-

Marcin-K

O sprawach, które nie chcą ani czekać, ani wiecznie trwać

Popatrzyłem chwilę na media i dotarło do mnie, z całą już mocną, przekonanie, że coś się we mnie nagle, w ciągu dosłownie kilku miesięcy, nieodwracalnie zmieniło. To mianowicie, iż - tu przykład - patrzę na tę bieżączkę, która mnie jeszcze ledwie chwilę wstecz niesamowicie potrafiła zainspirować, i jedyne co czuję to - obok oczywistego zażenowania - absolutna obojętność. Pójdę w tych refleksjach jeszcze dalej. W ostatnim czasie zauważyłem, a właściwie to uświadomiłem sobie to wreszcie w pełni, iż w ogóle z każdym kolejnym dniem patrzę na to co nazywamy rzeczywistością jakby z jakiegoś takiego oddalenia. Trochę jakbym obserwował to z pozycji gracza grającego w komputerową grę strategiczną. Im mniejsze i głupsze sprawy, które kiedyś ochoczo podnosiłem z ziemi niczym stare pety, tym stają się dla mojego oglądu mniej istotne, interesuje mnie tylko ogół, i to w coraz bardziej "ogólnym" zakresie. Wytłumaczenie tego wszystkiego być może najprościej złożyć na karb upływającego wieku, i do tych wszystkich związanych z tym mechanizmem rozmaitych przeistoczeń, które dotykają nie tylko naszą psychikę, ale też zwykłe zdrowie. Przeistoczenia te spadają na nas zwykle nagle, nigdy nie jesteśmy na nie gotowi. To tak jak ze wzrokiem. Miałem zawsze dobry, a teraz coraz częściej widzę plamy i odsuwam telefon od oczu, jak nie przymierzając mój własny ojciec. Niby informowała o tym wszystkim już dawno temu Anna Jantar w piosence pod tytułem "Nic nie może przecież wiecznie trwać", ale tak to z nami często bywa - mamy oczy a nie widzimy, mamy uszy... Głowa chce i czuje się jeszcze młoda, ale jednak przecież pesel się cudownie nie cofnie.

Czytam na przykład w internecie, że któraś bodajże dzielnica w Warszawie - ponieważ jak wiemy, urzędnicy nie są teraz od zajmowania się sprawami prozaicznymi - wprowadziła superasty program walki z czymś, co popaprańcy nazywają "wykluczeniem menstruacyjnym" czy jakoś tak, może ktoś mnie poprawi w razie czego. W którejś ze szkół powieszono specjalne pojemniki z chusteczkami dla - przepraszam - miesiączkujących dziewczynek, a na oddzielnych zajęciach planują weseli urzędnicy "uczulać" populacje chłopców na menstruacyjne problemy dziewcząt. Patrzyłem kilka chwil na tę informację i poczułem się trochę jak mój śp. dziadek, który już w latach 80-tych dziwił się mnie i mojemu ciotecznemu bratu, że możemy siedzieć w ogóle przed telewizorem. Dziadek, który przeżył wojnę na polu bitwy, i okupił ją problemami osobistymi i ciężkim alkoholizmem, dnie całe spędzał w pasiastej piżamie siedząc na stołeczku i słuchając małego przedpotopowego radyjka. Teoretycznie powinienem się na tle tej informacji o wykluczeniu menstruacyjnym jakoś zafrapować, albo przynajmniej złośliwie uśmiechnąć... A tu nic, pustka. Dodam od razu dla zaniepokojonych moją ewentualną depresją - pustka ta jest bardzo przyjemna, bowiem dziadek siedzący przy radyjku w piżamie, wyposażony już  w pełni w świadomość, iż pewne sprawy i tak go nie dotyczą i w związku z tym mało go też obchodzą, czuł się najbardziej szczęśliwy. I ja również odczuwam przyjemność, gdy coraz więcej spraw z telewizora mam gdzieś.

Ja nie jestem jeszcze stary jakoś, jeszcze oczywiście żyję i pożyć planuję, chcę uczestniczyć w grze, ale muszę też mieć pełną świadomość zachodzących we mnie zmian. A te wykraczają poza media i to co się dzieje wokół mnie. Zaczyna bowiem zaskakiwać mnie też rozwój technologii, i to nie tych bartosiakowych, kosmicznych, ale zwykłych codziennych. Od zawsze byłem z technologiami za pan brat, interesowały mnie wszystkie możliwe nowinki, a z kumplem moim potrafiliśmy siedzieć całe noce i bawić się do upadłego najnowszymi wtedy a z dzisiejszej perspektywy niewiarygodnie prymitywnymi programami graficznymi. Dziś sytuacja jest taka, że co chwilę słyszę że pojawia się nowa użytkowa technologia a informują mnie o tym fakcie coraz młodsi ludzie. Zrobiłem sobie ostatnio rachunek sumienia i wyszło mi że najbardziej widać ten pęd w tym, jak wygląda moja praca zawodowa po ponad dwudziestu latach jej wykonywania. Projektowanie architektoniczne wygląda dziś w porównaniu z tym co było ledwie dwie dekady temu (a nawet właściwie i dekadę już) jak całkowicie inna branża, jak jakieś średniowiecze właściwie.

Gdy ja wchodziłem do zawodu pod koniec lat 90-tych zdarzyło mi się jeszcze jako początkującemu leszczowi kreślić rapidografami, takimi zwykłymi, na tusz. Oprogramowanie CAD powoli wchodziło do Polski i widziałem starsze pokolenie architektów, (często w wieku jakim jestem ja dziś) które już się na to nie załapało. O tych starszych stażem już nie wspominam. Oni często nie umieli w ogóle włączyć komputera i brzydzili się nimi. Proza życia pracowni architektonicznej wyglądała tak, że funkcjonował tam na całego niemal kastowy podział na młodych i starych. Starsi architekci w rogowych oprawach siedzieli przy deskach ćmiąc nieraz przy nich mocne papierosy, popijali kawę typu szatan w szklankach z peerelu, wspominali stare czasy z państwowych mega-budów i nigdzie się nie spieszyli. Mówiło się do nich zawsze na pan, a jak któryś wchodził do pokoju, to my młodzi, niczym subiekci w Lalce, wstawaliśmy na baczność. Proces projektowania rodził się z niby mgły, trwał w nieskończoność i biegł od lat ustalonym torem. Gdzieś na końcu wreszcie, po niekończących się wymianach podkładów na rulonach papieru, drukowano dokumentację w wyświetlarniach, a wracała ona do pracowni w pudłach i śmierdziała amoniakiem. Zawoziło się to inwestorowi i często zapadała wielomiesięczna cisza. Na to wszystko nakłada się nieraz zima, spadały śniegi, świat ścinał mróz wraz z wszelkimi możliwymi budowlanymi zamiarami. Pracownia do życia i rozwiązywania problemów budziła się, niczym niedźwiedzia gawra, gdzieś na początku marca.

Dziś to wszystko brzmi jak sen wariata.

Absolutnie wszystko robi się na komputerach, często zupełnie zdalnie. Rzadko kto robi tradycyjne koordynacje, gdzie wszyscy inżynierowie przez godzinę opowiadali sprośne kawały - teraz spotykamy się na teamsach, załatwiamy w moment sprawy i rozpływamy się w powietrzu. W zasadzie nie wykonuje się de facto tradycyjnej dokumentacji. Uczestniczyłem czas jakiś temu przy sporej całkiem inwestycji, przy której całą budowę obsłużyłem z poziomu komputera i telefonu, a sam projekt oddaliśmy dopiero na końcu, gdy dany obiekt już stał, by inwestor mógł sobie go postawić na półce na pamiątkę. Wszystko wydawaliśmy w czasie rzeczywistym. Budowa budowała, my projektowaliśmy i słaliśmy to w bój. Wizyty na budowach też już często tracą sens - dzwoni kierownik budowy, przełączamy się na wideo-telekonferencję, on pokazuje gdzie ma problem, rozwiązujemy go, przełączając się z trybu video na współdzielenie ekranów i już. Same budowy i inwestycje kręcą się, dzięki zmianie pogody też ale i rozwojowi technologii budowlanych i inżynieryjnych, równiutki rok. Wokół mnie pojawiają się coraz młodsi ludzie, coraz bardziej kompetentni i coraz szybciej myślący. Ostatni przyszedł na budowę jakiś chłopak, myślałem że to jakiś student, albo czyjś syn. A on mi się przedstawia jako główny projektant instalacji elektrycznych z wszystkimi możliwymi kwitami.

I końca nie widać tych przyśpieszeń. Programy typu BIM, okulary do wirtualnej rzeczywistości, i inne kosmosy. Nawet w Polsce można już próbować załatwić całą procedurę uzyskiwania pozwolenia na budowę w trybie on-line. Wiadomo, jeszcze u nas to raczkuje, ale domniemuję że za rok, dwa będzie to już w pełni hulało, bo nikt już nigdzie nie chce na nic czekać. Muszę być czujny jak ważka, bo jeszcze dwa lata temu "czegoś się nie dało zrobić", a dziś już technologia materiałów, wyposażenia, czy inżynierii budowy już na to na luzie pozwala.

A tu ja się nagle dowiaduję, że jest jakaś kolejna aplikacja "do czegoś tam". Jeszcze się nie przymierzam do krzesełka i radyjka, ale może trzeba się zacząć już rozglądać za wygodna piżamką?

Na to oczywiście nakładają się te nieszczęsne media i polityka. Coraz częściej przypomina mi to wszystko zabawę, którą uskuteczniałem niegdyś ze swoim kotem. On najbardziej lubił, jak wyciągałem z szuflady taki wskaźnik laserowy i zaczynałem nim śmigać po ścianach, podłodze i meblach. Dostawał wtedy istnego szaleństwa. Mógł tak fruwać po mieszkaniu za tym czerwonym świetlistym punkcikiem naprawdę długo i trudno było go zmęczyć.

Patrzę na tę granicę i mój coraz bardziej kostyczny umysł konkluduje to jedynie przerażeniem, że w Polsce są ludzie, którzy nie rozumieją powagi sytuacji i nie dość że sami albo to bagatelizują albo wręcz nie podoba im się, że ktoś na tej polskiej granicy robi swoją robotę, ale też wspiera głosami tych, którzy najchętniej by te granice polikwidowali a potem spieprzyli gdzieś do Rumunii, tfu, Brukseli. Uważam że takie osoby powinny być natychmiast aresztowani a w najlepszym razie internowani, lub pozbawieni obywatelstwa. Skoro tak nie jest, to znaczy że wciąż to nasze państwo jest słabiutkie. Każda inna analiza tej sprawy wydaje mi się jałowa.



tagi: refleksje 

Marcin-K
19 listopada 2021 13:22
25     1886    13 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @Marcin-K
19 listopada 2021 14:35

Tusk właśnie stanął na czele najodważniejszych oddziałów, oświadczył, że jeśli jest taka potrzeba, należy strzelać. Już jest pozamiatane, wystraszyli się tych 150 przedstawicieli kompanii moskiewskiej z Londynu, którzy tu przyjechali budować mur. A mogli to przecież załatwić przez wideokonferencję...technologia idzie do przodu przecież. A ci nie, muszą być na miejscu...niezwykłe, prawda?

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Marcin-K
19 listopada 2021 14:38

Projektować można, ktoś jednak musi fizycznie rączkami własnymi zbudować:) Tego póki co nie da się przeskoczyć.

A Tusk? Wcale mnie nie zdziwiłoby, gdyby po odejściu Kaczyńskiego to on przejął nagle jego rolę i stał się najbardziej patriotycznym politykiem w Polsce. Kto wie jakimi ścieżkami mogą podażać interesy Kompanii

zaloguj się by móc komentować


Marcin-K @gabriel-maciejewski 19 listopada 2021 14:40
19 listopada 2021 14:52

To prawda - a Zychowicz premierem.

zaloguj się by móc komentować

tadman @Marcin-K
19 listopada 2021 16:11

[...] które kiedyś ochoczo podnosiłem z ziemi niczym stare pety (...) - bardzo oszczędna poetyka. Proszę nie ustawać w pisaniu, bo takie smaczki pozostają w pamięci.

Podobnież ostatnia porażka Igi była spowodowana PMS i gdyby trener w szkole objęty był programem pt "wykluczenie menstruacyjne" to aż strach pomyśleć gdzie zaszłaby Iga w WTA Finals.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @Marcin-K
19 listopada 2021 16:40

Tak widać z Polski. A co widać z zagranicy? Gdzie ta Polska właśnie i z kim u władzy?

Ok, właśnie Brytyjczycy dowiedzieli się, gdzie leży z czym niemałe mieli kłopoty dotychczas. Dla nich była Rosja, a potem Niemcy już, tak idąc na zachód, autentyczne

________

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @tadman 19 listopada 2021 16:11
19 listopada 2021 18:39

O matko... Tylko czekać aż będą odrebne turnieje tenisowe dla tenisistek z PMS. Ja miałem kiedys nadzieje że im wszystkim się szybko skończą pomysły na przesuwanie tych granic, ale widać mam za słabą wyobraźnię...

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @cbrengland 19 listopada 2021 16:40
19 listopada 2021 18:40

Ktoś tam jest. Mogło być gorzej. Z moich doświadczeń wynika, że ludzie z zachodu zawsze będą dziedziczyli pogardę dla ludzi ze wschodu i to się nigdy nie zmieni.

zaloguj się by móc komentować

chlor @Marcin-K 19 listopada 2021 18:40
19 listopada 2021 19:01

To chyba nie jest stopniowane na zasadzie: belgowie gardzą holendrami, holendrzy niemcami. Raczej mimo drobnych wzajemnych złośliwości wspólnie uważają że jednolita Barbaria zaczyna się na wschód od Odry. Skokowo.

 

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @chlor 19 listopada 2021 19:01
19 listopada 2021 19:06

Dokładnie tak. Rozmawiałem wielokrotnie z różnymi Holendrami. Moja siostra ma ich na co dzień wokół siebie od 13 lat. Nie da się zwalczyć ich wizualizacji że my nie mamy nawet sygnalizacji świetlnej na ulicy, że mordujemy sie na ulicach, a jedzenie znajdujemy w śmietnikach. Nawet jak któryś się tu przypadkowo pojawi, i zobaczy normalną cywilizację to jest przekonany że to tylko taki wycinek dla turystów, jak w Korei Płn. To siedzi w ich głowach i duszach. Pewnie zaoowcuje w końcu w przyszłości czymś "ciekawym".

zaloguj się by móc komentować

bozenan @Marcin-K
19 listopada 2021 20:08

No jakże się cieszę, że weszłam tu do Ciebie w ten piątkowy wieczór...świetny tekst.

Ostatnio natknęłam się w księgarni na jakąś książke typu "filozofia dla każdego", przekartkowałam i znalazłam taki oto akapit, mniej więcej  (przytaczam z pamięci): jeśli wierzysz w to, że umrzesz, to jakie znaczenie ma dla ciebie termin w pracy, wkurzająca rzeczywistość itp.?

Odrzuciłam książkę zblazowana, boższ, co za banały. Ale taka jest prawda. Co mnie może aż tak podekscytować w obliczu prawdy oczywistej, nieuchronnej?

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że takie myślenie to zdecydowanie przejaw poszukiwań wygodnej piżamki i stołeczka. Radyjko zamienię na literaturę klasyczną, w dużej części angielską. 

 

Z drugiej jednak strony, czasem nóżka sama chodzi, jak zagrają jakiś fajny kawałek. A mój śp. Tata, inżynier meliorant, jeszcze kilka lat temu robił na zlecenia projekty, mimo, że nigdy nie dotknął komputera, obliczenia robił na najbardziej prymitywnym kalkulatorze, jaki widziałam (taki duży, na prąd, z kabelkiem) i wszystko rysował na stole w salonie, na papierze milimetrowym, czy jak się to nazywa. Był dokładniejszy niż program komputerowy, stąd miał co chwilę zleceniodawców. 

Ech, życie

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @bozenan 19 listopada 2021 20:08
19 listopada 2021 20:26

To jest ciekawe że wciąż, mimo tej całej techniki i komputerów, spotykam czasem jeszcze takich inżynierów starej daty, którzy nadal pracują analogowo. Już sa na uboczu, wielkie inwestycje ich omijają, ale wciąż funkcjonują przy mniejszych robotach. Coraz mniej ich niestety...

zaloguj się by móc komentować

kskiba19 @cbrengland 19 listopada 2021 16:40
19 listopada 2021 20:39

Elity wiedzą. Reszcie to życia niepotrzebne. Tak Brytyjczycy są hodowani.

zaloguj się by móc komentować

chlor @Marcin-K
19 listopada 2021 20:41

Rysunki to był mój koszmar w technikum i na studiach. Grafionem i piórkiem. Piórko do napisów i do rysowania strzałki. Tej zgrabnej strzałki nigdy nie opanowałem. Ciągle kupowałem nowe przyborniki z zastawami kilkudziesięciu przyrządów, bo gdzieś ginęły albo się psuły. Powiew cywilizacji to grafiony, gdzieś od 2 roku studiów. A przecież to była chemia.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @Marcin-K
19 listopada 2021 20:41

Zawsze z przyjemnością czytam pana analizę,czyli notkę.  Mi to czasem wyzwala się większa zawziętość na tych co "wspiera głosami tych, którzy najchętniej by te granice polikwidowali " Ja to spędziłabym ich na stadion -otoczony drutem kolczastym ,skąpe racje żywnościowe i zapędziła do kopania rowów. I nie pozwoliła im spieprzyć do Brukseli,czy na wyspy kanaryjskie. Zdrowia życzę.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @chlor 19 listopada 2021 20:41
19 listopada 2021 20:51

Nic już z tego nie istnieje, niestety

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @BTWSelena 19 listopada 2021 20:41
19 listopada 2021 20:54

Oni by nie umieli kopac rowów, niestety. Życie mnie nauczylo że nie ma tak zwanych prostych spraw, ani prac. Wykopać porządny rów, to trzeba mieć sporo krzepy i pomyślunku. Oni by nawet choinki ubrać nie umieli.

zaloguj się by móc komentować

chlor @Marcin-K 19 listopada 2021 20:51
19 listopada 2021 20:56

Starodawna sztuka. Mam przedwojenne kolorowe rysunki budownictwa wodnego. Dzieła sztuki, w zasadzie już do niczego nie potrzebnej.

 

zaloguj się by móc komentować

szarakomorka @Marcin-K 19 listopada 2021 20:54
19 listopada 2021 22:42

Tak naprawdę wszystkie sprawy są proste jak się je rozbierze na "czynniki pierwsze" :-))

Mam takiego sąsiada inżyniera z wszystkimi uprawnieniami - ale jak mu hydrofor nie działał z powodu "zacięcia się czujnika ciśnienia" to wołał specjalistę.

Pod jego nieobecność żona jego przyszła po wodę - wystarczyło "kopnąć w rurę i wszystko "zacżęło działać jak trza". ;-)) 

Jaki ten świat skomplikowany :-)))   

Plus za notkę.

Ja mimo to, że uczony byłem na suwaku logarytmicznym, a pierwsze wykłady i ćwiczenia z maszyn matematycznych na uczelni pojawiły się gdy byłem na 4roku to wejście do użytku komputerów nie przestraszylo mnie a wręcz pomagam swoim córkom i w usprawnieniu pracy przy ich użyciu.

Wszystko zależy od tego czy się komuś chce  czy nie. 

zaloguj się by móc komentować

tadman @Marcin-K 19 listopada 2021 20:54
19 listopada 2021 23:59

W naszych warsztatach zrobili nam komory tzw. open top z ram drewnianych wykonanych coś jak stare drewniane okna i zamiast szkła była folia stosowana na tunele ogrodnicze, a całość po skręceniu śrubami tworzyła wielobok. Do komory miało być tłoczone wentylatorem powietrze oczyszczane przez złoże z węgla aktywnego. Wentylator wraz z filtrem i dyfuzorem był zamontowany jako całość na łożu z dwuteowników. Ile to ważyło nie wiem. Całość przywiozło nam traktorem dwóch robotników. Nie było wózka widłowego, a za to były brechy i solidne drewniane łaty, no i pan docent. Chodziliśmy wkoło nie wiedząc jak to ugryźć. Robotnicy widząc, że zabieramy się do wyładowania jak kot do jeża przejęli kierownictwo. Tu kazali podważyć, tam nadrzucić, tak ustawić łaty i po akcji dziewięciu chłopa wentylator wylądował tam gdzie miał być i nikt nie ucierpiał. Wtedy dotarło do mnie, że pokoleniowa ciągłość przekazywanej wiedzy i sposobów daje ogromną moc.

zaloguj się by móc komentować

glicek @Marcin-K
20 listopada 2021 01:17

wprowadziła superasty program walki z czymś, co popaprańcy nazywają "wykluczeniem menstruacyjnym" czy jakoś tak, może ktoś mnie poprawi w razie czego.

Ok, tfurcom tego projektu chodzi o to, że przez menstruację niektóre biedne dziewuchy których nie stać na podpaski i tampony za kilka zł używają papieru, ręczników albo starych pześcieradeł itp. przez co nie wychodzą w domu, nie chodzą do szkoły, także nie chodza na wf, nie rozwijają się, nie zdobywahą edukacji. A edukacja kobiet także w krajach III świata to wicie klucz do kariery, do wolności od niewalającego patriarchatu, od wrednych samców i religii co dziewuchom każe siedzieć w domu, gotować, sprzątać i rodzić bachory, które zostawiaja wielki ślad węglowy. Zresztą "jest nas za dużo" jak nieustajaco głosi lewica. To wszystko się ze sobą wiąże, naprawdę.

Obawiam się, że "wykluczenie menstruacyjne" to dopiero początek. Są już projekty soft do waki z wykluczeniami pt. "body positive" abo body shaiming" (po angielsku to fajniej brzmi i łatwiej rozliczać się ze sponsorami oszczędzając na tłumaczach). Ostatnio jest cicho o walce z "menspreading" czyli rozkraczaniem się facetów w komunikacji miejskiej i przez to nieustępujacym miejsca siedzacego umordowanym codziennością i niepełnosprawnścią dziewuchami. Ambasoadorką walki z menspradingiem była kiedyś Sylwia Hutnik. Nawet trochę materiałów propagandwych udało się wypuścić w mediach.

Teoretycznie powinienem się na tle tej informacji o wykluczeniu menstruacyjnym jakoś zafrapować, albo przynajmniej złośliwie uśmiechnąć... A tu nic, pustka.

No chyba nie będziesz pan chodził po szkołach i rozbijał bejsbolem tych różowych skrzyneczek z art. igieny intymnej... ;))

zaloguj się by móc komentować

MZ @chlor 19 listopada 2021 20:41
20 listopada 2021 14:41

Mam jeszczetakie narzędzia na strychu.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @glicek 20 listopada 2021 01:17
20 listopada 2021 18:38

Pamiętam - był jakiś taki film kiedyś, które nakręciły te "dziewuchy". Jakieś ujęcia grzębiacaej sobie w majtkach panienki, i inne fantastyczne rzeczy.

Nie rozbijałbym - ale zapłonał świętym oburzeniem na pewno:_)

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @tadman 19 listopada 2021 23:59
20 listopada 2021 18:39

Oczywiście - to jak w budownictwie zmienia się poprzez rozwój technologii proces pokoleniowej wymiany wiedzy to zapewne temat na odrębny tekst.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Marcin-K 19 listopada 2021 20:26
21 listopada 2021 19:25

Nie wiem czy to "coraz mniej ich" cokolwiek znaczy wobec owych sił drzemiących w człowieku, i zmuszających co niektórych do zmiany perspektywy patrzenia... Oto przedstawiciel bardzo prężnie rozwijającego się kierunku w budowlance... Jeden z tysięcy

PS... Też polubiłem poczucie dystansu do tych wszystkich p(o)etów leżących na ulicy i krzyczących "podnieś mnie i zaciągnij się" (do nas). Niesamowite jak człowiek ewoluuje i jak może w jednej chwili "ważne sprawy" uznać za śmieci... A przynajmniej nie męczyć nimi znajomych i rodziny :)

Pozdrawiam ✋

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować