-

Marcin-K

Minister Gliński - niszczyciel dobrej zabawy, pogromca uśmiechów dzieci

Jeśli ktoś zagląda do mnie czasem, musi już na pewno wiedzieć, że na moim blogu, po pierwsze, zakres tematyczny jest zasadniczo dosyć wąski, a po drugie - co jakiś czas musi pojawić się tutaj osoba ministra Glińskiego. Teksty poświęcone ministrowi stały się - naprawdę nie wiem dlaczego do tego doszło - niepisaną tradycją, od której nie mogę, i chyba już nie chcę, uciec. Minister jest wprost nieoceniony, bo choćby nie wiem jak nie chciało mi się pisać, to nagle, niczym wywołany światłem Batman, zjawia się nasz minister chciałoby się rzec: cały na biało, i odwala coś takiego, że nie ma mowy, by tego choć nie spróbować opisać. Tak też i stało się dziś rano. Ponieważ mój wstręt do bieżączki nie mija, a nawet nasila się, nie mam kompletnie weny do pisania. Ale zajrzałem dziś na chwilę do Karnowskich, a tam wpadłem na - jak to mówi dziś młodzież - czyste złoto.

Ludzie drodzy, co tu się w ogóle wydarzyło. Nie wiadomo jak to właściwie wszystko zgrabnie i kompaktowo opisać, bo sprawa do której nawiązuje ma kilka planów (w końcu będzie o kinematografii trochę) - ten bliski, na nim króluje tylko i wyłącznie minister, i ten szeroki, a jest nim ujęcie na całą tę Sodomę i Gomorę zwaną "polską sztuką filmową". W skrócie: jest afera. Powstał bowiem jakiś bliżej mi nieznany film rodzimej produkcji, a film ów podejmuje jedyną w tej chwili możliwą do sfinansowania tematykę, czyli tematykę żydów i wszystkich związanych z nimi historycznych dramatów. Ten akurat nosi tytuł "Śmierć Zygielbojma" - o czym to to jest do końca nie wiem, przeczytałem tylko króciutki opis i już mi wystarczy, wszak uczulenie na te wszystkie polsko-żydowskie sprawy mam coraz większe, a na polskie produkcje filmowe zaczynam reagować czystą agresją. Nie sam film tu będzie ważny - od razu zapowiadam.

Przepis na przewalenie budżetu, tfu, na polski film chciałem powiedzieć, jest prościutki. Wybieramy sobie temat wiadomy - potrzebujemy historii z żydami w Polsce, najlepiej tej z czasów wojny. Potem robimy przebieżkę po wszystkich możliwych "instytucjach kultury", zdobywamy kasę, zatrudniamy znane z seriali twarze, które nie wiedzieć czemu nazywa się u nas aktorami, wypuszczamy ten film, którego i tak nikt nie chce oglądać, i potem mamy już dwie możliwości. Jak ktoś cierpliwy i ambitny to może czekać na nominację do Oskara, a jak ktoś jest mniej wybredny, to może narobić skandalu i powiedzieć coś o polskich faszystach, albo opluć aktualny rząd. Reżyser owego dzieła, niejaki Barylski, wybrał tę drugą ścieżkę. Był o tyle oryginalny, że w czasie premiery, na którą zjechały się wszystkie instytucjonalne i "kurtularne" głowy - był na sali rzecz jasna i Minister - wylazł na scenę i jak to określił publicysta Karnowskich - zwymiotował się na Państwo Polskie. Oczywiście jest teraz tak, że przesada jest bronią każdego prostaczka, a już prawicowego media workera w szczególności. Barylski nie zwymiotował się, tylko naopowiadał tak kosmicznych głupot, że nie wiem, kto w tej całej sprawie wypadł najgłupiej. On, Barylski, te wszystkie niezliczone instytucje (o tym też zaraz będzie) które wyjmują z kieszeni podatników kasę na pensje dla tych wszystkich cymbałów, czy może sam Minister. Barylski wygłosił spicz, w którym oskarżył pośrednio Ministra i rząd, że wciągnął jego, Barylskiego w pułapkę. Bo on, reżyser Barylski, chciał nakręcić film o samotności człowieka, chcącego walczyć w pojedynkę ze złem tego świata, a urzędy Ministra zamieniły go na koniec w swoją własną prymitywną i rzecz jasna pisowską propagandę. Wiem, to wszystko brzmi bardzo niejasno, najlepiej samemu doczytać w linku, o co tym naszym kogucikom poszło. W ruch poszły pióra i gazowni i gapolów i magiel się kręci na całego.

Nie jest jednak wcale dla mnie najbardziej istotny ani sam ten film, ani postać w nim ukazana (swoją drogą też można by się jej przyjrzeć z bliska, bo wszystkie syntetyczne opisy losów bohatera filmu z jakimi się zapoznałem, wprawiły mnie w specyficzny nastrój), ani sam w końcu reżyser i jego mądrości. Jak zwykle bardziej moją uwagę zwróciły pewne elementy z tła. Po pierwsze. Reżyser Barylski przyznał się właściwie, choć może i  nieświadomie, że on właściwie nie wiedział dla kogo robił ten film. Nie dam rady opisać całej pajęczyny instytucji, które mieliły ten "projekt". Ja naiwny myślałem, że jest u nas tylko jeden i tak już bardzo kochany PISF. Ale okazuje się, że są jakieś inne jeszcze "PISFY", jakieś dziwne byty na państwowym wikcie, których nazw nawet nie chce mi się wymieniać. Odsyłam chętnych do linków poniżej, tam jest cała mapa tych dziwacznych tworów, które same nie wiedzą już czym się zajmują. Ktoś wrzuca do bębna "projekt" i maszyna zaczyna pracować. Budżety latają niczym kulki w bębnie totalizatora, scenariusze są poprawiane, wracają, znów odpadają, latają w powietrzu pojedyncze pliki banknotów, a wszystko to trwa latami, by na samym końcu wyleciał z innego otworu kolejny nikomu niepotrzebny masakryczny i przepłacony gniot. Jedynym namacalnym efektem tych "tworczości" jest kolejna wyrwa w kieszeni nieszczęsnego podatnika.

"...Na początku 2016 roku ministerstwo kultury ogłosiło konkurs scenariuszowy na film historyczny. Operatorem było Narodowe Centrum Kultury. Zgłoszono ponad 800 projektów, z czego do drugiego etapu przeszło 50 projektów. Każdy z autorów tych projektów dostał po 3 tys. zł na poszerzenie swojego scenariusza. Wśród tych 50 projektów był też projekt pana Wojciecha Lepianki, który przygotował scenariusz filmu dotyczącego historii Zygielbojma. Przygotował ten scenariusz, ponieważ zainspirowała go do tego osoba ze środowiska filmowego, którą z kolei ja poprosiłem, by znalazła scenarzystę, który zgłosi ten temat na konkurs. Scenariusz p. Wojciecha Lepianki nie zwyciężył konkursie, ale został uznany – jako jeden z dwóch - za ważny do realizacji. Bardzo się z tego ucieszyłem. W 2017 roku podjąłem próbę zainspirowania Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, żeby wyprodukowała ten film. Ówczesny dyrektor WFDiF, pan Włodzimierz Niderhaus, zrozumiał wagę tego projektu..."

"...Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych zaczęła pracować z Narodowym Centrum Kultury nad przekazaniem praw autorskich i podjęciem się produkcji tego filmu. W tym momencie, w marcu 2018 roku, pojawił się pan Brylski, który został włączony przez WFDiF do projektu. To rzadka sytuacja, bo na ogół jest tak, że to reżyser próbuje zainteresować swoimi pomysłami producenta. W tej sytuacji było odwrotnie..."

No czy to nie jest piękne? Przecież nie ma mowy by jakakolwiek mądra głowa zdołała wykonać prostą grafikę wyjaśniającego ludziom wzajemne zależności pomiędzy tymi wszystkimi bandami. I oczywiście wszyscy korzystają z tego bajzlu jak się da. Barylski dostał kasę na swój fantastyczny film, a potem jeszcze dorobił sobie legendę zarzucając temu całemu budżetowemu wielogłowemu potworowi próby ingerowania w treść jego niezwykle ważkiej i głębokiej produkcji. Gliński i potwory odpowiadają: nie ingerowaliśmy. No jak do cholery w ogóle można mówić w tym wypadku o ingerowaniu, czy nie ingerowaniu, skoro cały właściwie ten film od a do z krążył po piętnastu różnych instytucjach i pewnie każdy mógł tam do niego wpleść co chciał. Może jakaś i zdolna pani sprzątaczka coś wniosła do tej rzewnej historii? No i jak to w ogóle brzmi: operator. Kiedyś to był operator koparki ręcznej i było wiadomo o co chodzi. A ten Operator czym operuje, że tak głupio się zapytam.

I tak panowie się ze sobą sprzeczają, i każdy z nich ma rację i jej nie ma na swój sposób. A co ma zrobić ten już mityczny podatnik? Ano nic. Może patrzeć na tę wymianę piłek jak na kortach Rolland Garros i kręcić głową, to w prawo, to w lewo.

Ktoś powie, że Barylski jest, jak mówił klasyk, albo głupi albo nasłany. Nie byłbym taki pewien, wszak Minister, gdy już wybrzmiały skierowane wobec niego zarzuty, zaczął się tłumaczyć. I to z gracją jaką można spodziewać się tylko po nim. Próbował biedny Minister opisać społeczeństwu jaką skomplikowaną drogą podąża "produkcja filmowa" w Polsce, ale moim zdaniem nic nie opisał, a jeszcze bardziej zagmatwał. I to też jest cenna dla nas wszystkich wiedza. Na koniec jeszcze hit - Barylski zarzucił Glińskiemu to, że on chciał by jak już film się skończy, pojawiła się plansza z napisem, że ów film został wymyślony literalnie przez Ministra, wymienionego z imienia i nazwiska. Barylski w czasie przemowy wyjawił, że on się na taką żenadę nie zgodził. A co na to Minister? Ano przyznał się, że rzeczywiście tak było. Nie, nie chodziło o to żeby się puszyć w roli cara-mecanasa, dopowiada Minister. A skąd. On chciał tylko aby wyraźnie było widać, że to minister tego rządu, najbardziej polskiego w historii, że tak to ujmę, zapłodnił intelektualnie reżysera, by ten stworzyć mógł dzieło po którym wszyscy na świecie przekonają się ostatecznie, że Polacy są jednak fajni, i to właśnie oni ratowali żydów, gdy inni im nie dawali żyć. A kto by lepiej się nadawał na to, by podkreślić te wszystkie kwestie i to symbolicznie, niż sam Minister Gliński? Ja się z nim zgadzam.

Tak, chciałem, aby w końcowych napisach było to zaznaczone, bo uznałem, że to jest istotna informacja, że to polityk polskiego rządu, w określonym momencie historycznym, mający demokratyczny mandat do realizacji potrzebnej całej naszej wspólnocie polityki historycznej zaangażował się w to, aby taki temat był zrealizowany. Zainspirowałem przygotowanie scenariusza na temat historii Szmula Zygielbojma, później zwróciłem się do producenta państwowego, żeby się podjął produkcji tego filmu, a następnie do Polskiej Fundacji Narodowej, żeby została współproducentem tego filmu

Naprawdę - najchętniej wstawił bym tutaj w ramach puenty ten stary mem, na którym jakaś wykuta w pomniku antyczna postać skrywa z żenady twarz dłonią. Kiedy przeczytałem o tym całym cyrku wzbogaconym jeszcze popisem hiper-megalomanii Ministra Glińskiego, jakoś mimowolnie przyszło mi do głowy, iż Minister jest w rządzie od samiuteńkiego początku istnienia tego fantastycznego rządu. Najróżniejsze postacie już gdzieś się porozpływały w powietrzu (swoją drogą - czy ktoś widział gdzieś ostatnio pana Macierewicza?), a Minister Gliński trwa i najwyraźniej nie ma takiej siły, by go z tego stolca zrzuciły. Jest to dla mnie kwestia dość tajemnicza a jednocześnie dość wymowna.

Bowiem jest jeszcze jeden ciekawy aspekt w tej sprawie. Przy okazji tej całej zabawnej sytuacji Minister wypowiada takie oto słowa:

Pierwszy raz usłyszałem historię Szmula Zygielbojma, gdy byłem młodym człowiekiem. Bardzo się tym przejąłem. Myślałem o takiej symbolicznej figurze polskiego dramatycznego losu, bo to był polski polityk – reprezentant mniejszości żydowskiej, ale obywatel Polski, a dodatkowo był polskim politykiem. W momencie, gdy ja zostałem politykiem odpowiedzialnym za polskie dziedzictwo, chciałem spłacić symboliczny dług, w postaci dzieła filmowego, bo to mogłem zrobić – zainspirować powstanie filmu poświęconego historii Szmula Zygielbojma

A więc mamy właściwie pełną już wiedzę o motywacjach Ministra, o tym co jemu najbardziej w duszy gra, i to jak on widzi kierunek, w którym powinna podążać tzw. narracja polska. A że minister siedzi za sterami całkiem potężnego robota zdolnego do finansowania konkretnych produkcji czy to filmowych czy innych, możemy mieć pewność że on z tej ścieżki nie zejdzie. A zapewne - biorąc pod uwagę fakt, iż tego typu ogląd świata jest w Polsce niezwykle popularny, wręcz powiedziałbym modnie, natywny, - można zakładać, że nawet jesli któregoś dnia Minister sam zmęczy się trudem swojej misji, to na jego miejsce przyjdzie ktoś o bardzo podobnym, ekhm, modus operandi. Oczywiście robię sobie z tego wszystkiego żarty, ale to wcale zabawne nie jest. Apelować o to by ktoś tę karuzelę śmiechu przez łzy zatrzymał nie mam już sił ani ochoty. Jak to kiedyś mówił któryś z dawnych polityków bodajże SLD - policzymy się przy urnach.

 

Zamieszczone cytaty pochodzą z artykułum zamieszczonych na serwisie wPolityce.pl

https://wpolityce.pl/kultura/572637-rezyser-smierci-zygielbojma-uderzyl-w-rzad-i-pfn

https://wpolityce.pl/polityka/572709-tylko-u-nas-glinski-odpowiada-na-zarzuty-brylskiego



tagi: pis 

Marcin-K
5 listopada 2021 12:53
11     1483    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Zyszko @Marcin-K
5 listopada 2021 14:15

Zulu gula i Drozda w jednym. 

Nawet jednego, ale to jednego filmu nie są w stanie zrobić, żeby oczy nie pękały z żenady. Poziom złodziejstwa i bezczelności  jak w polskiej piłce przed Fryzjerem.

A ja się pytam co z tą superprodukcją gdzie Mel Gibson miał grać Sobieskiego? :-)

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Zyszko 5 listopada 2021 14:15
5 listopada 2021 14:21

Trwają szeroko zakrojone poszukiwania odpowiednich korzeni u Sobieskiego;)

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Marcin-K
5 listopada 2021 19:34

Dobrze zapowiadający się leśniczy zrezygnował, ale poprzez śmiech i łzy ?

Wróć !

Baśnie.

 

P.S.

Ten następny będzie... jaki będzie.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Marcin-K
5 listopada 2021 20:06

Rzeczywiście pan Piotr Gliński jest na prostej drodze aby pobić rekord długości sprawowania funkcji ministra kultury- aktualnie to 2180 dni, co daje mu mocne 4 miejsce. Najdłużej funkcję sprawował towarzysz Lucjan Motyka -2.509 dni (1964-1971), Bogdan Zdrojewski (2 rządy Tuska) -2.405 dni, zapomniany już towarzysz Tadeusz Galiński  - 2.356 dni ( 2 rządy Cyrankiewicza).  Nawet Sokorski przy nich to pikuś- zaledwie 1.440 dni.

Trzeba powiedzieć, że po raz pierwszy na światło dzienne została wyciągnięta przez "reżysera nieznanego" Barylskiego - technologia produkowania filmów  w nieszczęsnej III RP: produkt od początku do końca jest dziełem umysłu człowieka wielu talentów czyli ministra (w tym przypadku :pana Piotra Glińskiego) a trudziły się nad projektem instytucje (dziesiątki) i ludzie (setki). Zaś wydano na to miliony. Jak zwykle. Po czym nikt gniota nie ogląda tylko księgowa musi dobrze zaksięgowąć te wszystkie "strumienie finansowe". Jak z tą łódką, co pływa podobno pod żaglami jakichś szejków sławiąc naszą Ojczyznę umęczoną.

Trzeba powiedzieć, że nawet za czasów Tejchmy i Sokorskiego budżety przewalane były subtelniej. Chociaż można się domyślać, że playboy Cyrankiewicz mógł się mieszać do obsady. No i produkty były o niebo lepsze.

PS. Pyszne. Najbardziej urzeka skromność pana Piotra Glińskiego- względem tych napisów.

 

zaloguj się by móc komentować

tomciob @Marcin-K
6 listopada 2021 12:58

To chyba film o Karskim. Myślę że go obejrzę bo z zasady oglądam polskie kino współczesne, zwiastun:

https://youtu.be/KQO7eWuWRVY

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @Marcin-K
6 listopada 2021 13:30

...jakoś mimowolnie przyszło mi do głowy, iż Minister jest w rządzie od samiuteńkiego początku istnienia tego fantastycznego rządu. Najróżniejsze postacie już gdzieś się porozpływały w powietrzu (swoją drogą - czy ktoś widział gdzieś ostatnio pana Macierewicza?), a Minister Gliński trwa i najwyraźniej nie ma takiej siły, by go z tego stolca zrzuciły. Jest to dla mnie kwestia dość tajemnicza a jednocześnie dość wymowna.

Nic tu tajemniczego nie ma :) Gliński dobrze sortuje pieniądze i kroi budżety. W czasie solidarności i stanu wojennego, pomiędzy swoimi wypadami w Himalaje postanowił zająć się liczeniem kasy, którą solidarność z Zachodu dostawała. Pewno rakami spinał kupki banknotów a milicja nie nachodziła jego domu, bo bała się dźgnięć czekanem. Czeski film normalnie. I tak już zostało. Skarbnik "Rodziny".

Swoją drogą, kto wie, może doczekamy się sfinansowania Dzikowego skarbu w autorskiej wizji przedstawiającej nienawiść Polaków do tecznicznie rzecz biorąc miejskiej już zwierzyny?

zaloguj się by móc komentować


Marcin-K @ainolatak 6 listopada 2021 13:30
8 listopada 2021 16:21

W tym przypadku naprawdę już nic by mnie zdziwiło. To że tego typu dzieła jeszcze nie powstały możemy chyba tylko i wyłącznie składać na karb funkcjonalnego kultu nieróbstwa w tym pięknym ministerstwie. Ale jak ktoś odpowiednio głośno dmuchnie w odpowiedni gwizdek, to i Gliński się zerwie do roboty. Budżety wszak same się nie przewalą.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @pink-panther 5 listopada 2021 20:06
8 listopada 2021 16:22

No ta skromność przeważyła. Gdyby nie ona, to chyba nie chciało by mi się znowu zajmować tym ministrem-maratończykiem, którego żadne rekonstrukcje ani wiatry historii się nie imają. A podane Przez Panią statystyki, jak to się teraz mówi, miażdżą:)

zaloguj się by móc komentować


Marcin-K @tomciob 6 listopada 2021 12:58
8 listopada 2021 16:23

No ja z zasady polskich filmów współczesnych nie oglądam:) I ciężko mnie będzie wyprowadzić z tego stanu.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować