczego wlazła na stół i tańczyła (film na końcu tekstu - oczywiście gorąco polecam). Także widzicie, że mamy jeszcze rezerwy jeśli chodzi o głupotę w polityce. D66 to przypudrowana na holenderską modłę skrajna lewica, tyle że pozująca coraz bardziej udanie na pragmatyczną partię władzy. O co im chodzi? No żeby było równo i postępowo. Pani Kaag już zapowiedziała, że weźmie się za swoich konserwatywnych współkoalicjantów i zmusi ich, by rząd był "najbardziej postępowy jak się da". D66 w odróżnieniu od innych holenderskich partii stawia na - a tfu - proeuropejskość. Ma być więcej Unii, więcej tęczy, więcej podatków, więcej pomocy dla wszystkich, no i tolerancji. Aha, no i tam nie mówi się o niczym innym, jak tylko "sile kobiet". Wszedłem kilka dni temu, żeby poczytać  coś o ich programie. Natknąłem się na coś w rodzaju odezwy od pani Kaag. Tam właściwie jest mowa tylko o jednym, to znaczy o tym, że kobiety, kobiety, kobiety i kobiety. Na końcu wkleję tłumaczenie z tejże odezwy - jak ktoś chce trochę się przestraszyć, a jednocześnie pośmiać, gorąco zapraszam.

Wybory w Holandii nie odbyły się bez przeszkód. Seniorzy po siedemdziesiątce dostali możliwość głosowania korespondencyjnego. Dostali kopertę, w której była jeszcze jedna koperta, z kartą do głosowania. Rozkaz był jasny. Trzeba oddać głos, włożyć go do koperty, a tę włożyć do drugiej i odesłać. No i to zadanie przerosło holenderskich seniorów, a właściwie jakąś jej część - sporo ludzi wysłało głos w jednej kopercie, a żeby było mało smrodu, to jeszcze niektóre gminy pozaliczały te głosy jako ważne. Zrobiło się tam aj-waj jakieś, że nie dość, że pomysł nie do końca się udał, to jeszcze niektórych gminach te głosy były liczone jako ważne. Nie wczytywałem się w to na tyle mocno, by ustalić, czy tam jest jakiś holenderski Sasin. Pewnie sprawa rozejdzie się po kościach. Aha, no i jeszcze z takich głupotek. Minister zdrowia poszedł na głosowanie bez ważnego dowodu osobistego.

Frekwencja w Holandii była tradycyjnie wysoka, ponad 80%-wa. Jak media podały, na rynek trafiło 800 tys. nowych młodocianych wyborców. Wszyscy marzyli o tych głosach, więc to daje nam też jakąś informację o czym tam mogła być mowa.

Rząd dopiero się formuje, więc może coś jeszcze o tym skrobnę. Na razie niech to będzie na tyle, bo mnie samego zaraz zemgli od tej holenderskiej bieżączki. Na koniec zostawiam Wam taniec i odezwę pani Kaag.

 

ODEZWA (tekst ten ściągnąłem ze strony D66, przetłumaczyłem z pomocą Google'a, skróciłem i trochę zredagowałem, żeby dało się czytać)

 

Nie tylko kobiety, które teraz słuchają. Ale z pewnością także mężczyźni. Będzie prawdziwa równość i naprawdę wygramy tę bitwę tylko wtedy, gdy mężczyźni staną po stronie kobiet

Z całego serca przyjmuję dziś to wyzwanie. Wzywam wszystkich ojców, wnuków, braci, dziadków, szwagrów i synów: protestujcie przeciwko seksizmowi.

Walcz tam, gdzie go spotkasz. Codziennie. Gdziekolwiek to widzisz. Seksizm rośnie w wylęgarni ciszy. I ta cisza musi zostać przerwana. Narysuj linię dla swojej dziewczyny, siostry, matki, żony i babci.


Przed nami długa droga

Przed nami długa droga. Konserwatywna polityka od dziesięcioleci stawia kobiety za mężczyznami. Kobiety od dawna są postrzegane i traktowane jako obywatele drugiej kategorii. Kobiety są trzymane w domu dzięki dodatkom za pracę w kuchni, programom urlopowym i negatywnym zachętom podatkowym. Konsekwencje tego są nadal widoczne.

Która kobieta pracująca na pełny etat nie spotyka się z dezaprobatą za uprawianie sportu? Która pracująca matka nie jest pytana, jak łączy pracę i rodzinę? Która kobieta pracująca zawodowo nie otrzymuje pytania „i co o tym myśli twój mąż”?

I nie widzimy tego tylko w naszych wzajemnych interakcjach. Widzimy to również w twardych liczbach. W stu największych holenderskich firmach jest więcej dyrektorów o imieniu Peter (mój przypisek – moja siostra ma rzeczywiście szefa o imieniu Peter) niż najlepszych kobiet. W biznesie tylko 3,5% inwestycji trafia do kobiet-przedsiębiorców. Polityka ma się lepiej, ale nadal niewystarczająco. Tylko 39% Izby Reprezentantów składa się z kobiet. Senat radzi sobie jeszcze gorzej z 33%.

Widzimy, że ta nierówność znajduje odzwierciedlenie w społeczeństwie. Połowa holenderskich kobiet jest finansowo zależna od swojego partnera. Połowa! Niech to na ciebie zadziała.

Skąd ta zależność? Odpowiedź można przeczytać w statystykach. Kobiety nadal zarabiają mniej za tę samą pracę. Po urodzeniu pierwszego dziecka kobiety tracą średnio prawie 40 procent swoich dochodów. Ma to związek z kulturą pracy w niepełnym wymiarze godzin, która rozwinęła się w Holandii. Prawie 40 procent kobiet zaczyna pracować mniej po porodzie. Tam, gdzie dwóch na dziesięciu Holendrów pracuje w niepełnym wymiarze godzin, w przypadku kobiet jest tak w przypadku siedmiu na dziesięciu. W Europie też radzimy sobie gorzej. Kobiety pracują średnio cztery godziny krócej niż nasi sąsiedzi z Europy Zachodniej.

Ta zależność finansowa sprawia, że ​​kobiety są bezbronne. Są bardziej narażone na ubóstwo. Osoby uzależnione finansowo nie kończą związków ani nie mogą szybko zmienić pracę.

Obietnica Konstytucji - że wszyscy są równi - nie została jeszcze spełniona. Chcę walczyć z tą nierównością. Chimamanda Ngozi Adichie mówi: „Feministka to ktoś, kto wierzy w równość społeczną, polityczną i ekonomiczną”. Będę nosić to oznaczenie z dumą.

Nasze plany dotyczące równych szans

Jeśli zostawimy wszystko tak, jak było, akceptujemy fakt, że historia dominuje nad teraźniejszością. Ale jeśli zaczniemy działać teraz, możemy wykorzystać możliwości, które minęły do ​​tej pory. Jest to dobre nie tylko dla każdego człowieka, ale także dla Holandii. Potencjał ekonomiczny kobiet jest konieczny, aby mocniej wyciągnąć Holandię z kryzysu.

Ale musimy coś z tym zrobić. Życie jest ważniejsze od korzyści, jak mawiała moja matka. Dlatego opowiadam się za bezpłatną opieką nad dziećmi, aby matki mogły nadal pracować.

Opowiadam się za przedłużeniem urlopu rodzicielskiego i partnerskiego, aby dla pracodawców nie miało znaczenia, czy zatrudniasz młodego mężczyznę, czy młodą kobietę.

Opowiadam się za równą płacą kobiet i mężczyzn, tak aby praca była sprawiedliwa również dla kobiet.

Ludzie tworzą społeczeństwo. Ludzie tworzą kulturę. Ludzie się zmieniają, rozwijają, rosną, a wraz z nimi rośnie i rozwija się ich społeczeństwo i kultura. Przez czas. Poprzez wiedzę. Poprzez doświadczenie. Dzięki rosnącym spostrzeżeniom. Polityka jest środkiem kształtowania tej zmiany, jej urzeczywistniania, zapewniania jej fundamentu i ostatecznie zakotwiczenia w strukturach społeczeństwa.

Z D66 dążę do zmiany, do społeczeństwa wolności, równości, braterstwa i siostrzeństwa. To są dla mnie najwyższe wyobrażalne ideały. Chcę sprostać tym ideałom w polityce - sztuce możliwego. Dlatego chcę mieć maksymalny wpływ.

Wszędzie wokół nas widzimy przywódczynie kobiet na czele swojego kraju. Z podziwem patrzę na pokój, odwagę pójścia pod prąd i europejski ideał Angeli Merkel. A ty i ja wszyscy cieszyliśmy się potężnym wejściem Kamali Harris na stanowisko wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych.

Cokolwiek się stanie, zawsze będę w pełni zaangażowana w sprawiedliwą walkę o doskonałość równej pozycji kobiet we wszystkich obszarach naszego społeczeństwa. A potem liczę też na wsparcie wszystkich mężczyzn.

Na koniec mam specjalne przesłanie dla wszystkich kobiet i dziewcząt, które teraz słuchają. Nie daj się zmaleć. Miej wielkie marzenia. Wstań. Odkryj, kim jesteś, co możesz zrobić i kim chcesz być. Miej odwagę i ryzykuj. Nigdy się nie zamykaj. Niech Twój głos będzie słyszany. Jest nas wielu.

 

 



tagi: holandia 

Marcin-K
19 marca 2021 12:55
13     1418    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

tomasz-kurowski @Marcin-K
19 marca 2021 14:48

Bardzo pouczające te obserwacje dotyczące różnic w organizacji parlamentów, bo dla kontrastu Brytyjczycy są uczuleni na samo słowo "koalicja" - ta z lat 2010-2015 była pierwszą po wojnie i coś podobnego może się szybko nie powtórzyć. Nie wiem co gorsze, ale wydaje się, że Polsce bliżej do modelu holenderskiego. Samodzielne rządy PiS to wypadek przy pracy, bo koalicja to wyjątkowo użyteczne zjawisko - z każdej obietnicy można się wykręcić, bo koalicjant się nie zgodził.

zaloguj się by móc komentować

rk3745 @Marcin-K
19 marca 2021 15:55

To video nie działa

 

zaloguj się by móc komentować

Paris @Marcin-K
19 marca 2021 15:56

Baaardzo  ciekawy  wpis,  Panie  Marcinie  !!!

Czekalam  -  musze  przyznac  -  na  ten  Panski  wpis  o  wyborach  w  Holandii.  Wywnioskowalam  z  niego,  ze  na  Holandie  mozna  juz  postawic  przyslowiowy  "krzyzyk",  a  "taneczne  plasy"  tej  podstarzalej  pani  KATEGORYCZNIE  sobie  odpuszczam  !!!

PS.

Tym  samym  Lunje,...  zdychajaca  Lunje  tez  MOZNA  SOBIE  SPOKOJNIE  ODPUSCIC.

Dzieki  i  czekam  na  kolejny  wpis  o  "formowaniu  sie"  rzadu-nierzadu  w  Holandii.  

 

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @tomasz-kurowski 19 marca 2021 14:48
19 marca 2021 16:08

To prawda. Ale Polacy chyba wolą, żeby rządził jeden "ktoś". 

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Paris 19 marca 2021 15:56
19 marca 2021 16:11

Ja bym jednak nie stawiał krzyżyka. Społeczeństwo holenderskie jest wbrew pozorom, wcale nie jakoś bardzo zakochane w UE. Są w niej dopóki mają z tego interes. Ostentacyjnie pro-unijny program ma tylko to D66 tej tancerki. Ona jest z "zawodu" dyplomatką i podobno rwie się do stołka ministra spraw zagranicznych. Chce zapewne popchnąć Holandię w stronę federalizacji, czyli przyjęcia pozycji junior-partnera wobec Niemców. To się dużej części Holendrów nie spodoba.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @rk3745 19 marca 2021 15:55
19 marca 2021 16:11

Tak, coś poplątałem. Już wstawiłem filmik z YT.

zaloguj się by móc komentować

Paris @Marcin-K 19 marca 2021 16:11
19 marca 2021 17:16

Rzeczywiscie,...

...  to,  co  Pan  napisal  moze  miec  "rece  i  nogi"...  Lunja  zdycha  wiec  kolej  na  kolejne  przepoczwarzenie,  czyli  "federacje"...  i  kontynuacje  zycia  "na  kredyt"...  czyli  "ze  skladki"  takich  panstw  z  tektury,  jak  Polska  !!! 

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @Marcin-K
19 marca 2021 18:20

Wystę pani Sigrid przypomniał mi starą piosenkę ''A wariatka tańczy''...

zaloguj się by móc komentować

Krzysiek @Marcin-K
19 marca 2021 21:28

Lubię Pana styli - lekki i dowcipny. A przy tym w skondensowanej formie można dużo się dowiedzić. Dziękuję, i proszę (w miarę mozliwości) często coś wrzucać.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @Marcin-K
20 marca 2021 07:19

Wyrażam się w podzięce plusem. Któryś raz wspomina Pan, że Holendrzy są inni niż się ich maluje, ale czy to znaczy, że w wyborach ci inni nie uczestniczą? Czy wybierają tylko między bardzo postępowymi i jeszcze bardziej postępowymi? 

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Marcin-K
21 marca 2021 11:39

Nie. Holendrzy to bardzo specyficzne społeczeństwo. Ich główne media utyskują od kilku lat na "wzrost nastrojów prawicowych i populistycznych", co przejawia się poprzez wybory. Partia, która wygrywa wybory (choć oczywiście ona nie "rządzi" tylko nadaje ton w kilkupartyjnej koalicji) jest tam określana mianem centro-prawicowej, albo liberalno prawicowej - u nas byłaby czymś w rodzaju mixu PO z ok. 2005 roku ze swoimi "obietnicami" kursu wolnorynkowego w gospodarce, z Hołownią i odrobiną Korwina. Do tego zawsze sporo mimo wszystko dostaje Wilders tam z kolei nazywane w mediach bez ogródek jako "Far right party" - nie da się ich przyrównać do nikogo u nas. Jest jeszcze mała, głównie młodziezowa partyjka Baudeta, a to już tak de facto Konfederacja, jeśli odjąć z niej Brauna. Reszta to trochę kalwinistów. Media ich też utyskują na spadek partii socjaldemokratycznych. Właściwie to tylko ta D66 tej pani tańczącej jest tak otwarcie "postępowa".

Duża część Holendrów jest w najlepszym razie wobec UE obojętna, a całkiem jest tam sporo osób, które po prostu jej nie lubią, ale akceptują dopóki przynosi im zyski - choćby z możliwości czerpania taniej siły roboczej ze wschodu. Przez tamtejszy internet dość często przemyka sformułowanie Nexit.

W Holandii jest całkiem sporo ludzi, którzy żyją z szerokopojętego rolnictwa i hodowli. I oni są głownie bazą dla wszelkiej "prawicowości". Stawiam to w cudzysłów, bo tam wszelkie pojęcia które znamy oznaczają co innego.

Z pewnością mitem jest wizja Holandii jako społeczeństwa zglajszachtowanego na tęczową lewicę.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Krzysiek 19 marca 2021 21:28
21 marca 2021 11:40

No mam sporo różnych informacji, ale niestety nie mam za bardzo czasu. A tu trzeba jednak trochę wrzucić zdjęć, popoisywać kontekst itp. Może jak będę miał urlop to trochę nadrobię temat.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @DYNAQ 19 marca 2021 18:20
21 marca 2021 11:41

Dokładnie. LEpiej tego się nie da określić. Jeszcze bym dodał, że wariatka tańczy dla wariatek i wariatów.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować