Przeczytałem dziś u Karnowskich, że ich kolega, konserwatywny dziennikarz, napisał tłita, w którym sugeruje, iż jeden z najbogatszych biznesmenów w całej czeciej erpe jest szantażowany, a wiedzę na ten temat posiada jakowyś "duży portal". Szantaż na owym bogolu ma polegać na tym, że zmajstrowano książkę, w której, jak rozumiem, znajdować się mają tak zwane "trudne sprawy" jakie stały się udziałem szantażowanego w jego niedalekiej dosyć przeszłości, i teraz się straszy go, że za chwilę książka ta znajdzie się we "wszystkich dobrych księgarniach", a jemu będzie bardzo głupio. No ale - tu dalej referuję tłit Mazurka (bo to on ci jest tym konserwatywnym dziennikarzem) - jak bogol zapłaci 100 tysięcy euro, to sprawa się rozejdzie po kościach. To co najbardziej poruszyło konserwatystę w kwiecistej koszuli, to fakt, że wiedzę o całym szantażu ma ów "duży portal" i konserwatysta zastanawia się, czy portal ten zdecyduje się na publikacje tych rewelacji. Po tłicie Mazurka natychmiast pojawił się jeszcze na scenie redaktor "Trotyl" i potwierdził, że rzeczywiście "pół miasta" o tym wszystkim szepcze, a tym biznesmenem jest ktoś, kogo sponsoruje literka S.

Muszę przyznać, że informacja ta sprawiła, że na chwilę się zamyśliłem. Wróciłem bowiem na parę sekund do czasów, gdy leżałem chory na grypę i oglądałem przez całe dnie transmisje z "komisji rywinowskiej". Wszystkie okoliczności i ogólny duch tamtej epoki z pewnością na zawsze zostaną ze mną, a wystarczy chwila bym sobie o tym wszystkim przypomniał. Potem jednak parsknąłem nad klawiaturą, bo zdałem sobie sprawę, z jakim idiotyzmem mamy tu w istocie do czynienia.

Wydaje mi się, że chyba nikt z nas nie zaprzeczy, iż w tej chwili nie ma bardziej spranego słowa niż "afera". Nie ma żadnych afer, a są po prostu zdrowe i jędrne kontrowersje. Nie ma też takiego paskudztwa, które nie dałoby się przerobić na "content". Oto na przykład wczoraj you tube (niech słońce zawsze oświetla jego dachy) zaproponował mi wysłuchanie wywiadu jakiego Radiu Wnet udzielił pewien pan, który to niedawno codziennie udzielał się na antenie tegoż radia i zapewniał nas, że nie ma lewara, i Trump za chwilę wygra wybory, a jak nie wygra, to już wszyscy konserwatywni kowboje z Texasu czyszczą dwururki. Ja tego wywiadu, przyznaję, nie przesłuchałem. Wystarczył mi tylko tytuł, który sugerował że ów pan kogoś 13 lat temu zabił, siedział w więzieniu i chciał popełnić samobójstwo. Rzuciłem okiem tylko na komentarze pod tym wywiadem i powiem tak - większość z nich nie była przychylna wynurzeniom pana eksperta od wyborów w Ameryce. Jemu samemu nie przeszkadza to w tym, by osobiście i to bardzo rezolutnie udzielać odpowiedzi w swoich komentarzach.

Tak więc siedzę i zastanawiam się, co takiego mógł ten biznesmen przeskrobać. Co on mógł takiego zrobić, o czym nie wie nie tylko policja ani inne, liczne bardzo służby i czego nie dałoby się zamienić w akt oskarżenia albo po prostu potraktować jako "wkupne" do interesu nadzorowanego z samej najwyższej góry. Może napisał gdzieś u siebie na tłiterze, "jebać pis" tak jak to zrobił prezydent Starachowic? A może odwiedził kiedyś Zatokę Sztuki i nie zapłacił za wc? A może jego samochód wpadł pod morderczą staruszkę, która ze zdecydowanie zbyt dużą szybkością wtargnęła na pasy? A może ów bogol ma chłopaka w Maroku? No jak widzicie - same rewelacje, na widok których publika codziennie odwiedzająca media i portale plotkarskie na pewno zawyje z oburzenia. Nie bardzo wyobrażam sobie, co to mogłaby być za sensacja, której nie dałoby się zamienić w tak zwaną popularkę. Dziś dobry skandal droższy od pieniędzy. Bierze się wtedy ekipę filmową i nagrywa łzawy filmik, w którym załamanym głosem przyznaje się do "pewnego rodzaju zagubienia", i w którym obiecuje się, że da się mnóstwo pieniędzy na ekskluzywne sanatoria dla czworonogów.

W tłicie Mazurka pojawia się jeszcze jeden, bardzo zabawny drobiazg. Tajemniczy szantażyści sugerują, że jak już dostaną te sto tysi, to dostarczą szantażowanemu "rękopis" owej książki. Ja teraz się zastanawiam kto tutaj obnażył się najbardziej. Mazurek cytujący te idiotyzmy w aurze jakby odkrył nowy kontynent, ci szantażyści którzy jak rozumiem dostarczą szantażowanemu komputer z tym samym Wordem, w którym pisana była "książka", czy - tu już w trybie przypuszczającym - ten bogol, który musiałby być mistrzem ponad mistrze dając komuś sto tysięcy euro (czyli w ich świecie na waciki) wierząc przy tym w to, że oni już nigdy nie wrócą.

Można by się nad tym wszystkim jeszcze długo znęcać, ale chyba już wystarczy. Jak się robi szantaże pokazuje nam komisarz Jourova, na którą każdorazowo gdy patrzę, to zastanawiam się, czy ona jest żywa. Wynajmuje się umyślnego, każe mu się pojechać na podkarpackie, poprzyklejać nalepki na znakach z napisem "strefa wolna od LGTB", potem wszyscy politycy z państw zachodnich wklejają to sobie na twittera, i pełni oburzenia robią ajwaj, że w Polsce zabija się homoseksualistów i osoby binarne (tym są zalane wszystkie media tam). Potem wychodzi pani J. i mówi: zabierzemy wam pieniądze jak nie przestaniecie mordować osób binarnych. Efekt ma być prosty - Polacy muszą w końcu wykopać rząd, przez który nie dostaną ecie-pecie. Jeśli ktoś sądzi - a znam kilka takich osób - które lubią w zatroskaniu opowiadać o śmierci cywilizacji umierającej pod butami "szaleńców" to cóż, niechże w to wierzy. Mamy tymczasem do czynienia z biznesmenami, po prostu. Bo czy Biden podpisując kwit, który upoważnia każdego faceta do wzięcia udziału w zawodach sportowych dla kobiet (i vice versa) to szaleniec? A gdzie tam. Być może trzeba wywrócić nogami do góry cały stolik, ze wszystkimi ustalonymi wydawałoby się raz na zawsze zasadami. Już jakaś pani gubernator, bodajże z Dakoty, powiedziała że Biden swoje pomysły może sobie powiesić w kiblu na haku. Cóż, nic nie jest dane raz na zawsze. A kto powiedział, że nie może być na przykład dwóch państw o nazwie USA? Kiedyś były dwie sztuki Niemiec i jakoś się żyło.

https://wpolityce.pl/polityka/542465-szykuje-sie-kolejny-skandal-znany-biznesmen-szantazowany

---

tagi: polityka 

	Marcin-K
	10 marca 2021 10:57

20     1618    6 zaloguj sie by polubić