-

Marcin-K

O holenderskim Podlasiu przeniesionym nad morze i jednym posłaniu dla strudzonego lewicowca.

Tak sobie myślałem (na urlopie niestety wciąż się myśli) ostatnio o tym moim blogu na SN, i uderzył mnie fakt, który jakoś wcześniej mnie nie zajmował. Prowadzę tutaj tę swoją pisaninę (przy okazji dziękując Gospodarzowi za możliwość działania tu i prowadzenie strony) już czwarty rok. Dla mnie to pewien szok, bo wydawało mi się że to trwa góra dwa lata. Ale czas szybko leci, niestety. Zacząłem początkowo liczyć swoje teksty tu opublikowane, ale szybko odpuściłem. Nigdy nie miałem natury stachanowca, pałowanie się ilością własnych tekstów to lekka żenada, a piszę w miarę, podkreślam to raz jeszcze, w miarę regularnie, ponieważ lubię pisać, a pisanie tekstów jest o tyle fajne, że jest to zadanie szybkie, treściwe i doprowadza się je sprawnie do szczęśliwego końca, a ja często mam z tym problem. Ktoś powie, że pisanie tekstu raz na tydzień, to jest tak naprawdę mało. To ja odbijam piłeczkę – mógłbym spokojnie pisać jeden tekst dziennie. Tematów nie brakuje, chęci również. Tyle że po prostu nie mam na to zwyczajnie czasu, i nie jest to wymówka, może bardziej stwierdzenie smutnego faktu. Oczywiście wiem też, że charakter moich tekstów i ich, jak to mówi Bartosiak, „wagomiar”nie nadają się na strzelanie nimi na okrągło. Bo zapewne mogłoby to szybko publiczność, jak mówi moja znajoma, zdrażnić. Dlatego dozuje je na tyle, ile mogę pisać, i na tyle na ile uważam że ich ilość jest „akurat”. Tekstów nie liczyłem, jest ich pewnie już ze dwieście (tak by kazała domniemywać ekstrapolacja), ale przemknąłem wzrokiem po ich tytułach, przy okazji – to też ciekawe – przypominając sobie błyskawicznie, co ja tam w nich plotłem. I nie da się ukryć – choćbym nie wiem jak się kręcił, to i tak kręcę  się w obrębie kilku tematów głównych. Gdyby tak zrobić z tego skondensowany sok, to na słoikach byłyby takie naklejki:

- Bronienie PiS-u (5%)

- Piłka nożna (5%)

- Darcie łacha z PiS-u(40%)

- Darcie łacha z postaci z mediów i prawicowego internetu (30%)

- Darcie łacha z opozycji (5%) – tego najbardziej nie lubię i nie będę już tego robić, bo to jest nudne, głupie i jałowe.

- Holandia (15%)

I to właściwie byłoby na tyle. Co bym nie robił, to kręcę się w takiej oto optyce i inaczej być nie chce. I pewnie nie będzie.

Myślałem też wczoraj o tym, że miałem na podorędziu kilka zaległych tematów, o których chciałem napisać w normalnym, codziennym trybie, ale nie wychodziło. Teraz mam tę „chwilkę” żeby coś napisać w miarę na spokojnie i oczywiście stało się tak, że te wszystkie tematy mi poulatywały. Zakręciłem więc maszyną losującą, żeby sobie trochę pomóc, blokada została uruchomiona i kulki zaczęły się kręcić.

No i – cóż za zaskoczenie – wyleciała Holandia.

Trochę się zbiegło to z tym, że przedwczoraj obejrzałem mecz Holandii z Ukrainą, i był to właściwie jedyny mecz który obejrzałem od deski do deski (oprócz naszego fantastycznego występu rzecz jasna) i to – jak taki totalny kretyn – w mojej pomarańczowej koszulce z napisem Nederland, którą dostałem lata temu od siostry, a która z kolei dostała ją w pracy. A to - zwłaszcza widząc, jak ci Holendrzy znów pięknie grają – jeszcze z kolei nałożyło się na fakt, że ja za tą Holandią najzwyczajniej w świecie się stęskniłem – we wrześniu minie rok od mojej ostatniej tam bytności, a co gorsza, z różnych powodów, ten następny raz, może nastąpić, jak to się mówi, „nie wiadomo kiedy”. Nie wiem jak to się stało, ale jakoś się z tym krajem przez te kilkanaście lat bywania tam i posiadania tam rodziny, związałem i naprawdę nie jest tak, że ja sobie próbuję dołożyć jakąś protezę aspiracji. Generalnie kiedyś bywałem sentymentalny, potem długo się z tego leczyłem, a dziś, to już naprawdę niektórzy mówią, że jestem lodowaty jak cisowianka z automatu. No ale jakoś mi za tą Holandią tęskno. Oczywiście, wiem. Ktoś powie – a za czym tam tęsknić, za tą krainą szubrastwa, rui i poróbstwa? I tu jest właśnie kłopot z wytłumaczeniem tego. Niech ktoś sobie wyobrazi, że jakaś osoba mówi mu, że jedzie do Polski. I teraz – czy jeśli ta osoba jedzie na tydzień do znajomych z Wilanowa polansować się na paradzie równości, to jest ta sama wizyta w Polsce, co powiedzmy wypad na tydzień na Podlasie? Albo w Bieszczady? I to jest ta różnica. Mój wyjazd do Holandii, taką jaką ja tam nie miejscu widzę, to jest wyjazd jakby do babci na Podlasie albo w Bieszczady, które ktoś jeszcze jakimś cudem przeniósł nad morze. Nie bierzcie tego porównania dosłownie, to tylko taki chwyt retoryczny. Gdyż Holandia to prostu jeden wielki stereotyp, a w głowach Polaków to stereotyp podwójny. Stereotyp na który oczywiście Holandia i Holendrzy zapracowali – i pracują – bardzo skutecznie od wielu lat. Już choćby wystarczy polubić Holandię za to, że tam niemal w każdym mieście jest jakiś zabytkowa świątynia katolicka, albo po prostu jakaś fantastyczna katedra, starsza, jak to niektórzy mówią, niż węgiel. I Holendrzy wcale, wbrew opowieściom różnorakich cwaniaków, których mam oczywiście na oku, wcale nie zamierzają ich wyburzać ani zamieniać na dyskoteki. Nie wierzcie w to. Holandia o te obiekty dba tak, że moglibyśmy się od nich uczyć.

Holandia to też kraj absolutnych sprzeczności i zaskakujących lokalnych specyfik, o których dopóki tam się nie pobędzie, raczej nie ma się pojęcia.

Od tych wszystkich przemyśleń, meczu z Ukrainą, mojej pomarańczowej koszulki i stereotypów, które często w Holandii zasiedlają jako twierdzę już nie Wilanów, a po prostu Wilanów wyobrażony jako wielkie zamczysko niczym z Tolkiena, w której funkcjonują wszystkie możliwe draństwa, pod którymi z kolei niczym te takie siedlisko robaków pod dużymi kamieniami, kotłują się nierozpoznane do końca interesy, do których koniecznie należy dodać słówko „twarde”, dotarłem do polityki. Bardzo, bardzo twarde są to interesy, a polityka i jej odcienie mają tylko i wyłącznie przysłonić owe interesy, tak jak na starych filmach maskowało się sztaby polowe. Nakładano na nie siatkę maskującą i wbijało się w nie chaszcze, co dawało efekt równoznaczny z tym, że kamuflaż stawał się ironicznym zawołaniem: halo, tu jesteśmy!

I to też jest, niestety, Holandia. Taka którą tam na miejscu można i trzeba mieć absolutnie gdzieś, i w praktyce jej nie zauważać. Dowodem na to jest moja siostra, która żyje tam bardzo dobrze kilkanaście lat, i nawet nie wiedziała że ichniejszy rząd podał się do dymisji. Cóż poradzić, że o tej prawdziwej Holandii pisać jest najtrudniej, bo najtrudniej pisze się o oczywistościach i o codziennej, tak zwanej, prozie życia. I ja trochę się do tego wszystkieo przykładam, bo znów porusze temat tej Holandii w kontekście negatywnym, ale - jak się okaże przy okazji puenty - wcale nie tak bardzo.

Niemalże symbolem i ucieleśnieniem takiej Holandii jest pewna pani, o której chciałem napisać już bardzo dawno temu, ale jakoś się nie schodziło, a teraz to wreszcie naprawię. Pani ta nazywa się Sylvana Simons.

żródło Wikipedia

Zanim opowiem coś więcej o pani Simons, należy jeszcze przypomnieć pewien fakt, który zapewne osobom, którym Holandia jest albo obojętna, albo – znów powtarzam, niesłusznie – wydaje się niepokojąca, mógł umknąć. Nie wiem, czy ktoś pamięta, ale pisałem tu u siebie w marcu, o tych ich wyborach parlamentarnych. W marcu, podkreślam. Mamy połowę czerwca i jak myślicie, jaki tam powstał rząd? Odpowiadam – nie powstał. Po prostu. Rządzi sobie ten stary, bo oni się z budowaniem koalicji nie spieszą. Te rozmowy koalicyjne to w ogóle temat na osobną opowieść. W każdym razie rządu nie ma, są negocjacje. I cała masa mniejszych lub większych kuriozów, które dzieją się w tle.

Jednym z owych kuriozów jest partyjka o nazwie Bij1. Ta cyferka 1 w nazwie była niejako proroctwem, gdyż w marcowych wyborach partia Bij1 zdobyła jedno miejsce w Tweede Kamer, czyli Izbie Reprezentantów, czyli przekładając to na nasze, chodzi o holenderski Sejm. Słówko Bij, brzmi w naszych uszach dość konkretnie, i cholera wie, czy partia o takiej nazwie, nie zrobiłaby w Polsce furory, ale tłumacząc owe Bij z niderlandzkiego dostajemy, uwaga, uwaga, nasze swojskie razem. Aż by się chciało napisać Razem, prawda? A pani Sylvana Simons jest holenderskim Zandbergiem, ujmując rzecz w skrócie. To szefowa tej partii i zarazem jej jedyna przedstawicielka w nowym parlamencie, który wykluwa się w bólach podobnych do tego, jaki odczuwają nasi piłkarze, gdy ktoś im każe grać pod jakąkolwiek presją.

Poza tym, Zandberg przy Sylvanie, to jest po prostu nudny stary eseldowiec, żeby nie powiedzieć, prawicowiec. Kim jest bowiem Zandberg? Produktem naszych skromnych elit, człowiekiem nie mającym nie tylko nic ciekawego do powiedzenia, ale też po prostu grubymi nićmi szytym cwaniakiem i nieudolną marionetką. Sylvana Simons zaczęła natomiast swoją karierę od pracy modelki, i dokazywania w holenderskim w takich programach jak „Sex quiz na plaży”. Wikipedia wyszczególnia etapy jej kariery, którą zaczęła już jako nastolatka. Tańce z gwiazdami, modeling, granie w serialikach, telewizja, i inne tego typu historie. To był tylko jak się okazuje, wstęp do tego, co Sylvana chciała robić w życiu naprawdę. A co chciała robić? Oczywiście walczyć ze złem tego świata. A co jest największym złem w tym świecie? Oczywiście dyskryminacja płci, rasizm i generalnie Sylvanie nie podoba się cały system, a nie tylko jego te starszne elemenciki. No i przez lata bycia "aktywistką", uczestnictwie w radzie miasta Amsterdam, dobiegła pani Sylvana do stołka w parlamencie. Oczywiście wszystko to nie po to by być "polityczką", co to to nie. Znamy tę melodię, prawda?

Sylvana sytuuje się jako osoba która reprezentuje uciskany stary i nędzny świat. Pomaga jej w tym kolor skóry, oraz pochodzenie, bo urodziła się w Surinamie, który z Holandią jest związany wieloma więzami, a mówiąc wprost był po prostu Holenderską kolonią i to jeszcze nie tak jakoś strasznie bardzo dawno temu, bo pełną niepodległość Surinam uzyskał w 1975. Czyli ledwie cztery lata po przyjściu na świat Simony. W Holandii ludzie mający rodzinne i kulturowe pochodzenie surinamskie są częścią ich codzienności. Moja siostra na przykład, gdy pierwszy raz skorzystała z pomocy lekarskiej w Holandii, została przyjęta przez panią doktor z korzeniami z Surinamu. Była to rezolutna mała czarnoskóra kobietka z pękiem dredów na głowie, już gdzieś po pięćdziesiątce. Moja siostra zrobiła głupią minę, bo na wejściu ta pani, widząc w komputerze pochodzenie siostry, powiedziała natychmiast z uśmiechem „dzień dobry”. Okazało się, że pani doktor studiowała medycynę … w Polsce. Ludzie z Surinamu w Holandii są wszędzie. I moim zdaniem żyje im się tam całkiem w porządku, a już na pewno nie można łączyć ich w żaden sposób z tak zwanymi uchodźcami, czy to z Maroka czy to gdzieś z innych Afganistanów, którzy siedzą w Holandii i robią tam różne dziwne rzeczy. U nas, często w gorącokrwistych i równie gorąco-głupich mediach prawicowych, wrzuca się ludzi z Surinamu do jednego wora. To jest absolutnie co innego, to jest ignorancja, to jest dramat.

No ale wiadomo było, że wcześniej czy później ktoś i tę mniejszość (która de facto jest trwałym już i zintegrowaną częścią społeczeństwa holenderskiego) wykorzysta do niecnych celów, i że oczywiście zrobi to ich własnymi, że tak to ujmę, ręcyma. Tymi ręcyma jest pani Sylvana. Najbardziej oburzona i najbardziej wykluczona Surinamka w Holandii, której nie przeszkodziło to wieku kilkunastu lat uciec z domu i szybko wpleść się do medialnego mainstreamu tego kraju, a co za tym idzie, po prostu ustawić.

Oczywiście – życie ludzkie nigdy nie jest proste. Mniejszość to mniejszość i zapewne bycie nią, gdziekolwiek by to nie było, ma swoje czarne strony. Moja siostra, będąc przez lata mniejszością polską w Holandii nie raz i nie dwa zderzyła się z różnymi kiepskimi sprawami, bo wbrew temu, co u nas się ludziom w głowach roi, Holendrzy, oprócz tego że najczęściej są dosyć sympatyczni, potrafią być przeokropnymi mendami. Mojej siostrze jednak nie przyszło do głowy, by zakładać tam partię. A Sylvana i owszem, założyła. Problemy mniejszości surinamskiego pochodzenia w Holandii są, jak to bywa na lewicy tradycją, jedynie katapultą do prowadzenia niezwykle agresywnej już nie lewackiej a po prostu satanistycznej w rozumieniu prawdziwego znaczenia tego słowa, retoryki. Robi to kolosalne wrażenie, gdyż widzimy na zdjęciach sympatyczną na pierwszy rzut oka babeczkę, która z uśmiechem na twarzy, opowiada że chce żeby wszystkim żyło się super na świecie, ale najpierw trzeba wszystko, co ta stara konserwa sobie wymyśliła przez wieki, rozpirzyć w drobny mak, a dopiero potem budować na nowo imperium szczęścia.

Pani Sylvana Simons, gdy jej partyjka wtoczyła się do parlamentu, wypłynęła od razu na wszystkich możliwych portalach szerzących szczęście wiekuiste i demokracje na jednym wdechu. Takim jak bardzo ciekawy portal o nazwie openDemocracy. Portal ten, oprócz tego że jak udało mi się „ustalić” ma korzonki brytyjskie, to jest po prostu istna jama zła. Tam jest naprawdę wszystko, co tylko może sobie człowiek wyobrazić na samo słowo „lewica”. Jest i weganizm, i prawa kobiet, i artykuły o Babci Kasi, walka o legalną aborcję na życzenie, a nawet kiedyś mignął mi tam „materiał śledczy”, o tym jak rząd polski wspiera katolickie ku-klux-klany, i leje w nie miliony euro. Nie mogło też i nie być tam wywiadu z Sylvaną. Zaczerpnę z owego portalu ledwie kilka cytatów, mam nadzieję, że mnie za to nie zamkną. Co ciekawe jak informuje owa strona pod wywiadem z panią Sylvaną:

* Ten artykuł został zmieniony 5 stycznia 2021 r., aby usunąć twierdzenie, że Simons była pierwszą czarnoskórą kobietą, która założyła partię polityczną w Europie.

Jak rozumiem, ktoś się obraził o takie dyskryminacyjne tytuły w turbo-progresywistycznym medium.

Ale, ale, oddajmy juz głos naszej bohaterce:

„Skupiam się przede wszystkim na zjednoczeniu ludzi, których życie jest zagrożone przez te skrajnie prawicowe ruchy, i stworzeniu silnej siły, która będzie im przeciwdziałać”.

Przekaz który wylewa się z wywiadów i rozmów z Sylvaną jest prosty, jak budowa kunsztownego cepa. Wszystko w tej chwili jest prawicowe i niebezpieczne. Bo prawicowość to nie są hasła, ani hajlowanie. Prawicowość, to takie coś, co człowiek dostaje od świata, jak grzech pierworodny, z którym każdy musi przez całe życie się wewnątrz siebie użerać. Sylvana uważa, że Holandia (pozdrawiam stereotypy z tego miejsca) jest krajem do szpiku kości prawicowym i konserwatywnym, a te wszystkie „progresywne” elementy którymi się szczyci naokoło i które uczyniła swoimi emblematami pijarowymi, to są właśnie tylko i wyłącznie owczą skórą, pod którą siedzi konserwatywny wilk. Sylvanie nie podoba się cała struktura państwa, która jest jej zdaniem jednym wielkim rozsadnikiem niesprawiedliwości, segregacji rasowej, oraz, ekhm, nierówności społecznych i ekonomicznych. Opresja zaczyna się już zdaniem Sylvany na samym dole, w samych umysłach upiornie konserwatywnych Holendrów, i żadna reedeukacja nie jest im w stanie już pomóc. Innymi słowy, tłumaczę to dla czytelników wprost. Sylvana uważa, że Holendrzy to faszyści, a im bardziej są umoczeni w holenderskie struktury rządowe, ekonomiczne i administracyjne, i zarazem im bardziej mają na ustach progresywistyczne hasełka, tym bardzie w tej sposób okazują się faszystowscy.

Chociaż ma nadzieję na przyszłoroczne wybory, Simons wie, że zmiana strukturalna oznacza grę na dłuższą metę. „Wyniki nie dotyczą dziś ani jutra. Wyniki dotyczą następnego pokolenia, a nawet następnego pokolenia”.

Sylvana jest jak nakręcona, wszędzie widzi nierówności, asymetrię i inne okropieństwa. Chce z tym wszystkim walczyć, ile się da. Długo by można to wszystko cytować, tego naprawdę nie da się streścić w kilku słowach. NA dole tradycyjnie wrzucę link do tego artykułu, jeśli ktoś nie chce się męczyć, trzeba to w Chromie sobie przetłumaczyć i już można czytać. A myślę że warto.

„Chcemy zainstalować Ministerstwo Równości, aby upewnić się, że rząd sam stosuje wszystkie ustanowione przez siebie zasady i prawa. Opowiadamy się również za sądem konstytucyjnym, którego obecnie nie mamy w Holandii – co oznacza, że ​​mamy całe to ustawodawstwo, które może być niezgodne z konstytucją. Dlatego ochrona ludzi przed rządem jest dla nas bardzo ważna”.

Na sam koniec artykułu w openDemocracy mamy niemalże zawołanie o to, żeby uruchomić wreszcie kwestię reparacji dla wszystkich tych terytoriów, które kiedyś były koloniami, a ludzie z tych kolonii się wywodzący, powinni dostać za to wszystko odszkodowania. Za to, i za oczywiście wszystkie późniejsze dyskryminacje, które im zafundowano. I tak to jest właśnie z tą lewicą – wcześniej czy później, wyłazi szydło z worka. O co chodzi? Chodzi o pieniądze, zwane nazywane też czasem przez niektórych „eciepecie”. Im więcej radykalizmu i pustosłowia ideologicznego, tym większa potrzeba i większe łaknięcie ogromnej ilości „eciepecie”. Ktoś ma zapłacić, a ktoś ma te pieniądze wziąć i potem je dystrybuować. Tutaj mamy całe sedno, całe clue.

Ruch Black Lives Matter, który tego lata wywarł również wpływ na Holandię, oznaczał znaczącą zmianę dla Simons. „Ludzie naprawdę rozumieją teraz, że rasizm nie jest czymś bardzo odległym. Rasizm jest teraz zdecydowanie na porządku dziennym w Holandii” – mówi stanowczo. „To było w porządku dziennym w przeszłości, ale myślę, że daliśmy mu stałe miejsce”.

Cóż w tej opowieści może być pocieszającego? Znów musze pozdrowić polską ideową prawicę medialną i jej stereotypy, z których chcą żyć podobnie jak „uciemiężone” elity z „cuemiężenia” mniejszości surinamskiej. Pocieszające musi być bowiem to, że partia o nazwie Bij1, dostała od Holendrów, od tych rzekomo zlewaczałych do bólu Holendrów takie a nie inne poparcie. Dokładnie jedno poparcie, które dało się przełożyć na jeden stołek w parlamencie, gdzie panie Sylvany będą mogły przez cztery lata lobbować za „eciepecie” dla „uciemiężonych gejów i Surinamczyków”. Jedno miejsce. I 80 tysięcy głosów. Na prawie 10 milionów głosujących. 0,84%. I to pomimo tłuczenia ich tą ideologią i tymi głupotami od dekad.  Nie wiem jak innych, ale mnie to pociesza i sprawia, że tęsknię za Holandią jeszcze bardziej. 

„Jesteśmy opozycyjni i właśnie tam powinniśmy być. Nie chodzi o zdobycie dwudziestu miejsc i przejęcie. Najlepiej byłoby, gdybyśmy nie byli już potrzebni” — mówi Simons. „Ale na razie, jako dyrektywa i siła destrukcyjna, musimy być tutaj”.

Jedno miejsce, Sylvana, jedno miejsce. Nic więcej nie dostaniesz.

Sylvana w... Al Jazzira

https://en.wikipedia.org/wiki/Sylvana_Simons

https://en.wikipedia.org/wiki/BIJ1

https://www.opendemocracy.net/en/5050/meet-first-black-woman-found-political-party-europe/



tagi: holandia 

Marcin-K
15 czerwca 2021 17:28
22     1606    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

olekfara @Marcin-K
15 czerwca 2021 18:22

Jedno miejsce? ona może w jakimśm castingu uczestniczy. Wię może być różnie. Kamala w Stanach.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @olekfara 15 czerwca 2021 18:22
15 czerwca 2021 18:28

Ona jest na sto procent wystawiona i ustawiona przez wiaodme siły, to że nastolatka z Surinamu, taka biedna i uciemiężona że szybko dostała się do holenderskich mediow i elitki, to historia dla naiwnych. Holenderski establiszmęt ten ekonomiczny a co za tym idzie polityczny nie chce jej dać zostać choćby kimś takim jak Holownia u nas. Nie zostanie Kamalą w Holandii, to się nie wydarzy.

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @Marcin-K
15 czerwca 2021 18:31

Czytałam z wielkim zainteresowaniem,nie z tego powodu,że trochę zwiedziłam Holandię,ale dlatego ,że mnie ostatnio niepokoi. Chodzi o łatwość i zupełną swobodę do zakładania partii.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Partia_na_rzecz_Mi%C5%82o%C5%9Bci_Bli%C5%BAniego,_Wolno%C5%9Bci_i_R%C3%B3%C5%BCnorodno%C5%9Bci

No niestety ub.roku sędzia holenderski zezwolił tej partii na oficjalny byt ,mimo że jednym z założycieli był pedofil poprzednio karany za czyny pedofilskie.A statut i postulaty tej partii wyraźnie określają oficjalne czyny pedofilskie.

Wszystkie antyfake wieści tłumaczą się,że Rząd holenderski nie ma wpływu na zakładanie partii.Ale partia PNVD -pod śliczną nazwą miłości bliźniego-wyraźnie domaga się legalizacji czynów pedofilskich.Już raz zdelegalizowano tą partię,lecz wstyd ,aby w centrum Europy coś takiego zalegalizować.I pomyśleć ,że w centrum Europy -Polskę wyzywa się od ciemnogrodu. Bo gdyby w Polsce ktoś wpadł na taki pomysł,to cała Europa plułaby na Polaków...

 

zaloguj się by móc komentować

ArGut @Marcin-K
15 czerwca 2021 18:56

Mark Rutte według słów pani Sylvany to wręcz taki jowialny prawicowy polityk z holenderskiego nadmorskiego Podlasia, może nawet z zacięciem rasistowskim. To jego rząd zabierał to czego nie powinien. 

Jakie są szanse i nastroje w Niderlandach, na powiększenie puli miejsc w parlamencie dla partii pani Sylvany ? 

zaloguj się by móc komentować

ArGut @Marcin-K 15 czerwca 2021 18:28
15 czerwca 2021 19:03

To BIJ1 może być taką odpowiedzią na łatwość, tworzenia partii i wpisywać się w zapotrzebowanie na "partie chaosu". Tu nawiązanie to BTWSelena o innej partii, która chce inne chaotyczne cele realizować. Skoro holenderski establiszmęt ten ekonomiczny to beton konserwatywno - liberalny, nie pokazujący "robaków z pod kamieni".

zaloguj się by móc komentować

chlor @Marcin-K
15 czerwca 2021 19:27

Holandię widziałem tyle ile było widać z autostrady. Żadnego wiatraka, tulipana, krowy holenderskiej. Pustkowie, krzaki jak wszędzie. Byłem zawiedziony.

 

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @chlor 15 czerwca 2021 19:27
15 czerwca 2021 20:49

Ale to dziwne, bo tam przy autostradach widac i wiatraki, i krowy, i owce, i różne rzeczy:) Widocznie jakiś niefart.

Nikomu Holandii na zwiedzanie polecał nie będę, bo to jest wszystko kwestia gustu, a to na pewno nie są ani Włochy, ani Indie. Ale uważam, że warto odwiedzić, zwiedzić duże miasta, zobaczyć katedry, podjeść dobrej ryby, zajrzeć na tradycyjne targi. Albo do Alkmaar na targ serowy, wątpie żeby dałoby się gdzies zjeść lepszy ser, a mówię to ja, człowiek który za serem specjalnie nie przepada.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @ArGut 15 czerwca 2021 19:03
15 czerwca 2021 20:56

W Holandii jest bardzo specyficzna ordynacja. Praktycznie nieistniejący próg wybórczy pozwala wchodzić do parlamentu nawet małym partyjkom. Oni z zasady stworzyli taki system, żeby rozdrobnić parlament, a potem rządzić w koalicjach, ucierać sprawy itp. Nie ma tam mowy w ich tradycji o rządzie jednej partii, być może to wynika ze starych tradycji miejskich. Pamiętajmy że Holandia jest o tyle dziwnym państwem, że ono nie mając tradycji monarchistycznych, otrzymała monarchię przez wciśnięcie jej w brzuch - chyba jako żart sytuacyjny - przez Francuzów.I do tej pory Holendrzy nie rozumieją po co im ta monarchia, poparcie dla niej spada. W mediach w czasie pandemii kolorowa prasa ujawniała sytuacje w których członkowie rodziny królewskiej szybciej dostawali testy itp. Oczywiście mówimy tu o pewnego rodzaju dekoracjach. Po brexicie dużo firm brytyjskich próbowało się ewakuować do Holandii, zarejestrowano ogromne wzmożenie rejestracji tego typu przenosin. W kampanii uwidocznił się publicznie temat tego, czy Holandia może być rajem podatkowym. Holendrzy - ich elity mam na myśli - są wciąż w szoku po brexicie, bo oni traktowali trochę Anglię jak my USA, jako swoich większych opiekunów, którzy ich będą pilnować przed złymi Niemcami.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @BTWSelena 15 czerwca 2021 18:31
15 czerwca 2021 21:01

Trzeba pamiętać, że społeczeństwo holenderskie nie jest w tych kwestiach monolitem. Po ostatnich marcowych wyborach ich wszystkie gazownie lały łzy, że Holandia przesuwa się krok po kroczku w stronę Węgier i Polski, partie otwarcie lewicowe zanotowały bardzo słabe wyniki, władza została w rękach liberałów ekonomicznych, lokalna prasa nazywa partię Marka Rutte prawicową. ja wiem że to w naszych uszach brzmi śmiesznie, ta prawica, ale na ich warunki tak to wygląda. Nie mówiąc o tym, że bardzo dużą na ich warunki partią jest partia Wildersa, który pełni tam rolę w mediach Korwina skrzyżowanego z Kaczyńskim. Wilders ostatnio powiedział, że dziennikarze mainstreamowi to szumowiny. Wszyscy wiedzą, że w Holandii istnieje ukryta bardzo i przypudrowana chęcią korzystania z wolnego rynku w Europie niechęć do Unii Europejskiej. Ekscesy w rodzaju tego, który Pani przywołała sa niestety faktem, natomiast trzeba pamiętać, że one nie uzyskują w Holandii szerszego poparcia, są marginesem, głośnym, bulwersującym, ale marginesem.

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @Marcin-K 15 czerwca 2021 21:01
15 czerwca 2021 22:04

Ja wiem panie Marcinie,że w każdym normalnym kraju założenie takiej partii byłoby marginesem,lub wcale ... Ale sam fakt,że Holandia zmaga się z tą partyjką chyba od 1982 roku jest kuriozum i wstydem dla Europy.Członkowie tej partii,czy stowarzyszenia,są karani za przestępstwa kryminalne na dzieciach,a jednak Sędziowie uznali , że tworzenie partii pedofilów jest zgodne z prawem, ponieważ prawo do tworzenia partii politycznych jest jednym z podstawowych praw demokracji.

Wyrok ten został wydany ,no właśnie gdzie ?-w państwie gdzie znajduje się Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości.Ja przepraszam,ale taką demokrację to mam....gdzieś...Już raz delegalizowali tą partię,więc "demokracja"dla przestępców? Nie chcę budować teorii spiskowej,lecz skojarzyłam to z całą na siłę wtykaną nam"legalizację"LGBT,bo to przecież demokracja i wolność,i gromy sypią się na Polskę,że jesteśmy tacy zacofani i nie rozumiemy tego.No proszę pedofilom udało się przekonać mimo wszystko Sędziów i nie odmówili im demokracji... A pana notka jest naprawdę ciekawa....plus..

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Marcin-K 15 czerwca 2021 20:49
16 czerwca 2021 07:04

Krowy ładniejsze od pań, oczywiście ;) 

zaloguj się by móc komentować


atelin @Marcin-K
16 czerwca 2021 08:27

A Panu Marcinowi plus za schrzanienie mi dnia.

zaloguj się by móc komentować

malwina @Marcin-K
16 czerwca 2021 08:40

"Mniejszość to mniejszość i zapewne bycie nią, gdziekolwiek by to nie było, ma swoje czarne strony. "  - no to pan pojechał:)

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @atelin 16 czerwca 2021 08:26
16 czerwca 2021 10:16

No proszę ,jaki ten Orban rebeliant jednak.Nasza umiłowana Unia tak się stara intensywnie już od u.b roku pierwszym dokumentem UE"Zbyt wielu ludzi nie może być sobą bez strachu",a tutaj Orban wyskakuje z delegalizacją.Czyli większa "ciemnota niż" w Polsce...

 

zaloguj się by móc komentować

Paris @Marcin-K
16 czerwca 2021 10:25

Straszne  jest  to,...

...  co  wlasnie  Pan  opisal  !!!

Patologia  i  dekadencja  na  kazdym  poziomie...  mam  nadzieje,  ze  wkrotce  TOTO  pomaranczowe  zdechnie,  bo  tu  nie  ma  o  czym,  a  przede  wszystkim  Z  KIM  gadac,...  a  juz  o  wspolpracy  to  mowy  nie  ma  !!!

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Paris 16 czerwca 2021 10:25
16 czerwca 2021 12:01

To jest sztucznie zaprogramowane, coś jak te takie tanie paczkowane obiady w biedronce. NIkt normalny nie chce tego spożywać. A rozgłos jaki im towarzyszy bierze się z krzykliwości i dostępu do mediów, w zasadzie nieograniczonego. Sam fakt, że w Holandii taka pani, ze swoimi wpływami, grająca na wszystkich możliwych strunach emocji, wspierana przez korporacj itp zdobyła mniej niż 1% poparcia, jest na to - moim zdaniem - dobitnym dowodem.

Pewnie jak zdechnie, to wystawią inne - ale mają szklany sufit bardzo nisko zawieszony. Nikt nie traktuje tych propozycji powaznie, oprócz kilku wariatów. Przyczepiają się tam ci którzy myślą że na tym coś zarobią. Jak przestanie się opłacac, to wtedy to zostawią.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @malwina 16 czerwca 2021 08:40
16 czerwca 2021 12:02

Ja nigdzie nie pojechałem, siedze tutaj, przy swoim biurku...

A o co chodzi z tym że pojechałem?

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @BTWSelena 15 czerwca 2021 22:04
16 czerwca 2021 12:05

Proszę uwierzyć, że nie jest tak, że w Holandii wszyscy ludzie to akceptują. Moim zdaniem nawet większość (powiedzmy 55 do 45) Holendrów ma świadomość tego co się dzieje wokół nich - wystarczy poczytać ich komentarze pod ich you tubem politycznym.

A wszystkie te sprawy z sądami, trybunałami itp to są środki nacisku na innych, sterowane przez kogoś w ukryciu - Holenderskie elity są tylko do tego wykorzystywane, jako podwykonastwo.

Sprawy sa jak zwykle, złożone:)

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Grzeralts 16 czerwca 2021 07:04
16 czerwca 2021 12:07

No jak by tam były jeszcze tak ładne kobiety jak w Polsce, to już bym się na pewno tam przeprowadził:)

Jest kiepsko pod tym względem, nie ma co ukrywać. Wychodzą lata mieszania się ze sobą.

Ale czasami, niektóre Holenderki, jak sa młode, to nawet jeszcze są całkiem ok.

zaloguj się by móc komentować

malwina @Marcin-K 16 czerwca 2021 12:02
16 czerwca 2021 12:45

w niektórych konetkstach lepiej używać przymiotnika "ciemny" niż "czarny":)

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować